Iditarod Trail Invitational: najbardziej ekstremalny ultramaraton świata

1600 km (!) jednego biegu, którego trasa wiedzie przez samo serce mroźnej Alaski. Tak jednym zdaniem można opisać najbardziej ekstremalny ultramaraton świata - Iditarod Trail Invitational. Tu całą robotę muszą wykonać ludzie. Zobacz, jak to robią, oraz – co ważniejsze – dlaczego.

Iditarod Trail Invitational Rodale Images
Tim Hewitt, rekordzista Iditarod Trail Invitational, oraz jego zwycięski ekwipunek. (fot. Rodale Images).

Najbardziej ekstremalny ultramaraton, o którym być może nic nie wiesz – The Iditarod Trail Invitational – rozgrywa się na ponad 1600-kilometrowej trasie przez dzicz Alaski w lutym i marcu. Od 2000 roku tylko 15 biegaczom udało się pokonać cały dystans między Wasilla i Nome, a z kilku uczestników, którzy stają co roku na starcie, do mety dociera mniej niż połowa (wszyscy muszą rok wcześniej zaliczyć 560-km rajd, by udowodnić, że są w stanie przetrwać w takich warunkach).

Ciągnąc za sobą ważące 25 kilogramów sanie, biegacze korzystają z GPS, map i wskazówek tubylców, by nie zgubić się na sporadycznie tylko oznakowanej trasie Iditarod Trail (tej samej, na której tydzień później ścigać się będą maszerzy z psimi zaprzęgami). Pokonują góry, lasy sosny czarnej, zamarznięty Jukon i pokryte krą Morze Beringa. Najlepsi docierają do mety po około 25 dniach. Każdy z nich pokonuje średnio 65-70 km dziennie, biegnąc codziennie przez 12-14 godzin. 

Żywność uzupełniają w drodze: mogą ją zdobyć w odciętych od świata wioskach lub odnaleźć w miejscach, w których organizatorzy dokonują trzech zrzutów samolotowych. Na dotarcie do mety w Nome zawodnicy mają 30 dni. Po drodze muszą pojawić się w 20 punktach kontrolnych, ale między nimi mogą biec na skróty, jeśli tylko zechcą. Wycofanie się na trasie oznacza konieczność dotarcia do najbliższej wioski (nawet 150 km) i zapłacenia z własnej kieszeni za samolot do Anchorage.

„To taki typ ludzi, którzy, im bardziej przekonujesz ich, że coś jest naprawdę trudne, tym bardziej chcą tego dokonać – mówi dyrektor biegu Bill Merchant. – The Iditarod Trail może być najpiękniejszym miejscem na Ziemi, albo najbardziej przerażającym”.

Przekonasz się o tym, czytając poniższy opis trasy z komentarzami uczestników tego ultramaratonu. A gdyby przyszedł Ci do głowy szalony pomysł, by wystartować na Alasce, na końcu artykułu znajdziesz wskazówki, jak się do The Iditarod Trail przygotować.

Czytaj też: Antarctic Ice Marathon: Maraton lodu i śniegu

Iditarod Trail Invitational Rodale Images
Ultramaraton Iditarod Trail Invitational (fot. Rodale Images).

Trasa Iditarod Trail Invitational

Trasa biegu do najbardziej pustej mety w historii biegania zaczyna się w Wasilla na Alasce, prowadzi na północny-zachód i kończy się w Nome. Brzmi jak dobra zabawa

1. Knik Bar, Wasilla (8704 mieszkańców) – START

Kilometr 0.

Linia startowa

Po końcowym odliczaniu przed Knik Bar biegacze i rowerzyści, którzy startują w 1000-, 350- oraz 130-milowych zawodach, ruszają na północ. Wyścig psich zaprzęgów startuje tydzień później. Czasem ścieżki biegaczy i maszerów przecinają się. Uczestnicy są do siebie przyjaźnie nastawieni, ale zdarzają się kolizje. „Złożony z 12 psów zaprzęg nawet nie zauważy, gdy zahaczy i pociągnie za sobą człowieka z saniami” – mówi Beat Jegerlehner, którzy trzykrotnie ukończył ITI.

