Nawet jeśli biegasz przez cały rok, to jego początek wprost roi się od pułapek, które mogą zwiększyć Twoją masę. Oto jak przejść przez sezon karnawałowy bez powiększenia centymetrów w pasie i rozpocząć sezon biegowy w dobrej formie.
Starter przed party
Na godzinę przez przyjęciem zjedz mały, zdrowy posiłek. Dobrze, jeśli będzie miał około 250 kcal (lub trochę więcej), w tym 15 g białka i od 5 do 10 g błonnika – np. sałatka ze świeżego szpinaku z kurczakiem i żurawinowym sosem. Zapobiegnie to rzuceniu się na jedzenie podczas imprezy.
W pracy bez tłustych kołaczy
W okresie świąteczno-karnawałowym ludzie uwielbiają przynosić do pracy rozmaite słodycze, które zachomikowali, a chcą się ich pozbyć z domu. Umówcie się, że w trosce o linię można przynosić tylko zdrowe przekąski. Dobre będą świeże warzywa pokrojone w słupki (marchew, kalarepa), a do tego humus. Obok kawałki owoców i orzechów.
Przysmaki są dozwolone...
Złota zasada mówi, że do godziny po biegu należy uzupełnić węglowodanami zużyty przez mięśnie glikogen i pomóc im zregenerować się dzięki białku. Jest to dobra okazja, aby zaspokoić ssanie na słodycze. Zaraz po biegu sięgnij po desery, które przynoszą korzyści dla zdrowia: bogate w witaminę A ciasto z dyni lub gałkę lodów waniliowych (mają sporo wapnia), posypanych świeżymi owocami. To dobra strategia: zjeść zaraz po treningu, bo badania wykazały, że apetyt jest tłumiony przez krótki czas po biegu, a potem mocno się nasila i ciężko nasycić głód.
…ale w rozsądnych ilościach!
Jeśli zimą pokonujesz więcej kilometrów, by zrównoważyć świąteczne obżarstwo – w porządku. Ale przetruchtanie 5 km nie daje Ci prawa do zjedzenia połowy blaszki ciasta.