Śmierć, alkohol i ręka córki, czyli 20 ciekawostek o maratonie

Czy wiesz, że maraton mógł być krótszy? A pewien Włoch przez pomoc sędziów stracił szansę na mistrzostwo olimpijskie? Z królewskim dystansem od samego początku wiązały się niesamowite historie. A każdy biegacz, który się z nim mierzy, dodaje własną. Poznaj przygody innych i dopisz swoją na maratonie.

Ciekawostki na temat maratonu shutterstock.com
fot. shutterstock.com

Jak to się zaczęło? Początku zawodów, na punkcie których oszaleją tłumy na całym świecie, trzeba szukać aż w 490 r. p.n.e. Dariusz I, władca perski, dzielnie pracował wtedy na swój przydomek Wielki. Dowodził wyprawą morską na Greków. Zwycięski marsz prowadził przez Eubę i Erytreę.

Kolejnym celem Persów stają się Ateny. Grecy nie zamierzają bronić się za murami miasta. Postanawiają wydać przeciwnikowi otwartą bitwę: dochodzi do niej w małej miejscowości Maraton. Dzięki talentowi militarnemu dowódcy, Miltiadesa, udaje się pokonać przeważające wojska najeźdzców. I tu dochodzimy do najważniejszego dla biegaczy momentu.

Dowódca wysyła posłańca do stolicy, by powiadomić przygotowujące się do obrony miasto o oddaleniu zagrożenia. Dobre wieści niesie Filipiades (czasami pojawia się jako Fejdippides). Kiedy wpada na ateński rynek, udaje mu się jedynie wykrzyczeć, że Grecy zwyciężyli, po czym umiera. Niemal 2,5 tysiąca lat później historia ta miała urzec Pierre'a de Coubertina.

Założyciel Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego postanawia włączyć bieg na dystansie nieco ponad 40 km do programu nowożytnych igrzysk olimpijskich. Tym samym stanie się konkurencją, która zostanie rozegrana na wszystkich późniejszych igrzyskach. Historia czy legenda? Gdy zagłębić się w tę opowieść, napotykamy niezły galimatias. Herodot opisujący przebieg wojen perskich w swoich „Dziejach” nie wspomina o posłańcu z Maratonu do Aten.

Warto przeczytać: Śladami Filippidesa: Spartathlon okiem Deana Karnazesa

Co prawda pojawia się Filipiades, ale ten od Herodota pobiegł do Sparty i z powrotem, prosząc ją o pomoc. Do pokonania miał nie 40, ale 250 km w jedną stronę. Podobna relacja pojawia się u Plutarcha. Pisze on o posłańcu do Sparty i drugim, którego wysłano do Aten po zwycięstwie. Tutaj zwie się on Eukles. Są też przekazy, że to jeden człowiek, właśnie Filipiades, miał najpierw pobiec do Sparty, wrócić, a po wygranej bitwie pobiec do Aten i dopiero w wyniku tak olbrzymiego wysiłku skonać na agorze.

1. Pierwszy zwycięzca maratonu

W 1896 roku igrzyska olimpijskie wracały do kolebki. W Grecji zapanował szał wśród kibiców i potencjalnych zwycięzców na punkcie legendarnego biegu.

Georgios Averoff, najbogatszy człowiek w Atenach, zaoferował dla zwycięzcy pierwszego nowożytnego maratonu 100 tysięcy drachm i rękę swojej córki. Ku uciesze publiczności  triumfatorem rozgrywanego na dystansie 40 km biegu został Grek Spiridon Louis. Nie przyjął ręki córki milionera, bo miał już narzeczoną. Został jednak obsypany innymi nagrodami. Do dzisiaj w Grecji funkcjonuje powiedzenie „Dostać jak Louis”. Wśród podarunków znalazł się pierścień królowej Olgi, do tego tona czekolady, baryłka stuletniego wina, antyczna waza, 25 tysięcy drachm, ziemia w Anglii i comiesięczna emerytura. Jakby tego było mało, spotykał się na co dzień z dozgonną wdzięcznością i prezentami od zwykłych Greków, jak np. darmowe golenie.

