Blade promienie słońca powoli przedzierały się przez poranne mgły, kiedy biegacze ze wszystkich stron Chin wraz z gośćmi z całego świata zebrali się na zniszczonym, tłuczniowym chodniku w północnym Pekinie, pełnym rozległych terenów budowlanych, autostradowych estakad, domów mieszkalnych wyglądających jak zbudowane z klocków Lego czy niedokończonych wieżowców biurowych. Maratończykom, którzy przyjechali z daleka do antycznej stolicy, widok ten niespecjalnie kojarzył się z chińską tradycją. Za to był to obraz tego, co Chiny już osiągnęły, oraz tego, do czego zmierzają.
Su Qingsheng, mocno opalony, szpakowaty robotnik, który przyprowadził ze sobą na start aż dwustu kolegów, podskakiwał w chłodzie poranka, dowcipkował i popijał wodę z butelki, by po chwili zadośćuczynić prastarej chińskiej tradycji, temu nieprzyjemnemu dla uszu, lecz oczyszczającemu przełyk siarczystemu splunięciu.
"Już piąty raz startuję tutaj w maratonie. Jestem pewien, że będzie świetnie, chociaż w tej chwili nie czuję się, jakbym był w Pekinie" - mówi Su w swoim niewyraźnym dialekcie Shandong.
Zaplanowano, że 26. Maraton Pekiński będzie jak zawsze zaczynać się na placu Tiananmen. W północnej części placu, mogącego podobno pomieścić aż sto tysięcy ludzi, czają się czerwone, zwieńczone blankami mury Zakazanego Miasta, które od XV wieku było siedzibą chińskich cesarzy. Dziś na Bramie Niebiańskiego Spokoju, głównym wejściu do imperialnego miasta, wisi portret, który Andy Warhol uczynił ikoną - wizerunek lekko zarumienionego, pucołowatego, nieuśmiechającego się Mao Zedonga.
W południowej części placu znajduje się zbudowane w stalinowskim stylu, otoczone kolumnami mauzoleum. W środku leży szklany sarkofag, w którym spoczywa sam Przewodniczący albo jego kukła z wosku o pomarańczowym odcieniu. W mauzoleum, które jest swego rodzaju centrum kultu, zwłaszcza dla Chińczyków spoza Pekinu, panuje półmrok i wymuszona cisza, leżą stosy świeżych kwiatów - wszystko to dla człowieka, który nadzorował eksterminację dziesiątek milionów swoich rodaków.
Poza Chinami Tiananmen jest znany z powodu masakry dwóch tysięcy nieuzbrojonych studentów i mieszkańców stolicy, która rozpoczęła się o świcie 4 czerwca 1989 roku. Dzisiaj, kiedy w Chinach partia komunistyczna sprawuje orwellowską kontrolę nad historią i informacjami, tamtejsze wydarzenia są powszechnie ignorowane, a dyskusja o tamtych czasach odbywa się ledwie słyszalnym szeptem.
W zachodnim rogu placu wznosi się Wielka Hala Ludowa, w której na 17. kongresie zebrali się starannie wyselekcjonowani przedstawiciele 77-milionowej partii, by potwierdzić doskonałą formę kolegium zarządzającego Chinami. Niestety, regularność tego wydarzenia uszła uwadze organizatorom Maratonu Pekińskiego. W związku z tym wszystkie biegi (maraton, półmaraton, na dziesięć kilometrów oraz na 4,2 km) zostały pospiesznie przeniesione do odległych północnych dzielnic stolicy. Tłumaczono - jakby celebrując zakłamanie - że tę zmianę na dwa tygodnie przed biegiem spowodowało "znaczące wydarzenie narodowe w Wielkiej Hali Ludowej".