Podczas wtorkowej sesji porannej Marcin Lewandowski i Michał Rozmys startowali w eliminacjach biegu na 1500 m. Jako pierwszy pobiegł Rozmys, który w swojej serii z czasem 3:36,28 był szósty (o kolejności na mecie decydowała ostatecznie fotokomórka) i awansował do półfinału.
Startujący w kolejnym biegu Marcin Lewandowski w swoim stylu przez większość dystansu biegł z tyłu, oszczędzając siły na końcówkę biegu. Na ostatnim okrążeniu walczył pośrodku aż 16-osobowej stawki zawodników o pozycję premiowaną awansem, ale na 250 metrów przed metą upadł i momentalnie stracił szanse na walkę na finiszu. Wyraźnie rozczarowany takim obrotem sprawy Polak najpierw długo siedział na bieżni, a potem truchtem dobiegł do mety.
Sztab reprezentacji Polski natychmiast jednak złożył protest, ponieważ Lewandowski upadł nie z własnej winy i sędziowie zdecydowali, że nasz reprezentant jednak pobiegnie w półfinale.
„Biorę to po prostu bardzo mocno na klatę, z pokorą. Robię dalej swoje, nic innego mi nie pozostaje. Pracowałem na to 10 lat, ja już 10 lat temu wiedziałem, że Tokio będą moimi głównymi igrzyskami. Tak niestety czasami jest” – powiedział w TVP Sport "Lewy" jeszcze przed złożeniem protestu. Półfinały biegu na tym dystansie w czwartek o godzinie 13:00.
Natalia Kaczmarek w półfinale 400 m
Natalia Kaczmarek, jedyna nasza reprezentantka startująca w eliminacjach biegu na 400 metrów, bez problemu awansowała do półfinałów. Najszybsza w tym sezonie Polka zajęła w swoim biegu eliminacyjnym drugie miejsce z czasem 51,06 sekundy. Przypomnijmy, że Justyna Święty-Ersetic i Iga Baumgart-Witan zrezygnowały ze startów indywidualnych na tym dystansie, aby lepiej przygotować się do walki o medale w sztafecie 4 x 400 m (biegi półfinałowe zaplanowano na środę na godz. 12:30 polskiego czasu).
W finale zobaczymy za to Marię Andrejczyk w rzucie oszczepem, która kwalifikację zapewniła sobie już pierwszym rzutem na odległość 65,24 metrów.
Rekord świata w biegu na 400 m przez płotki
Kosmiczny bieg oglądaliśmy na dystansie 400 metrów przez płotki. Karsten Warhlom wygrał finał, jako pierwszy zawodnik w historii pokonując ten dystans w czasie poniżej 46 sekund – wynikiem 45,94 poprawił swój własny rekord świata z tego roku aż o 0,76 sekundy. Drugi na mecie Amerykanin Benjamin też pobiegł szybciej od poprzedniego rekordu świata, ale dziś było to za mało na Norwega. Na ostatnim wirażu wydawało się, że to zawodnik z USA wygra, ale wtedy Warhlom pokazał swoją moc, uciekł goniącemu go rywalowi i wygrał bezapelacyjnie.
Zobacz także:
-
Polska sztafeta mieszana 4 x 400 m mistrzami olimpijskimi w Tokio!
-
Kiedy starty Polaków na igrzyskach w Tokio? (kalendarz biegów)
MD