Biegaczki gotowe na wszystko

Nie palą, nie piją, nie rozmawiają o pracy ani o facetach. Stworzyły mocną drużynę biegających kobiet, która daje im poczucie bezpieczeństwa i wzajemne wsparcie. Są przebojowe, zorganizowane, pewne siebie i do tego razem świetnie się bawią.

Jacek Heliasz
fot. Jacek Heliasz/heliasz.com

Zanim zaczęły się spotykać, bieganie kojarzyło im się z mało ciekawą dyscypliną sportową. Ale wspólne bieganie pokazało im, jak wiele radości, przyjemności i satysfakcji mogą czerpać z pokonywania kolejnych kilometrów. Bardzo szybko ich drużyna przerodziła się w grupę bliskich sobie kobiet. Wspólne cele bardzo zbliżają.

"Lejdis" to wytrawne biegaczki. Na swoim koncie mają już zaliczone starty w najbardziej prestiżowych imprezach sportowych. Wszystkie podkreślają, że sukces, jaki osiągnęły w życiu, zawdzięczają wspólnemu bieganiu. Po pracy najczęściej można je spotkać na warszawskiej Pradze, w Parku Skaryszewskim. To prawdopodobnie jeden z najbardziej sfeminizowanych parków w stolicy. Ich drużyna powstała w ramach projektu "ścieżki biegowe" organizowanego przez firmę Nike.

Siła w grupie

W opinii Agnieszki wspólne bieganie to doskonałe rozwiązanie. Dziewczyny wzajemnie wspierają się, pomagają sobie, a przede wszystkim mobilizują się nawzajem. Dlatego bardzo szybko widać postępy.

Agnieszka przez lata robiła wszystko, aby nie biegać. Chodziła na zajęcia fitness, do pracy starała się chodzić na piechotę, pokonując 8 kilometrów. Po pewnym czasie uznała jednak, że warto się przełamać i spróbować. Początki były trudne. Tak naprawdę biegania nauczyła się na ścieżkach biegowych Nike. Ogromnym wsparciem stała się dla niej drużyna.

Poza tym wszyscy w firmie wiedzą, że biega i to ją dodatkowo mobilizuje. Niemal codzienne popołudniowe treningi nie stanowią dla niej żadnego problemu. Bardzo często zabiera ze sobą strój do pracy i już w samochodzie przebiera się do biegania.

Dzięki wspólnemu bieganiu wszystkie dziewczyny czują się także bardziej bezpieczne. Samotne bieganie po parku w godzinach wieczornych bywa dość ryzykowne, szczególnie dla kobiet. Grupa pozwala czuć się pewnie. Zwłaszcza - jak podkreśla Monika - gdy towarzyszą im rośli trenerzy.

Ja w legginsach, oni w garniturach

Trudno im sobie wyobrazić życie bez biegania. Ze swoimi butami biegowymi nie rozstają się nawet podczas urlopów. Wszystkie podkreślają, że bieganie uczy dobrej organizacji życia. Bez dobrego planu dnia nie uda się połączyć pracy i życia rodzinnego z treningami. Doszły w tym niemal do perfekcji.

Jacek Heliasz
fot. Jacek Heliasz/heliasz.com

Często odzież i buty do biegania zabierają do pracy. Przebierają się w firmie albo w samochodzie. Agnieszka podkreśla, że zawsze jest przygotowana na takie sytuacje. Kiedy trzeba, ma nawet przy sobie pareo, aby móc się swobodnie przebrać.

Monika przyznaje, że cechuje ją słomiany zapał. Często zaczynała chodzić na różnego rodzaju zajęcia sportowe i bardzo szybko z nich rezygnowała. Dlatego jest z siebie wyjątkowo dumna, że tak długo wytrwała przy bieganiu. Jest to jej pierwsza dyscyplina sportowa, którą uprawia regularnie. Może dlatego, że bieganie stało się jej pasją.

Do biegania zmotywowała ją chęć udziału w popularnym biegu Hood2Coast, który jej firma współorganizuje w USA - aby tam pojechać, trzeba było pokonać dystans 10 kilometrów. Bardzo jej zależało na tym wyjeździe, dlatego zaczęła przygotowywać się do startu. Miała na to trzy miesiące. Monice udało się wziąć udział w H2C, a bieganie stało się dla niej prawdziwą przyjemnością. No i wreszcie znalazła sobie hobby równie absorbujące co pasja jej męża, czyli lotnictwo.

Teraz bieganie to jeden z elementów jej dnia powszedniego. Kończąc pracę, przebiera się w firmie i jedzie do Parku Skaryszewskiego, gdzie spotyka się z grupą swoich przyjaciół. Jak sama wspomina, ma ogromną satysfakcję, stojąc w windzie w stroju do biegania obok panów w garniturach.

