Przyczepię się właśnie maratonu, bo to dystans, z którym nie ma żartów. Oczywiście i na „połówce”, i nawet na „dyszce” można wypruć sobie żyły, ale dystans królewski ma to do siebie, że nawet pokonany na spokojnie żyły wypruwa.
Rzecz w tym, że podczas długotrwałego biegu wykorzystywane są zapasy glikogenu, który zapewnia sprawny dopływ dużej ilości energii. Niestety, bieżące rezerwy wystarczają na ok. 20-30 km. Czyli choćby nie wiem ile makaronu polanego czekoladą zjeść dzień przed maratonem, to i tak nie „zatankujemy” więcej. A to, co dzieje się dalej, to naruszanie głębszych rezerw i jazda na „dotankowaniu”. Dlatego trenerzy powtarzają, że jeśli coś zmusza cię do zejścia z trasy, zrób to przed 30. kilometrem.
Nawet świetnie przygotowany zawodnik nie przebiegnie maratonu bez odczuwalnego uszczerbku na zdrowiu. Nasz szkielet potrzebuje podobno około 7 dni na to, by odzyskać równowagę. Niektóre badania wykazują, że pełna odbudowa włókien mięśniowych po maratonie może zająć nawet 30 dni. Czytałam też i o tym, że kobietom z odbudową idzie gorzej, głównie z uwagi na różnice hormonalne. Zatem żeby zmierzyć się z maratonem, decyzję trzeba podjąć rozsądnie i świadomie.
Cóż... Patrząc na swój wieszaczek z medalami nie mam pewności, że każdy z nich tak właśnie był motywowany. Pierwszy maraton w życiu przebiegłam z ciekawości, żeby sprawdzić, czy się da i jak to jest. I dziś przekonana jestem, że tylko nieświadomość pozwoliła mi dotrwać do końca. Rzecz działa się w Polsce, we wrześniu, który wówczas był wyjątkowo upalny. Od znajomych wiem, że na końcu dla biegaczy brakowało wody. Było bardzo ciężko i okrutnie gorąco, ale cóż... Byłam ciekawa, jak będzie na mecie. Dobiegłam, odchorowałam. I nie żałuję.
Dwa razy dałam się namówić na maraton ze względu na metę. Pierwszy przypadek to hiszpańska Walencja. Finisz tamtejszej trasy urządzony był na płytkim basenie wypełnionym lazurową wodą. Do tego ostatnie metry wiodły przez niebieski pomost. Efekt? W połączeniu ze zmęczeniem i euforią po 42 kilometrach miałam wrażenie, że biegnę po wodzie. Polecam...