Ladakh Marathon w północnych Indiach jest uznawany za najwyżej rozgrywane zawody na świecie. Czytając o tym i szukając w sieci więcej informacji na ten temat, zobaczyłem, że w czasie biegowego weekendu rozgrywany jest tam również Khardung La Challenge – 72-kilometrowy bieg ultra, z najwyższym punktem trasy na wysokości 5370 metrów nad poziomem morza. Ponad 80% trasy biegnie powyżej 4000 m, z czego znacząca część powyżej 5000 m. To wysokości, na których jakikolwiek wysiłek zaczyna sprawiać trudność, nawet jeśli nie biegniesz. Do tego połowa trasy wiedzie pod górę – prawie maraton. Nie mogłem się oprzeć.
Ladakh leży w północnych Indiach, w stanie Dżammu i Kaszmir, wciśnięty w róg między Pakistanem i Tybetem, dokładnie między Himalajami i Karakorum. Jest tak oddalony od bardziej cywilizowanych rejonów, że już dotarcie do Leh, stolicy regionu i miasta, które organizuje Ladakh Marathon, samo w sobie jest wyzwaniem.
Dotarcie na miejsce zajęło nam (moja żona zapisała się na półmaraton) tydzień. Spędziliśmy wiele godzin w zapchanych autobusach jadących po drogach, które przyprawiały o zawał serca. Szutrowe, pełne ostrych zakrętów, bez pobocza, za to z głęboką na 2000 m przepaścią tuż obok. Do tego wyprzedzanie na zakrętach, przy szalonych w tych warunkach prędkościach, i pasażerowie wymotujący przez okna. Bosko.