Bieganie dowartościowuje

Dzięki bieganiu "Lejdis" są pewniejsze siebie. Nauczyły się przełamywać własne słabości. Czasem nawet ból, szczególnie podczas tak dużego wysiłku jak udział w maratonie. O takim swoim "małym sukcesie" opowiada Weronika, która podczas ostatniego warszawskiego maratonu musiała borykać się z poważną kontuzją stopy. Jednak dzięki wsparciu ze strony drużyny dobiegła do końca i była jedną z 205 kobiet, które ukończyły ten wyścig. Jola natomiast, aby wziąć udział w wyścigu, zdjęła gips z ręki. Sama przyznaje, że takie imprezy bardzo wciągają.

"W drużynie tworzy się duch walki z innymi zespołami, a to zdrowa rywalizacja" - dodaje Agnieszka.

Jacek Heliasz
"Lejdis" na swoim koncie mają już zaliczone starty w najbardziej prestiżowych imprezach sportowych. Wszystkie podkreślają, że sukcesy, jakie osiągnęły, zawdzięczają wspólnemu bieganiu (fot. Jacek Heliasz/heliasz.com)

Nasze bohaterki wyznają zasadę, że biegacz trenuje niezależnie od pogody. Są przygotowane na każde warunki atmosferyczne. W opinii Joli wspólne spotkania, fora dyskusyjne i serwisy internetowe pozwalają dzielić się wiedzą, do której kiedyś był dużo trudniejszy dostęp. Panie mogą łatwo ściągnąć plan treningowy, skonsultować jego szczegóły z trenerami, dopytać się o dietę. Dzięki tej wiedzy mogą częściej brać udział w wyścigach.

Rekordzistką wśród nich jest Jola. Jak przyznaje, początki jej biegania nie były takie łatwe. Zainteresowała się nim w momencie, kiedy szukała informacji o strojach sportowych dla swojego syna, który właśnie szedł do klasy o rozszerzonym profilu sportowym. Poprzez forum internetowe, na którym znalazła niezbędne informacje dotyczące sprzętu, nawiązała kontakt z grupą pasjonatów biegania. Przez nich, a właściwie dzięki nim, rzuciła palenie i... pobiegła.

Jeszcze kilka lat temu osoby biegające stanowiły rzadkość. Zwłaszcza kobiety. Początkowo biegała wokół jeziorka na osiedlu, potem wyruszyła do parku. Przyszedł też czas na zawody. Jej pierwszym startem był Bieg Niepodległości. W tej chwili miałaby problem, by policzyć wszystkie medale, które zdobyła przez te pięć lat. Dziś nadal najchetniej biega w parku, choć czasem tworzy własne trasy, np. bieg trzech dzielnic czy szukanie z kompasem małpy w Lesie Kabackim.

Odpoczynek w wysiłku

Wspólne bieganie to czas relaksu. Zdaniem "Lejdis", to je różni od mężczyzn, którzy do biegania podchodzą bardzo ambicjonalnie. Są przekonani, że zawsze muszą być w świetnej formie. Tymczasem kobiety nie wstydzą się, że niekiedy są w gorszej dyspozycji. Zdaniem Karoliny, zawsze trzeba zachować zdrowy rozsądek. Nie sztuką jest nabawić się kontuzji, prawdziwą sztuką jest biegać jak najdłużej.

Zdrowie jest najważniejsze. Karolina ma już na koncie dwa półmaratony, a kolejny planuje przebiec w przyszłym roku. Podkreśla, że jest tylko amatorką, dlatego stara się dobiec do mety, mając jeszcze rezerwę sił. W tym roku, ze względu na kontuzję kostki, musiała zrezygnować z biegu w półmaratonie warszawskim.

Dziewczyny wiedzą, że dzięki bieganiu są silniejsze, bardziej odporne na choroby. Bieganie poprawia przemianę materii. Wiele kobiet im nie dowierza, ale one nie muszą przejmować się dietami. Mogą jeść, co chcą. Nie odmawiają sobie swoich ulubionych potraw (np. z makaronów) czy słodyczy. Czasem organizują tzw. pasta party. Bez wyrzutów sumienia mogą sobie pozwolić na batonik po treningu. Monika przekonuje swoje koleżanki, że samo ograniczenie jedzenia nie przyniesie znaczących efektów, jeśli nie połączy się tego z ruchem. A bieganie to przyjemne spalanie kalorii.

Kiedy dziewczyny opowiadają innym o swoich treningach, wyścigach, dystansach, jakie pokonują, czasem spotykają się z niedowierzaniem. Niektórzy rozmówcy przeliczają na przykład długość maratonu na trasę z domu do pracy i wtedy dziewczyny stają się prawdziwymi heroinami. Same też czują się wtedy wyjątkowe. Podkreślają jednak, że czas w jakim pokonuje się maraton, to dokładnie tyle samo, ile poświęcamy na sobotnie sprawunki w centrum handlowym.

