Na stronie Księgi Rekordów Guinnessa przy znakomitej większości rekordów umieszczony jest link: „Zgłoś pobicie”. Przy najwyżej położonym maratonie świata, rozgrywającym się na Mount Evereście, takowego nie ma.
„Najpewniej nie przewidzieli, że jest jakakolwiek szansa na poprawienie tego osiągnięcia” – mówi Polak, który właśnie czeka na potwierdzenie, że akurat jemu ten niewiarygodny wyczyn się udał.
W tym przypadku podniósł pułap aż o 486 metrów. Jak tego dokonał? Znalazł inne miejsce, gdzie wystartować można jeszcze wyżej, i właśnie tam zorganizował maraton. To miejsce to Kilimandżaro, najwyższa góra Afryki i jednocześnie najwyższa wolnostojąca góra świata.
5895 metrów dumy
Wszystko odbyło się w grudniu zeszłego roku, z należnym poważnemu przedsięwzięciu profesjonalizmem. Startowało 11 zawodników, pojechało kilku niestartujących uczestników wyprawy, a na miejscu pracowało prawie 80 osób obsługi. Była profesjonalna opieka medyczna i fotograficzna. W ekipie znalazły się też gwiazdy biegów górskich – na przykład zwycięzca Baikal Ice Marathon i najszybszy zagraniczny zawodnik Tenzing Hillary Everest Marathon Piotr Hercog, który Kilithon też wygrał. Była również klasyczna dmuchana brama maratonu – coś, co w tego typu ekstremalnych przedsięwzięciach jest niespotykane.
Komentarze