2. Epidemia maratonki

Na świecie zapanowała „maratonka”, czyli choroba na bieganie. Każdy chciał mieć swój maraton. Do dzisiaj przetrwało tylko kilka.

Legenda maratonu padła na podatny grunt. Na całym świecie zaczęto organizować swoje własne imprezy. W Bostonie pierwszy maraton zorganizowano w 1897 roku, a wystartowało w nim zaledwie 15 osób. Dzisiaj impreza skupia ponad 30 tysięcy uczestników i półmilionową publiczność co roku. Drugim najstarszym na świecie i z najdłuższą tradycją w Europie jest maraton w Koszycach na Słowacji – organizowany jest od 1924 roku.

3. Minimalista na igrzyskach

Abebe Bikila stał się ikoną orędowników obuwia minimalistycznego.

Etiopski biegacz z dwóch powodów zapisał się w historii lekkiej atletyki. Jako pierwszemu udało mu się zdobyć złoty medal w maratonie na dwóch kolejnych igrzyskach olimpijskich: najpierw w Rzymie w 1960 roku, potem w Tokio w 1964 roku. Co ciekawe, w 1960 roku dokonał tego wyczynu, biegnąc boso. Sponsor igrzysk zaoferował mu co prawda kilka par butów, ale żadna mu nie pasowała. Zdecydował się więc pobiec boso, tak jak trenował do zawodów.

Więcej o wyczynie wybitnego biegacza z Etiopii dowiesz się z artykułu "Z archiwum X: wyjątkowe momenty na Igrzyskach Olimpijskich".

Filipiades miał do wyboru dwie drogi z Maratonu do Aten. Krótszą, mierzącą około 34 km, ale górzystą, i płaską o długości nieco ponad 40 km. Podobno wybrał tę krótszą.

4. Dystans, który się powiększył

Dystans maratonu został ujednolicony przez Międzynarodową Federację Lekkiej Atletyki dopiero w 1921 roku.

Na przełomie XIX i XX wieku za maraton uchodził każdy bieg o dystansie ponad 40 km. Organizowano biegi, nawet na igrzyskach, które miały od 40 do 43 km. W 1908 roku, kiedy igrzyska organizowano w Londynie, pierwotnie wytyczono trasę o długości 26 mil. Później wydłużono ją jeszcze o 385 jardów, żeby królowa Aleksandra i rodzina królewska mogli lepiej śledzić zmagania maratończyków. A 26 mil i 385 jardów to odpowiednik doskonale znanych do dziś 42 kilometrów i 195 metrów.

5. Robota dla syna

Już od XIX wieku bieganie było receptą na problemy – osobiste, a z czasem nawet społeczne.

35-letnia Greczynka Stamatii Rovithi, na fali maratońskiego entuzjazmu w Grecji w 1896 roku, postanowiła przebiec maraton po oficjalnej trasie dzień po olimpijskim biegu. Z Maratonu do Aten przebiegła w pięć i pół godziny. Matka siedmiorga dzieci chciała w ten sposób zdobyć rozgłos i zaprotestować przeciwko dyskryminacji kobiet. Chciała też znaleźć pracę dla syna. Pracę udało się podobno zorganizować. Kobiety zostały dopuszczone do maratonu dopiero w 1984 roku na IO w Los Angeles.

6. Eksperymenty z maratonem

Podczas pierwszych maratonów eksperymentowano z formą jego rozgrywania.

Po głośnym maratonie w 1896 roku zaczęto organizować je na całym świecie. Już trzy miesiące po igrzyskach w Grecji odbył się bieg w Paryżu. W tym samym roku biegano też w maratonach w Nowym Jorku, Budapeszcie i Oslo. Ciekawie rozgrywany był maraton w Norwegii – zawodników na trasę wypuszczono co 3 minuty, jak podczas kolarskiej jazdy indywidualnej na czas.

7. Najmłodszy maratończyk

Nie brakuje biegaczy, którzy ukończyli maraton niedługo po tym, jak nauczyli się chodzić.

