Bodaj najstarszy przekaz dotyczący zawodów związanych z bieganiem pochodzi ze starożytnego Egiptu. W ramach własnej koronacji w roku 1279 p.n.e. późniejszy Ramzes II wykonywał pokazowy bieg przed poddanymi, żeby zaprezentować swoją tężyznę fizyczną. Dokładny opis znajdziemy w książce Thora Gotaasa pt. „Bieganie – od zawodów w antyku do współczesnych miejskich maratonów”. Jako że nie istniały wtedy ani napoje izotoniczne, ani żele energetyczne czy zagęszczone shoty z buraka, Ramzes sięgał po napoje alkoholowe.
30 lat później miłośnik wina, Ramzes II, musiał powtórzyć swój pokaz krzepy, a potem kontynuował tradycję co kilka lat. Ludzie nie spoglądali życzliwie na władcę, który nie prezentował wysokiej wydolności. Wierzono, że taki rodzaj ceremonii odnawia jego siły. I faktycznie, faraon powtarzał ten pokaz do momentu, gdy dożył dziewięćdziesięciu lat. Można jedynie spekulować, czy za każdym razem prezentował wyborną formę.
Współcześni biegacze mogą jedynie objadać się brokułami – mocne alkohole i beaujolais muszą, niestety, odstawić. Żywienie jest pod ścisłą kontrolą, a ilość wchłanianych kalorii jest bardzo dokładnie planowana. Nauka o sporcie, w wydaniu jakie dzisiaj znamy, jest względnie młodą dziedziną, natomiast zawody sportowe pojawiały się w historii ludzkości regularnie – świadczą o tym choćby malowidła naskalne z epoki kamienia. Sposoby atletów z przeszłości na poprawę wyników i osiągnięć, bez wsparcia nowoczesnej nauki o żywieniu, to bardzo ciekawa i pouczająca historia.
Antyczny hedonizm
Relacja między bieganiem i alkoholem sięga tak samo daleko wstecz, jak same dzieje sportu. „Historia Ramzesa II i jego »magicznego napoju« wiąże się z wiarą w medyczną skuteczność alkoholu w zwalczaniu zmęczenia i bólu” – wyjaśnia Vanessa Heggie, historyk medycyny z uniwersytetu w Birmingham.