Przebiegnięcie kilku kilometrów wymaga prawie tyle samo energii i siły, co robienie zakupów w ubraniu, z torbą na ramieniu oraz w butach na wysokich obcasach. Większość z kobiet robi to kilka razy w tygodniu. Takimi argumentami "lejdis" starają się przekonać kolejne panie do biegania. Ich już nie trzeba namawiać. Obecnie szykują się do wspólnego startu w maratonie berlińskim.

Dziewczyny z parku Skaryszewskiego

„Lejdis” na swoim koncie mają już zaliczone starty w najbardziej prestiżowych imprezach sportowych. Wszystkie podkreślają, że sukcesy, jakie osiągnęły, zawdzięczają wspólnemu bieganiu.

Agnieszka Dolińska, pracuje w firmie elektroenergetycznej UNIKAN

archiwum prywatne
Agnieszka Dolińska, fot. archiwum prywatne

Buty i strój biegowy zabiera nawet na wakacje, gdy wyjeżdża w wysokie góry. Teraz chce popracować nad techniką biegania. Chciałaby dojść do takiej perfekcji i lekkości, jaką ma Anton Krupicka. Podobnie jak pozostałe dziewczyny w tym roku zakończyła z sukcesem swój pierwszy maraton. Jak sama mówi, taki wyścig uczy pokory, nie można w jego trakcie myśleć o tym, że biegniesz na czas. To może załamać. "Na treningu wzajemnie się wspieramy i mobilizujemy. To daje siłę i wyniki" - mówi.

 

Monika Coś, PR Manager w Nike Poland

archiwum prywatne
Monika Coś, fot. archiwum prywatne

Największy sukces biegowy Moniki to ukończenie 30. Maratonu Warszawskiego. Jej dobrym duchem jest Andrzej Paterek, który razem z nią uczył się biegać, a teraz stanowi dla niej i drużyny ogromne wsparcie. Za najfajniejszą rzecz w bieganiu uważa moment, kiedy po ciężkim treningu lub wyścigu mija się linię mety. "Kiedy wbiegam na metę po ciężkim biegu, w ułamku sekundy przestaję czuć ból. Czuję jedynie szczęście" - wyjaśnia. Według niej, najważniejsze to postawić sobie cel i do niego dążyć. Teraz chce złamać czas 50 min na 10 km.

Weronika Drewnik, studentka psychologii, pracuje w firmie Pentor

archiwum prywatne
Weronika Drewnik, fot. archiwum prywatne

Przez wiele lat tańczyła, jednak przyszedł moment, kiedy musiała z tego zrezygnować. Podkreśla, że dużo zawdzięcza Joli, która bardzo pilnowała jej rytmu treningu i wspomagała na imprezach. W tym roku zadebiutowała w maratonie. "Wspólne bieganie nauczyło mnie przełamywać słabości. Pierwszy maraton ukończyłam mimo bólu stopy" - opowiada. Kontuzja, która utrudniała jej bieg już do samego końca, odezwała się na 27. kilometrze. Na jednym z biegów poznała swojego chłopaka Alexa.

Jolanta Pawłowska, specjalista w Biurze Kontrolingu Obrotu PGE Electra S.A.

archiwum prywatne
Jolanta Pawłowska, fot. archiwum prywatne

Jest najdłużej biegającą "lejdi”. Od momentu, gdy została triathlonistką, przez 7 dni w tygodniu musi, jak sama mówi, dyplomatycznie rozwiązywać problemy i łagodzić konflikty domowe. Najmilsze wspomnienia wiąże ze startami w poznańskich maratonach. Tradycją tych zawodów jest wręczanie na mecie każdej kobiecie czerwonej róży. Jola właśnie otrzymała czwartą, bijąc swój rekord życiowy. "Życiówka podczas maratonu w Poznaniu z wynikiem 3:51:24 to mój najnowszy sukces" - mówi.

Karolina Alberti, architekt

archiwum prywatne
Karolina Alberti, fot. archiwum prywatne

Jej prawdziwa przygoda z bieganiem zaczęła się dwa lata temu, kiedy zaczęła chodzić na ścieżki biegowe prowadzone przez Kubę Wiśniewskiego w warszawskim Parku Skaryszewskim. Jak sama wspomina, na alejkach tego parku jako dziecko stawiała swoje pierwsze kroki. Często łapie się na tym, że bieganie zajmuje jej coraz więcej czasu. W tym roku była jedną z niewielu Polek biegnących w Human Race w Stambule. "Jadąc na urlop, zawsze pakuję buty do biegania. Ruch pozytywnie uzależnia" - dodaje.

RW 05/2008

Zobacz również:
REKLAMA
}