„Witam sąsiada! Ty też z Nowosybirska, prawda?” - to pytanie zadano mi w języku rosyjskim. Chwila mojej konsternacji trwała dobrych kilka sekund. Był to już trzydziesty kilometr moskiewskiego maratonu, moja sprawność umysłowa znacznie się obniżyła i przez chwilę chciałem potwierdzić zupełnie odruchowo, że i owszem, z Nowosybirska to jestem od urodzenia.
Biegacz, który mnie zaczepił okazał się na szczęście trochę bardziej rozgarnięty ode mnie. Spojrzał na koszulkę, która w sposób jednoznaczny wskazywała kraj mojego pochodzenia i dodał szybko: "A, ty z Polszy?"