Budhia Singh to cudowne dziecko biegania z Indii. Jego niezwykłą historię opisaliśmy w reportażu "Budhia Singh. Od małego maratończyka do dramatu dziecka", opowiada o nim także filmowy dokument „Marathon Boy”. Złoty chłopiec pokonał królewski dystans w wieku zaledwie 3 lat!

Małoletnich maratończyków jest jednak więcej. W 2010 roku 6-latek Wu Chun-hao pokonał Fubon Taipei Marathon w Tajwanie w czasie 5 godzin i 11 minut. 8-latek Wesley Paul w 1977 roku przebiegł słynny Maraton Nowojorski w 3 godziny i 31 sekund. Młody Amerykanin w wieku 9 lat złamał trzy godziny podczas maratonu w Huntsville, osiągając wynik 2:56:57.

8. Najstarszy maratończyk

Biegacze udowadniają, że nigdy nie jest za późno, żeby zacząć. A maraton i na emeryturze można przebiec.

Za najstarszego maratończyka uważa się mieszkającego w Wielkiej Brytanii Sikha Fauja Singha, który w wieku 100 lat pokonał maraton w Toronto w czasie 8:11:05. Ponieważ pojawił się problem z weryfikacją wieku Singha, nie został oficjalnie uznany, choć zdobył serca kibiców na całym świecie. Nadal biega, ale na krótszych dystansach. Za najstarszą maratonkę uchodzi natomiast Harriette Thompson, która w wieku 92 lat i 65 dni pokonała maraton w San Diego w czasie 7 godzin 24 minut i 36 sekund.

9. Mekka maratończyka

Są miejsca, w których chce pobiec każdy maratończyk. Mimo dużych limitów, chętnych jest kilka razy więcej.

Największym maratonem jest Nowy Jork. W 2014 roku ukończyło go 50 403 biegaczy. W tabeli największych imprez wszech czasów zajmuje pierwszych 5 miejsc. Mimo coraz większych limitów, chętnych z roku na rok przybywa. W 2015 roku tylko 18% z aplikujących do udziału zostało wylosowanych w loterii. W Europie palmę pierwszeństwa wśród największych dzierży Paryż z 38 690 maratończykami (taki wynik udało się osiągnąć w 2013 roku).

10. Dwie godziny z hakiem

Dzisiaj najlepsi maratończycy potrzebują około godziny mniej na pokonanie królewskiego dystansu niż 100 lat temu.

Zanim długość maratonu ustandaryzowała się, nie można było mówić o rekordowym wyniku na tym dystansie. Pierwszym, który pokonał oficjalną długość, był John Hayes w 1908 roku podczas igrzysk w Londynie. Jego wynik to 2:55:18. Od tego czasu był poprawiany ponad 40 razy. Obecnie wynosi oszałamiające 2:01:39 – tak szybko we wrześniu 2018 roku pobiegł w Berlinie Kenijczyk Eliud Kipchoge.

Pierwszy najlepszy wynik w przypadku kobiet zarejestrowano w Londynie w 1926 roku: Violet Piercy pobiegła w czasie 3:40:22. Obecnie rekord należy do Brigid Kosgei, która w 2019 roku ukończyła maraton w Chicago z czasem 2:14:04.

Maratońskie rekordy Polski należą z kolei do Henryka Szosta (2:07:39, 2012 rok, Otsu, Japonia) oraz Małgorzaty Sobańskiej (2:26:08, 2001 rok, Chicago, USA).

11. Słynny finisz

Dorando Pietri nie wygrał na IO w 1908 r. w Londynie, ale stał się biegowym celebrytą, zbił majątek i był zapraszany na maratony na całym świecie.

Włoch Dorando Pietri jako pierwszy wpada na stadion White City. Do mety pozostało niecałe 400 metrów, ale pokonanie tego odcinka zajmie mu... 10 minut. Włoch słania się na nogach ze zmęczenia i z powodu dziwnej receptury, którą wypił przed biegiem. Czterokrotnie upada przed metą, traci przytomność, w końcu wstać pomagają mu sędziowie, a on półprzytomny pokonuje linię mety. Mistrzem olimpijskim zostaje jednak John Hayes, bo Amerykanie składają protest za udzielenie Włochowi niedozwolonej pomocy, który zostaje uwzględniony. Więcej o tej historii piszemy w artykule "Z archiwum X: wyjątkowe momenty na Igrzyskach Olimpijskich".

