Szklarska Poręba słynie z tego, że to właśnie tam wykuwają swoją formę najlepsi polscy biegacze. W nadziei, że mistrzowska atmosfera udzieli się amatorom, po raz piąty w tych pięknych okolicach zorganizowany został Runner's World Camp. Uczestnicy mogli trenować na słynnej Drodze Pod Reglami i pobiegać innymi pięknymi trasami Gór Izerskich. W czasie obozu zdobyliśmy Szrenicę, Łabski Szczyt i Stóg Izerski. Dotarliśmy także na słynną Polanę Jakuszycką.
W przerwie między treningami uczestnicy przechodzili przyśpieszony kurs zdrowego i bezpiecznego biegania. Tajniki treningu podczas indywidualnych konsultacji zdradzał Kuba Wiśniewski. Trener tłumaczył i pokazywał, że nie tylko klepaniem kilometrów żyje biegacz. Atlas ćwiczeń każdego z uczestników obozu został zaktualizowany o oryginalne przebieżki, ćwiczenia stabilizujące czy trudne, ale pożyteczne, wygibasy na płotkach. Kasia Biłous sprawdziła każdemu skład ciała, a potem radziła, jak zmienić dietę, żeby lepiej się czuć i szybciej osiągnąć swoją wymarzoną sylwetkę. Eksperci ze Sportslab przeprowadzili badania wydolnościowe, po czym wyjaśniali, jak wykorzystać zdobyte informacje na co dzień. Z kolei specjaliści z firmy Asics badali stopy biegaczy technologią Foot ID - każdy zobaczył swoją stopę w modelu 3D i dostał do testowania obuwie skrojone niemal na miarę.
Chociaż temperatura nie przekraczała 20 stopni, nie brakowało śmiałków, którzy z samego rana lub po mocnych treningach wskakiwali pod wodospad, gdzie woda miała zaledwie kilka stopni Celsjusza. Warto było się przełamać i zabawić w morsa! Nogi po takim zabiegu jakby zapominały, ile to kilometrów już dzisiaj zrobiły. Takie kąpiele cieszyły się też popularnością z samego rana przed śniadaniem - to świetna pobudka, zwłaszcza dla tych, którzy zarwali noc, oglądając transmisje z igrzysk olimpijskich w Rio. Dla mniej zahartowanych był dostępny masaż lodem w naszym centrum dowodzenia, czyli w hotelu Bornit.
Wieczorami nie zwalnialiśmy tempa. Zamiast dobranocki ruszała Akademia RW. Eksperci opowiadali o treningu, diecie, sprzęcie i odpowiadali na trudne pytania uczestników, na przykład: "Skoro piwa nie wolno pić, to ile można?".
Pięć dni minęło w tempie godnym Emila Dobrowolskiego, którego swoją drogą spotkaliśmy, kiedy leciał niczym bolid na jednym z treningów. Uczestnicy rozjechali się do domów ze zmęczonymi nogami, ale też z głowami pełnymi praktycznych porad do zastosowania od razu. Już niebawem posłużą do ustanawiania nowych fantastycznych życiówek - tego jesteśmy pewni.
RW