Wielu biegaczy – oprócz miłości do biegania – cechuje także nieopanowana miłość do jedzenia, która czasem nawet przerasta tę pierwszą. Ci ambitni, którzy bawią się w sportowców, liczą każdy gram białka i węglowodanów, drudzy – ci pochłonięci pracą, dziećmi, treningiem, obowiązkami domowymi – chwytają i połykają w locie wszystko, co wydaje się im się wystarczająco zdrowe.
Oczywiście nie istnieje jedna, uniwersalna metoda na zdobycie tytułu mistrza świata w zdrowym odżywianiu. Każde podejście ma swoje wady i zalety.
Reakcjonista
Kiedy czujesz głód, słuchasz swojego ciała i jesz to, na co masz akurat ochotę. Z jednej strony to dobrze, bo prawdopodobnie przestaniesz jeść, kiedy tylko zaspokoisz głód. Jeśli jednak wychodzisz do pracy, dzieci płaczą, a organizm wciąż jest zaspany, nie będzie Ci się chciało przygotowywać pełnowartościowego śniadania i zjesz to, co akurat będzie pod ręką. A to nie zawsze może wyjść Ci na zdrowie.
Rada dla Ciebie
Przygotuj zawczasu zdrowe danie, które można jeść na zimno – wówczas nie zaskoczy Cię żadna kryzysowa sytuacja (spróbuj np. pełnoziarnistego makaronu z warzywami). Zaopatrz swoje biurko, torbę i samochód w węglowodanowe i białkowe przekąski: banan, jabłko, masło orzechowe, tuńczyka. Na drogę, zamiast zajadać się hot-dogiem czy bułką na stacji benzynowej, zabierz prowiant złożony z grillowanego filetu z kurczaka z pieczonymi warzywami, przygotowanego uprzednio w domu.
Liberał
Nic wielkiego się nie stanie, jeśli raz na jakiś czas nie uda Ci się powstrzymać od zbyt tłustego obiadu czy pizzy na kolację. Jednak zbytnia pobłażliwość i lekceważenie diety poprowadzą Cię wprost do nadwagi albo – w najlepszym wypadku – nie pozwolą zrzucić zbędnych kilogramów.
Rada dla Ciebie
Jeśli lubisz każdy dzień okrasić słodyczami, lepiej, żeby były to dwie kostki gorzkiej czekolady niż paczka ciastek. Jeśli gorzka czekolada Cię jednak nie satysfakcjonuje, nie żałuj sobie nawet trzech gałek lodów. Z tym że już nie codziennie, ale raz na tydzień.