12. Polski akcent

Edward Stawiarz odnosił wiele sukcesów w Polsce. Na igrzyskach został zapamiętany z niecodziennego zdarzenia.

Na igrzyskach olimpijskich w Monachium w 1972 roku Edward Stawiarz zajął 40. miejsce – gdzieś w środku stawki. Zapisał się jednak w historii tej konkurencji. Po komendzie „gotów” ktoś go popchnął i nasz reprezentant zrobił krok do przodu, co zostało uznane za falstart. Ponieważ był to pierwszy w historii falstart na maratonie, odnotowano go w Księdze Rekordów Guinnessa. O innych niezwykłych biegowych rekordach piszemy w artykule "Hot-dog przebiegł maraton i pobił rekord Guinnessa".

13. Rozpędzona czeska lokomotywa

Najlepszy biegacz wszech czasów w 1952 r. debiutował w maratonie. Wygrał, ale dystans nie porwał go swoją atrakcyjnością.

Emil Zatopek na igrzyskach w Helsinkach wystartował na trzech dystansach: w biegach na 5000 i 10 000 metrów oraz w maratonie. We wszystkich konkurencjach legendarny biegacz, nazywany z mieszaniną podziwu i zazdrości "Czeską lokomotywą", zdobył złoto. Na mecie olimpijskiego maratonu Czech miał powiedzieć: „Przez najbliższy tydzień nie wyjdę biegać, gdyż ten dystans kosztował mnie dużo sił. Ale to najprzyjemniejszy rodzaj wyczerpania, którego do tej pory doświadczyłem. A poza tym to niezwykle nudny bieg”. Godną scenariusza hollywoodzkiego filmu historię tego znakomitego biegacza przedstawiamy w artykule "Emil Zatopek, czyli złota czeska lokomotywa".

14. Panie mają pierwszeństwo

W różny sposób starano się udowodnić organizatorom, że kobiety powinny być dopuszczone do maratonu.

W 1973 roku w niemieckim Waldniel zorganizowano pierwszy maraton wyłącznie dla kobiet. Inicjatorem tego wydarzenia był Ernst van Aaken, znany niemiecki lekarz sportowy i trener, orędownik włączenia rywalizacji kobiet do maratonu. W biegu wzięło udział 40 zawodniczek z 7 krajów. Wygrała Christa Vahlensieck z czasem 2:59:25.

Przełomowym dla udziału kobiet w maratonie wydarzeniem był jednak start Kathrine Switzer w Maratonie Bostońskim w 1967 roku - w tym roku Amatorska Federacja Sportowa USA zabroniła kobietom wspólnych startów z mężczyznami, ale Amerykanka użyła sprytnego postępu, aby zarejestrować się na liście startowej i mimo że organizatorzy próbowali siłą usunąć ją z trasy, w asyście innych biegaczy dobiegła do mety.

15. Człowiek vs koń

Człowiek jest według naukowców stworzony do pokonywania długich dystansów. Jednak w tym pojedynku górą są na razie konie. Na razie.

Wszystko zaczęło się od kłótni w pubie przy kuflu piwa. Dwaj mężczyźni sprzeczali się, kto jest lepszym biegaczem: koń czy człowiek. Właściciel pubu zaproponował, by spór rozstrzygnęły zawody. I tak od 1980 co roku w czerwcu w Walii w miejscowości Llanwrtyd Wells organizowany jest oryginalny bieg: maraton, w którym ludzie rywalizują z końmi. Choć impreza nazywa się maratonem, rozgrywana jest na dystansie 35 km. W 35-letniej historii rywalizacji na razie 33:2 prowadzą konie.

