Na co dzień pracuję na ginekologicznym bloku operacyjnym. Trwa operacja. Nie jakaś bardzo skomplikowana. Ot, laparoskopia. Ale jak wiadomo, każda operacja może w mgnieniu oka wymknąć się spod kontroli. Organizm kieruje się swoimi prawami, a my, wkraczając ze swoimi chirurgicznymi zabawkami, musimy mieć do niego pełen szacunek i respekt. Po tejże laparoskopii pacjentka powoli jest wybudzana, po solidnych dawkach anestetyków, jak wszyscy pacjenci, jest lekko splątana.
Lekarz anestezjolog mówi do niej głośno i wyraźnie, że już po wszystkim, pociesza, wyjaśnia kolejne etapy rekonwalescencji. Na co pacjentka, jak gdyby nigdy nic, wypala: „A kiedy będę mogła zacząć biegać?”.
To było jej pierwsze zdanie po wybudzeniu z narkozy. Nie ból, nie dyskomfort, nie pomyślność operacji, ale właśnie to najbardziej ją interesowało. Urzekła mnie ta miłość do biegania.
Cóż mogłam zrobić: uścisnęłam jej dłoń i powiedziałam, że doskonale rozumiem, bo także jestem od biegania uzależniona, na co odpowiedzią był już tylko delikatny, zmęczony uśmiech zapalonej biegaczki.
Przypominamy, że czekamy na Wasze listy, zdjęcia i komentarze. Wiadomości wyślij na: [email protected] W każdym miesiącu najlepsze listy i zdjęcia publikujemy w papierowym wydaniu magazynu RW, a ich autorzy otrzymują od nas w nagrodę sprzęt biegowy.
RW 09/2016
Komentarze