1. Oszukaj głód owocami morza
Im niższy masz poziom leptyny – czyli hormonu, który reguluje uczucie sytości – tym wyższe ryzyko otyłości. Ale naukowcy znaleźli pewne dekadenckie rozwiązanie tego problemu. Otóż skorupiaki, takie jak homary i krewetki królewskie, są bogate w cynk (porcja zaspokaja mniej więcej 1/3 Twojego dziennego zapotrzebowania na ten minerał), który podnosi poziom leptyny. Rada RW: spróbuj przyrządzić tego skorupiaka, nie topiąc go w maśle czosnkowym.
2. Biegaj na czczo
Ewolucja wyposażyła nasze ciała przede wszystkim w umiejętność gromadzenia tłuszczu na wypadek głodu, a nie zdolność wykorzystywania go jako źródła energii. Ale jeśli rozegrasz sprawę umiejętnie, możesz oszukać przeznaczenie. Badacze z University of Bath odkryli, że trening na pusty żołądek pobudza wzrost ekspresji genu PDK4 – co stanowi dla organizmu sygnał, że trzeba zacząć spalać tłuszcz. Wniosek? Biegaj, zanim coś zjesz, a nie będzie potrzeby ograniczać się przy śniadaniu.
3. Ostro w tłuszcz
Dodaj trochę cebuli dymki do swoich pobiegowych posiłków, gdyż zawiera chrom, który pobudza metabolizm węglowodanów. Dodatkowo ma sporo błonnika i wapnia – oba te składniki też będą Twoimi sojusznikami w odchudzaniu.
4. Oszukuj legalnie
Uczeni sądzą dziś, że siła woli może być raczej czynnikiem biologicznym, a nie nabytą cechą charakteru. To oznacza, że geny mogą mieć wpływ na to, jak reagujemy na jedzenie, na widok którego ślinka cieknie. Jeśli więc chcesz schudnąć, nie torturuj się wyrzutami sumienia, gdy czasem ulegniesz pokusie, tylko legalnie zaplanuj „cheat day” raz w tygodniu. Taki wolny od zakazów dzień (niech granicą rozpusty będzie, powiedzmy, 2700 kcal) uodporni Twój mózg na zachcianki przez resztę tygodnia.