Córki owczarzy, fartuchy i mąż w nagrodę
Niemcy, około 1650 roku; Anglia, lata 1600-1800
Historyczny „wyścig córek owczarzy” odbył się po raz pierwszy w połowie XVII wieku w mieście Markgröningen w niemieckiej Badenii-Wirtembergii. Korzenie tych dzikich i nastawionych na fizyczność zawodów sięgają jednak aż dwóch wieków wcześniej, kiedy to owczarze z Markgröningen zaczęli raz do roku ścigać się między sobą na ścierniskach. Żeby udowodnić swoją męskość, pokonywali trasę równą 240 metrom boso, a zwycięzca mógł nosić dumne miano króla owczarzy.
W latach 50-tych XVII wieku samce alfa zdecydowali się dopuścić do rywalizacji również kobiety, co dało początek wspomnianemu już „wyścigowi córek owczarzy”. Panie były zachwycone, a do zawodów podchodziły równie, jeśli nie bardziej ambitnie od mężczyzn. Dowodem niech będzie fakt, że imprezy kończyły się często ostrymi bijatykami. „Oczywiste jest, że każdy chce zdobyć nagrodę, a cel uświęca przecież wszelkie środki” – czytamy w jednej z ówczesnych relacji z biegu.
I rzeczywiście bywało tak ostro, że woźny sądowy musiał wsiadać na konia i rozganiać szarpiące się panie, wymachując przy tym batem. Słaba płeć, jak mogłoby się wydawać, wcale nie była więc taka słaba i obce jej były najwyraźniej wszelkie zasady fair play.
Angielskim odpowiednikiem opisanego wyżej święta ludowego były tzw. wyścigi o fartuch, bez których nie mógł się odbyć niemal żaden jarmark między XVII a XIX wiekiem. I choć zawody te nie słynęły z przemocy, to i tutaj konkurencja odgrywała kluczową rolę. Nazwa wyścigu wywodzi się z faktu, że zwyciężczyni każdorazowo otrzymywała fartuch z czystego lnu.
Od czasu do czasu w gratisie można było zdobyć jednak inną, może nawet lepszą nagrodę, a mianowicie męża. Zawody były bowiem znakomitą okazją dla okolicznych kawalerów, aby rozejrzeć się za potencjalną kandydatką na żonę. Zwłaszcza że udział w wyścigu mogły brać jedynie młode panny, a nierzadko warunkiem było także dziewictwo!
Trudno oprzeć się więc wrażeniu, że wyścigi o fartuch były historycznym odpowiednikiem dzisiejszych „szybkich randek”, podczas których panowie mogli ocenić fizyczne atuty zawodniczek. „Dla panien pragnących zamążpójścia nie ma lepszej okazji do zaprezentowania swoich wdzięków niż wyścig o fartuch – głosiła jedna z historycznych publikacji. – Oferuje on nie lada szansę udowodnienia swojej siły i zwinności w idealnych warunkach”.
Kilka wieków temu nie znano aplikacji randkowych, więc trzeba było szukać innych sposobów na znalezienie partnera...