„Biegam, wspieram, motywuję. Spłacam dług” [LIST CZYTELNIKA]

Historii o początkach z bieganiem jest przynajmniej tyle, co samych biegaczy. Jedne bywają zabawne, inne potrafią być wręcz romantyczne. Są takie bez pointy i takie, które skończyły się szybciej, niż się naprawdę zaczęły. Ostatnia grupa to historie niezwykłe. I o takiej właśnie napisał do nas Jerzy.

„Biegam, wspieram, motywuję. Spłacam dług” shutterstock.com
fot shutterstock.com

Całkiem niedawno, stojąc na linii startu jaworskiego półmaratonu, miałem przyjemność chwilę poplotkować z Anną Ficner (mistrzyni biegu po schodach) o tym, jak bardzo zmieniło mnie bieganie. Jeszcze 3 lata temu ważyłem 96 kg, a pizza i piwo były moim najczęstszym posiłkiem.

Coś mnie kiedyś skusiło, by się trochę ruszyć, a że wybudowano u nas ścieżkę rowerową, no to kupiłem rolki. Po kilku miesiącach jeżdżenia na ścieżce spotkałem biegnącego Maćka Pawlinowa, który długo nie musiał mnie przekonywać, bym spróbował się z nim przebiec. I to była ta chwila, ten moment, kiedy się zaczęła przygoda z bieganiem. Nieustannie rósł apetyt, ale już nie na pizzę czy piwo, tylko na kolejne kilometry, cele i wyzwania biegowe.

Zrobiłem 2 zdjęcia w tym samym miejscu: przed przemianą i po przemianie. Widać bardzo dobrze „bieg czasu”. Budynki powoli tracą kolor, a ja straciłem 29 kg. Ciągle pokonuję słabości, choć czasem potykam się. Półmaraton, maraton, a że było mi mało, to ostatnio wbiegłem na metę Ultramaratonu Karkonoskiego – 52 km. Piękny dzień, coś wspaniałego przebiec taką trasę wśród dopingujących ludzi.

Tak jak Maciej zaraził mnie bieganiem, tak i ja, biegając w jaworskiej grupie Feniksa, spłacam mój dług: wspieram, motywuję i pomagam w osiągnięciu swoich celów. Nie jest łatwo, ale jest wspaniale, bo ich sukces jest również moim sukcesem.

RW 08/2017

REKLAMA
}