Historia biegu
Pomysł na bieg w ekstremalnie trudnym środowisku narodził się w 2002 roku, chociaż początkowo tylko finiszowe 500 metrów miało prowadzić… po dnie rzeki. Po raz pierwszy Bieg Katorżnika odbył się w 2005 roku – organizatorzy zaprosili imiennie pięćdziesięciu zawodników, którzy do ostatniej chwili nie wiedzieli, jaka będzie trasa. Ujawniono jedynie, że należy zabrać ze sobą buty na zmianę oraz drugi komplet odzieży. Do dzisiaj krążą opowieści o minach, jakie mieli uczestnicy biegu, gdy po kilometrze od startu trasa nagle skręciła prosto do rowu melioracyjnego! Rok później bieg ukończyło 106 osób, w roku 2007 – 565, a w 2017 roku - rekordowe 1407, w tym 75 biegaczy z zagranicy.
Co roku lista startowa w biegu głównym jest zajęta do ostatniego miejsca, mimo że przez lata limitów uczestników był regularnie powiększany, a organizatorzy lojalnie ostrzegają wszystkich śmiałków zamieszczonym na stronie głównej zawodów komunikatem: "Woda, bagno, rowy, błoto, smród i stęchlizna, pijawki i inne robactwo, czyli środowisko przyjazne każdemu Katorżnikowi umili spędzenie sierpniowego weekendu w Kokotku. Ale zanim podejmiecie decyzję o zgłoszeniu, zastanówcie się, czy Katorżnik jest imprezą, która Was usatysfakcjonuje.
Czas pokonywania ok. 10-kilometrowej trasy jest zbliżony do waszych wyników w maratonie. Nie tylko pot i łzy, ale naprawdę dużo krwi, skręceń, zerwań i zasłabnięć jest nieodłącznym elementem tych zawodów. Pomimo przebywania w wodzie dręczyć Was będzie pragnienie, a w chwilach słabości nie otrzymacie pomocy. Czy warto za niemałe przecież pieniądze być jeszcze upadlanym, katowanym i mieszanym z błotem? Niech Twoja decyzja o starcie będzie głęboko przemyślana. Chwila słabości na trasie może skutkować dyskwalifikacją, o którą będziesz miał pretensje".