Iditarod Trail Invitational Rodale Images
Ultramaraton Iditarod Trail Invitational (fot. Rodale Images).

2. Finger Lake

Kilometr 210.

Uzupełnianie zapasów i koniec sprintu

Samolot zrzuca tu torby z jedzeniem (pierwszy z trzech zrzutów). Biegacze pocztą dostarczają organizatorom własne racje żywnościowe: trzy 5-kilogramowe paczki do zrzutów i osiem kolejnych, które są dostarczane do wiosek na trasie.

Iditarod Trail Invitational Rodale Images
Ultramaraton Iditarod Trail Invitational (fot. Rodale Images).

3. Rainy Pass

Kilometry 265.-300.

Ostro w górę i w dół

Tu trzeba się wspiąć na Happy River Steps – szereg stromych wzgórz (zbocza o blisko 20-procentowym nachyleniu). Podczas schodzenia z nich trzeba pokonać zamarznięte (przeważnie) strumienie. Co najmniej jeden biegacz zaliczył kąpiel po pas w lodowatej wodzie.

Iditarod Trail Invitational Rodale Images
Ultramaraton Iditarod Trail Invitational (fot. Rodale Images).

4. McGrath (302 mieszkańców)

Kilometr 560.

Meta zawodów na dystansie 350 mil

Tutaj kończy 80 procent biegaczy i rowerzystów. Ci ruszający dalej do Nome szybko uzupełniają zapasy i wracają na trasę. To dla nich jeden z najtrudniejszych momentów, bo ciężko o mobilizację, gdy inni z ulgą kończą swój dystans. Tym bardziej że dopiero teraz zacznie się prawdziwe piekło.

Iditarod Trail Invitational Rodale Images
Ultramaraton Iditarod Trail Invitational (fot. Rodale Images).

5. Z Ophir do Ruby (178 mieszkańców)

Kilometry 680.-880.

Największe odludzie

Po opuszczeniu wymarłego po gorączce złota miasteczka Ophir biegacze przez około trzy dni przedzierają się przez pustkowia wzgórz i karłowatych lasów. Czekają tu na nich mocne wichury i temperatury spadające nawet do -40 °C. „Bez ochrony przed wiatrem czujesz, jakby nóż wbijał ci się w ciało” – mówi Beat Jegerlehner.

Iditarod Trail Invitational Rodale Images
Ultramaraton Iditarod Trail Invitational (fot. Rodale Images).

6. Jukon

Kilometry 880.-1010.

Próba ducha

Bezkres rzeki, miejscami szerokiej na ponad 1,5 km, igra sobie z umysłem ludzi. Przygruntowe zamiecie śnieżne mogą ograniczać widoczność od piersi w dół.

Iditarod Trail Invitational Rodale Images
Ultramaraton Iditarod Trail Invitational (fot. Rodale Images).

7. Elim (339 mieszkańców)

Kilometr 1370.

Wioska Eskimosów

Biegacze docierają tutaj po twardym lodzie, wędrując wzdłuż brzegu zatoki. Tim Hewitt (poniżej) jest jednym, który przeciął zatokę, skracając sobie drogę o 60 km. „Jesteś na pozbawionym punktów odniesienia morzu lodu, który może się oddzielić i popłynąć w morze, albo może się pod tobą załamać. To zdradliwy skrót” – mówi.

Iditarod Trail Invitational Rodale Images
Ultramaraton Iditarod Trail Invitational (fot. Rodale Images).

8. White Mountain (209 mieszkańców)

Kilometr 1445.

