Analizując tegoroczną listę startową najstarszego maratonu organizowanego w Japonii, można było się spodziewać bardzo szybkiego biegu i świetnych wyników, ale rezultaty osiągnięte przez najszybszych uczestników Lake Biwa Mainichi Marathon przeszły najśmielsze wyobrażenia. W grudniu światowe media obiegły podawane w sensacyjnym tonie informacje, że w ramach the Marathon Project w Chandler w Arizonie aż siedmiu amerykańskich biegaczy zeszło poniżej 2 godzin i 10 minut podczas startu w jednym maratonie, a podczas Maratón Valencia Trinidad Alfonso EDP takiego wyczynu dokonało ośmiu Kenijczyków (w sumie 30 biegaczy różnych narodowości). Tymczasem w Otsu barierę tę złamało aż 40 japońskich biegaczy (plus jeden Kenijczyk i jeden reprezentant Mongolii)!
Kengo Suzuki nie należał do faworytów niedzielnej rywalizacji, a już na pewno nikt nie upatrywał w nim nowego rekordzisty Japonii – jego poprzednia życiówka wynosiła 2:10:21, a rok wcześniej dotarł do mety Lake Biwa Mainichi Marathon dopiero na 12. miejscu z czasem 2:10:37. Młody Japończyk pobiegł jednak fantastycznie ostatnie 7,2 km biegu (zobacz wideo na końcu artykułu), odrywając się od czołówki i systematycznie powiększając przewagę nad rywalami - dystans od 35. do 40. kilometra przebiegł w czasie 14:39 min (2:54 min/km), a finałowe 2,195 km pokonał w czasie 6:16 min (2:51 min/km).
Ostatecznie Kengo Suzuki poprzedni rekord Kraju Kwitnącej Wiśni, ustanowiony podczas ubiegłorocznego Tokyo Marathonu przez Suguru Osako (2:05:29), poprawił o ponad pół minuty. Jednocześnie Suzuki został pierwszym biegaczem spoza Afryki, który pobiegł maraton poniżej 2 godzin i 5 minut, a jego rekord jest obecnie szósty na liście najlepszych rekordów krajowych na świecie.
„Nie wyobrażałem sobie nigdy, że taki czas jest w moim przypadku możliwy, więc nikt nie może być bardziej ode mnie zaskoczony tym rekordem - powiedział po biegu Suzuki. – Mój sukces zawdzięczam głównie temu, że mogłem przez rok trenować bez żadnych kontuzji. Od nowego roku moje treningi szły po prostu świetnie”.