Objeżdżam kraj wzdłuż i wszerz oraz po przekątnej, plus czasem jeszcze w kółko od ponad pół wieku, mam więc wszelkie dane, by kompetentnie odpowiedzieć na pytanie: co dało biegaczom wstąpienie do Unii Europejskiej?
Otóż dało im tysiące kilometrów bezpiecznych nawierzchni do biegania. Zaoszczędziło setek skręceń stawu skokowego, złamań kończyn dolnych we wszystkich pozostałych miejscach, a także złamań kończyn górnych powstających zwykle, gdy potknęła się o coś kończyna dolna i biegacz, padając, broni się rozpaczliwie przed rozkwaszeniem nosa. Uratowanych rzepek kolanowych już nawet nie ogarniam umysłem, tak wielka jest zapewne ich liczba.
Akces do UE jest przeliczalny na dziesiątki wagonów gipsu, na lata dłuższego biegania setek Polaków, na tony lekarstw i tysiące roboczogodzin lekarzy. Wiem, co mówię. Doświadczenie (ze szczególnym naciskiem na wszystkie możliwe przewracanki wyliczone powyżej) mam wyjątkowo bogate.
Odwiedziłem setki różnych miejscowości w całej Polsce i w setkach różnych miejscowości nocowałem po występie. Na ogół właśnie po występie odbywałem przebieżkę, bo przed to jednak trochę się bałem, że będę zupełnie złachany, skutkiem czego publiczność otrzyma za swoje pieniądze wybrakowany towar. Więc po, czyli najczęściej już po zapadnięciu zmroku.
Moi drodzy, szczególnie młodzi! Nie zdajecie sobie sprawy, co to znaczyło za socjalizmu. Zwłaszcza w tych miejscowościach między trzema a dziesięcioma tysiącami mieszkańców. Już nawet nie bieganie po nich, ale przemieszczanie się w tempie umiarkowanym późnym wieczorem było wysoce ryzykowne. Miasteczko pogrążone w kompletnej ciemności, latarnie najczęściej potłuczone; jeżeli działały, to dwie, trzy na kilka ulic, wnętrza sklepowe powygaszane wszystkie – obowiązkowo. Pobiegać można było ewentualnie dookoła rynku – tam zdarzało się, że było nieco jaśniej.
Czasem udawało się znaleźć stadion miejski, zamknięty na kłódkę, ale z gościnnymi dziurami w płocie i bieżnią. Ostrożne pierwsze okrążenie było zawsze testem, czy w poprzek bieżni nie leżą jakieś betonowe kloce, powywracane bramki piłkarskie czy pomeczowi kibice – dopiero potem można było odbyć trening w miarę bezpiecznie. Natomiast by pobiec kawałek za miasto czy choćby na skraj miasta – nie było mowy.