Krótki odpoczynek

Od 9 lat mieszkająca w tej małej wiosce 48-letnia Joanna Wassillie szykuje tu dla uczestników ITI zupę z łosia, pieczonego karibu i jej słynne słodkie bułeczki. Ma też dla nich łóżko. „Oni robią coś niesamowitego – mówi. – Coś, czego sama chciałabym dokonać”.

Iditarod Trail Invitational Rodale Images
Ultramaraton Iditarod Trail Invitational (fot. Rodale Images).

9. Blowhole Alley

Kilometry 1445.-1534.

Niebezpieczna gra

Przy dobrych warunkach zawodnicy widzą po lewej zamarznięte Morze Beringa, po prawej linię wzgórz, a przed sobą płaski odcinek trasy ultramaratonu. Ale te rejony słyną z notorycznych zawiei śnieżnych, podczas których porywisty wiatr osiąga prędkość nawet 120 km/h. Śnieżyce sprawiają, że oznakowania trasy stają się niewidoczne i spychają biegaczy na cieńszy lód. Miejscowi twierdzą, że te burze śnieżne mają tak ostre granice, że można wsadzić tylko rękę w gnany wichurą śnieg, podczas gdy reszta ciała pozostaje poza zawieruchą. W razie czego możesz schować się w jednej z trzech chat po drodze (o ile tylko je znajdziesz).

Iditarod Trail Invitational Rodale Images
Ultramaraton Iditarod Trail Invitational (fot. Rodale Images).

10. Nome (3777 mieszkańców) – META

Kilometr 1609.

Cel osiągnięty

Wyścig kończy się pod drewnianym łukiem przed kościołem i punktem handlowym na głównej ulicy Nome – w tym samym miejscu, co wyścig psich zaprzęgów. Zwykle ostatni maszerzy docierają do mety na tydzień przed pierwszym ultramaratończykiem, co oznacza, że okolica jest praktycznie opustoszała. „To nawet pasuje do tego samotniczego biegu – mówi Jegerlehner. – Chodzi w nim tylko o ciebie i twoją wyprawę, to wszystko”.

Iditarod Trail Invitational Rodale Images
Ultramaraton Iditarod Trail Invitational (fot. Rodale Images).

Jak przygotować się do takiego ultramaratonu jak ITI?

Rekordzista trasy Tim Hewitt mówi, że jego metody treningowe są do bólu proste. „Jeśli tylko mogę biec bez paliwa, staję się mocniejszy” – twierdzi. Pomaga to, że ma spore doświadczenie w sztuce cierpienia. W college'u trenował gimnastykę, a biegać zaczął po zdobyciu dyplomu na początku lat 80. Ma na koncie ponad 60 maratonów i biegów ultra, w tym dwukrotny start w liczącym 220 km Badwater Ultramarathon. Przez ostatnie pół roku przed ITI Hewitt wyrusza w góry w każdy weekend.

Czasem wypełnia swój plecak (jak na zdjęciu u góry) 10 kilogramami jedzenia w puszkach, a potem biega i maszeruje po górach przez 6-8 godzin, często w nocy, by przyzwyczaić się do wysiłku bez snu, który go czeka na Alasce. Kiedy jest już dość śniegu, zamienia plecak na sanie i co tydzień zwiększa ich obciążenie, aż do 25 startowych kilogramów.

Celem tych wypraw nie jest poprawienie wydolności – tę buduje dzięki bieganiu w tygodniu przynajmniej przez godzinę dziennie – ale przyzwyczajenie się do fizycznego i psychicznego bólu. Dzięki temu, jak twierdzi, pierwszy tydzień zawodów nie jest taki straszny.  „Potem, niezależnie od tego, jak trenuję, z każdym pokonanym kilometrem biegu jestem coraz twardszy” – dodaje.

Poczytaj o innym ultramaratonie - w zupełnie innej części świata: The Last Secret: Ultramaraton w Bhutanie [ZDJĘCIA, WIDEO]

RW 01-02/2018

REKLAMA
}