Ten scenariusz napisali właściwie reprezentanci Polski, zdobywając rekordową w historii liczbę medali. Aż osiem! Takich rezultatów nie spodziewał się absolutnie nikt, łącznie z piszącym te słowa, który niewątpliwie jest niepoprawnym optymistą.
W związku z wyżej opisaną sytuacją tekst będzie głównie o polskiej lekkiej atletyce i jej wspaniałych sukcesach. Będzie oczywiście również o bieganiu, ale za momencik. Wszyscy zadają sobie pewnie pytanie, gdzie tkwi przyczyna tak wielkiego sukcesu polskiej lekkiej atletyki. Przyczyn na pewno jest kilka – zarówno tych racjonalnych, jak i kompletnie irracjonalnych. Postaram się je wymienić.
Zacznę od przyczyny najbardziej irracjonalnej, ale jakże ważnej – zarówno w sporcie, jak i w życiu. Szczęście! Dopisywało ono wszystkim reprezentantom Polski. Najłatwiej powiedzieć, że szczęście sprzyja lepszym, i to prawda najczystsza.
Myślę jednak, że to nasze szczęście pojawiło się wraz ze zmianą władz w polskiej lekkiej atletyce. Wraz z odejściem pani Ireny Szewińskiej zmianie uległy podstawowe relacje międzyludzkie. Pryncypialność zastąpił dialog. I to ten dialog między zawodnikami, trenerami i włodarzami związku wygenerował taką niesamowitą ilość szczęścia, wspaniale wykorzystaną przez zawodników. Nawet udało nam się wygrać protest, na mocy którego dopuszczono do startu w finale biegu na 800 m Marcina Lewandowskiego. Nie przypominam sobie takiego przypadku w latach ostatnich.