"Sroczka kaszkę warzyła. Dzieci swoje karmiła. Temu dała na łyżeczce. Temu dała na miseczce. Temu dała na spodeczku. Temu dała w garnuszeczku. A dla tego? Nic nie miała! Frrr!!! Po więcej poleciała!".
Sroczka z wyliczanki znała tylko cztery rodzaje kaszy. Biegacze powinni pamiętać, że tych dobrych dla nich i dostępnych w Polsce jest aż sześć.
O tym, że kasza dobrze wpływa na nasz organizm, ludzie wiedzieli od dawna, zanim pojawiły się naukowe dowody. "Zrobię ci kaszę. Przemarzłaś po tym twoim bieganiu. Musisz się szybko rozgrzać" – to słowa babci oparte na mądrości ludowej. "Kaszę trzeba jeść zimą, bo rozgrzewa" – mówiła babcia kończąca uniwersytet życia w PRL, a nie Sorbonę.
Dietetyczka Kasia Biłous uważa, że taki babciny sposób na chorobę naprawdę działa. Dzieje się tak dlatego, że kasze zawierają substancje biologicznie aktywne (rutynę i flawonoidy), które dobroczynnie wpływają na kondycję zdrowotną. One to uszczelniają naczynia krwionośne, są antyoksydantami. To szczególnie ważne dla biegaczy, dlatego że intensywne treningi zwiększają poziom stresu oksydacyjnego, a tym samym wolnych rodników, które przyczyniają się do powstawania komórek rakowych.
Powstawaniu wolnych rodników zapobiega rutyna – składnik kaszy. Jakby tego było mało, kasza ma działanie przeciwzapalne, czyli spowalnia utlenianie witaminy C. Po prostu, gdy witamina C dłużej pozostaje w organizmie, lepiej chroni go przed infekcjami.
Babcia miała rację: zjedzenie kaszy rozgrzewa. Niektórym pomaga gorące kakao, rosół, na innych lepiej działa talerz z parującą kaszą. Kasia Biłous podkreśla, że kasze są źródłem błonnika, a także prebiotykami. Jedzenie kasz zaleca się w profilaktyce nowotworu jelita grubego. Jedząc kasze, możemy sobie pozwolić na małe szaleństwa, np. danie nieco bardziej tłuste, a będzie przez nasz organizm lepiej strawione.
"Wysoki cholesterol jest dla wielu osób dużym problemem. Kasze zawierają naturalne sterole odpowiedzialne za obniżanie jego poziomu u ludzi" – wyjaśnia Biłous.