Dieta wielu osób uprawiających sporty wytrzymałościowe wciąż jeszcze składa się w większości z potraw bogatych w węglowodany, takich jak makaron, ziemniaki czy ryż. W końcu tak nakazują sprawdzone reguły żywienia sportowców. Jednak zalecenia te można dziś przyjmować tylko warunkowo.
"Nowe badania pokazują, że bogata w węglowodany żywność jest wskazana tylko w dyscyplinach sportu wymagających intensywnego, ale krótkotrwałego wysiłku, jak np. sprint czy piłka nożna" - pisze specjalista medycyny sportowej Clifford Opoku-Afari w swojej nowej książce zatytułowanej "Więcej ze sportu" ("Mehr vom Sport! Low-Carb und LOGI in der Sporternährung"). Można więc przyjąć, że węglowodany, zwłaszcza w dużej ilości, są na wylocie!
Dieta bogata w tłuszcze ze zmniejszoną ilością węglowodanów może poprawić przemianę tłuszczów.
Tematem tym intensywnie zajmował się także dietetyk Jan Prinzhausen. Przeanalizował on wyniki ponad 600 badań poświęconych sportowej diecie bogatej w węglowodany oraz alternatywnej. Tak samo jak Opoku-Afari doszedł do wniosku, że tylko przy intensywnym obciążeniu, przekraczającym 70% maksymalnej wydolności, potrzebny jest zastrzyk węglowodanów. Natomiast wytrzymałościowcy lepiej wyjdą na spożywaniu tłuszczy.
Dolewanie oleju do tłustego ognia
Wprawdzie dostarczenie potężnej dawki węglowodanów uzupełnia zapasy glikogenu, jednak utrudnia spalanie tłuszczu. Brzmi to jak paradoks: zwiększając spożycie tłuszczu i zmniejszając ilość węglowodanów, poprawiamy przemianę tłuszczów, bo organizm wydziela wtedy więcej enzymów potrzebnych w procesie przemiany materii. W ten sposób przy długotrwałym obciążeniu oszczędza się zapas węglowodanów i wykorzystuje go do krótkotrwałych, intensywnych zrywów, takich jak np. sprint.