Zanim powiesz: nie mam siły na trening, przecież pracuję na zmiany, robota mnie wykańcza, nie mam czasu!!! – przeczytaj ten artykuł. Każdy z tych trzech facetów mógłby powiedzieć dokładnie to samo i nawet dostałby rozgrzeszenie od rodziny i znajomych, po przecież tak ciężko pracują i gdzie tu znaleźć czas na sport.
Paweł, Łukasz i Piotr zdali sobie w pewnej chwili sprawę, że jeśli nie zaczną uprawiać sportu, każdy z nich już za kilka lat będzie wrakiem człowieka. Postawili na bieganie. Problem w tym, że muszą trening wkomponować w nieregularne godziny pracy: nocki, zmiany, dyżury, szychty, delegacje, a do tego połączyć bieganie z życiem rodzinnym.
Nie dla nich standardowe plany treningowe dla amatorów, a mimo to biegają maratony i mają siłę do fizycznej lub wyczerpującej mózg pracy. Są poza klasycznym planem rozkładu biegów, ale znaleźli motywację i patenty na pokonanie przeciwności.
Biegacze na pełen etat
„Portugalia, Anglia, Francja, Hiszpania” – wymienia kraje, do których jeździ z towarami Paweł Wrzecion, 25-letni kierowca TIR-a z Kędzierzyna-Koźla. Łamie stereotyp grubego kierowcy, który przy skręcaniu śmieje się, bo go kierownica łaskocze po brzuchu. Jest szczupły, choć bywa przykuty przez wiele godzin, a nawet tygodni do kierownicy niczym współczesny galernik. Starsi kumple ostrzegali go – zobaczysz, będziesz garbaty, połamie cię od jazdy za kółkiem.
„Mówiłem im wtedy, że mi to nie grozi, bo czas organizuję inaczej, na sportowo. Nie mieściło im się to w głowie" – mówi Paweł. Z europejskich autostrad przenosimy się pod ziemię. Łukasz Dominów, 33-letni górnik z Lubina, pracuje w kopalni KGHM Polska Miedź S.A. o. ZG Polkowice-Sieroszowice.
Zjeżdża kilkaset metrów pod ziemię. Potem wsiada do koparko-ładowarki lub terenowego Land Rovera Defendera i jedzie kilka kilometrów korytarzami aż do wyrobiska, gdzie pracuje przy konserwacji przenośnika taśmowego. Niebezpieczna i wyczerpująca fizycznie praca dla twardzieli.
„Trzy lata temu byłem z ojcem w barze razem z innymi górnikami w Lubinie. Niby faceci w sile wieku, ale zapuszczeni, ze sporą nadwagą, a temat rozmowy dotyczył właściwie tylko pracy na kopalni. Pomyślałem, że nie chcę skończyć jak oni” – wspomina Łukasz Dominów.
Tego dnia wieczorem zrobił trening siłowy - 10 pompek i 20 brzuszków. Nie był w stanie wykonać więcej. Po kilku tygodniach doszedł do 50 pompek i 200 brzuszków dziennie. Później zrobił całą szóstkę Weidera.
„Na wczasach szwagier zabrał kijki do nordic walking. Powiedział: »Chodź, przejdziemy się«. Maszerowałem tak kilka razy, ale pewnego dnia odrzuciłem kijki i pobiegłem 15 minut, a potem każdego dnia więcej. Po powrocie do Lubina zacząłem biegać regularnie. Okazało się, że mam do tego talent” – mówi Łukasz, który przy wadze 90 kg i wzroście prawie 190 cm biega maratony w czasie 3:16!
„Serwis sportowy, przed mikrofonem Piotr Pietraszek” – o godzinie 23.03 słychać w głośnikach na Dolnym Śląsku, gdzie nadaje Radio Wrocław. „Do moich osiągnięć życiowych chciałem dopisać maraton, żeby móc powiedzieć: tak, ukończyłem ten królewski dystans, ale bieganie weszło mi w krew – mówi dziennikarz sportowy Radia Wrocław.