Biegacz, który jako pierwszy wygrał w maratonie z końmi, nazywa się Huw Lobb. W nagrodę dostał 25 tysięcy funtów. Udało się to dopiero w 2004 roku.

16. Mistrz i procenty

Dzisiaj na bufetach biegacze dostają tylko wodę i izotoniki. Spiridion Louis, zwycięzca maratonu na IO w Atenach w 1896 roku, potrzebował mocniejszego paliwa.

Legenda głosi, że Spiridion Louis zrobił sobie przerwę w połowie olimpijskiego maratonu w 1896 roku na kielich wina w knajpie w małej miejscowości Pikermi. Po latach reputacji dziadka bronił wnuczek zwycięzcy pierwszego maratonu. Zarzekał się, że Spiridion nie wstąpił do żadnej knajpy, ale dostał połowę pomarańczy od swojej narzeczonej, a jego przyszły teść poczęstował go kieliszkiem koniaku. Prawdy nie dojdziemy, w każdym razie po tym bufecie zyskał na tyle sił, by zostać pierwszym nowożytnym mistrzem olimpijskim.

17. Polska na 17. miejscu

Nie jesteśmy drugą Kenią, ale w amatorskim bieganiu znajdujemy się w Top 20.

Jens Jakob Andersen z Copenhagen Business School przeanalizował ponad 2 miliony wyników z 72 maratonów na całym świecie. Okazało się, że średnio maraton pokonywany jest w czasie 4:21:21 (dla mężczyzn 4:13:23, dla kobiet 4:42:33). Najszybszą nacją według badań okazali się Hiszpanie ze średnią 3:55:35. Polacy znajdują się na 17. miejscu na świecie z wynikiem 4:10:50.

18. Nie spieszyło mu się

Boisz się, że pokonasz maraton na samym końcu? Nie ma takiej potrzeby. Lloyd Scott zrobił to naprawdę baaardzo wolno.

49-latek, emerytowany bramkarz, przebrał się w strój płetwonurka głębinowego, który waży aż 59 kg. W tym stroju w 2002 r. pokonał maraton w Londynie w 5 dni, 8 godzin i 46 sekund. Anglik słynie z oryginalnych akcji charytatywnych. Dzięki nim udało mu się uzbierać już ponad 5 milionów funtów.

19. Efekt Oprah Winfrey

Prezenterka uznawana za najbardziej wpływową kobietę w Stanach Zjednoczonych zainicjowała modę na mierzenie się z maratonem.

Kiedy gwiazda telewizyjna Oprah Winfrey przebiegła w 1994 roku maraton w Arlington, wywołała lawinowe zainteresowanie tym dystansem. Dla wielu osób stała się punktem odniesienia. Podchodzono do tego wyzwania z nastawieniem: „Skoro Oprah potrafi, to ja też!”. Biegacze startowali, mówiąc: „Chcę pobiec szybciej niż Oprah”. Prezenterka wykręciła czas 4:29. Po tym wyczynie miała powiedzieć, że przebiegnięcie maratonu jest lepsze niż zdobycie nagrody Emmy.

20. Mężczyźni vs kobiety

Kobiety długo walczyły o dopuszczenie do maratonu. Tymczasem okazuje się, że lepiej sobie radzą z tym dystansem niż mężczyźni.

Według naukowców kobiety potrafią lepiej rozłożyć siły na maratonie. Zawodnicy z elity pokonują cały dystans w niemal równym tempie lub przyspieszają w drugiej części. W przypadku amatorów widoczne są spore dysproporcje między pierwszą częścią dystansu a drugą. I w tym zestawieniu lepiej wypadają panie. Drugą połowę maratonu pokonują wolniej średnio o 11%, Tymczasem panowie zwalniają aż o 14%.

Różnicom między biegaczkami i biegaczami przyjrzeliśmy się bliżej w artykule "Panie kontra panowie: czym różnia się biegaczki od biegaczy?", a kilka ważnych tematów dotyczących biegania kobiet poruszyliśmy m.in. w tekście "Pytania i odpowiedzi na problemy nurtujące biegaczki".

RW 10/2015

REKLAMA
}