Chris Lee jest teraz trenerem topowych biegaczy, ale jego sportowa kariera zaczęła się w basenie. Zanim został szefem przygotowania siłowego w klubie biegowym Tinman Elite w Boulder w stanie Colorado, był członkiem pływackiej reprezentacji Montclair State University w New Jersey, specjalizując się w stylu klasycznym.
„Stałem się niesamowicie silny jak na pływaka, ale moje wyniki stały w miejscu – mówi. – I jednego dnia, pod koniec mojej kariery na studiach, zdałem sobie nagle sprawę, że praktycznie w ogóle nie pracowaliśmy podczas naszych treningów nad ruchomością”.
A wtedy robi się problem. Bo jeśli poprzez trening siłowy zwiększasz moc, którą generujesz, ale Twoje zakresy ruchu czy długość kroku się zmniejszają albo pozostają na tym samym poziomie, to nie przemieszczasz się szybciej, marnując niejako całą swoją wypracowaną siłę.
O ile Lee nie był tak szybki w basenie, jak to sobie wymarzył, to jego kariera nabierała tempa. Krótko po studiach został głównym trenerem pływackim na University of Colorado, gdzie wprowadził w życie swoje spostrzeżenia dotyczące ruchomości, i jego podopieczni pracowali nad tym elementem przed każdym wejściem do wody. Rezultat?
„W ciągu trzech lat mojej pracy na tym uniwersytecie zdobyliśmy trzy tytuły uniwersyteckiego mistrza kraju i poprawiliśmy 18 uczelnianych rekordów” – mówi Lee.
Nic więc dziwnego, że zastosował tę samą technikę w swoich przygotowaniach do triathlonu, do którego namówił go przyjaciel. Skupił się na sile i ruchomości, a nie wykręcaniu najlepszych czasów w basenie, na rowerze czy biegowej trasie. O ile jednak pływanie i kolarstwo były czymś naturalnym dla Lee, to bieganie stanowiło na pewno jego piętą achillesową.
„W czasie pierwszych treningów czułem się koszmarnie” – przyznaje. Mimo to wiedział, jak ma bieganie trenować. Zagłębił się w biomechanice biegania, tak samo jak zrobił to kilka lat wcześniej z pływaniem.
„Jeśli pływasz nieefektywnie, to idziesz pod wodę” – mówi Lee. I chociaż początkującym biegaczom nie grożą aż takie konsekwencje przy pierwszych treningach, to szybko przekonują się, że coś ich hamuje.