Zapewne każdy biegacz w Polsce po długim biegu w chłodny dzień miał nieraz ochotę na tradycyjne, domowe danie. Kotlety mielone, zapiekanki czy łazanki są sycące, łatwe do przygotowania i niedrogie. Na pierwszy rzut oka: ideał. W rzeczywistości obiady, które gotowała nam babcia, to prawdziwe bomby kaloryczne.
Dania według przepisów przekazywanych z pokolenia na pokolenie są bogate w tłuszcze nasycone – zawierają za dużo mięsa i za mało warzyw. W większości potraw jest zdecydowanie za dużo kalorii, cukrów i sodu. Negatywne tego skutki możesz odczuć od razu na własnej skórze, a raczej na własnym żołądku. Takie dania długo zalegają w żołądku, a do tego zmuszają wątrobę i trzustkę do pracy na najwyższych obrotach. Spożywane zbyt często i w zbyt dużych ilościach zwiększają ryzyko zachorowania na cukrzycę, choroby serca i otyłość.
Czy to znaczy, że musisz rezygnować z tradycyjnego niedzielnego obiadu? Nie! Wystarczy trochę pomajstrować przy przepisach, a wtedy w diecie każdego biegacza znajdzie się miejsce na tradycyjne potrawy. Oto jak przekształcić tłuste, kaloryczne dania w zdrowe i smaczne paliwo.
Komentarze