Dziewczyńskie Poranki, czyli szósta rano i same baby

Na tych porankach jest szorstko, ostro i bywa, że nawet boli. A wydawałoby się, że wszystko będzie takie dziewczyńskie... Jak naprawdę wyglądają Dziewczyńskie Poranki? Specjalnie dla Runner’s World o swojej inicjatywie opowiadają jej pionierki.

Dziewczyńskie Poranki na trasie Dziewczyńskie Poranki
fot. Dziewczyńskie Poranki

Bardzo prosto: 5:30 pobudka, 6:00 bieganie i gadanie, a tuż po siódmej albo przed ósmą śniadanie. A co podano? Oczywiście, jaglana w wielu wariacjach, bo tak się śniada u Katarzyny Wysockiej, która w dwa lata temu razem z trzema koleżankami założyła tę inicjatywę.

Dziś można powiedzieć, że zbudowała markę. Bo Dziewczyńskie Poranki organizuje już w małych grupkach 50 dziewczyn z Krakowa, Łodzi, Trójmiasta, no i Warszawy. Na Facebooku akcji kibicuje już 7 tysięcy osób, przeważnie kobiet.

A czemu tak właściwie kibicuje? Modzie na zdrowie, modzie na sport, motywacji i terapii w dziewczyńskim gronie. To wszystko zawiera się w wymyślonej przez Kaśkę i jej koleżanki formule.

Akcja się rozpędza

Bo tym są poranki organizowane przez dziewczyny. Kaśka otwarcie mówi, że one, we cztery, w ich grupie bardzo się ze sobą zżyły. Trzy razy w tygodniu spotykają się o tej szóstej rano nie tylko po to, żeby ostro trenować, ale także po to, by wynagrodzić sobie wysiłek pysznym, zdrowym śniadaniem, a przy śniadaniu i bieganiu po prostu pogadać.

„A rozmawiamy o wszystkim, choć spora część czasu schodzi nam na pogaduchach, które pomagają nam radzić sobie z problemami, budować poczucie własnej wartości. Te poranki powodują, że jesteśmy przygotowane na długi dzień pełen wyzwań. Wybiegane, wygadane i najedzone” – śmieje się Kaśka.

Nie można powiedzieć, że jest zaskoczona sukcesem akcji, która zaczęła się od niej i trzech koleżanek, a teraz powoli rozszerza się na cały kraj, bo wciąż powstają nowe, małe grupki. Gdyby była zaskoczona, trudno byłoby jej sobie z popularnością akcji radzić, a ona radzi sobie wyśmienicie. Dość powiedzieć, że tajemniczo się uśmiecha, mówiąc o tym, iż marzą o tym, starają się o to, by akcję wsparła… Beyoncé. Co za rozmach!

Z rozmachem dziewczyny organizują też regularne masowe Dziewczyńskie Poranki. Udało się już takie duże spotkania kilku małych grup zorganizować w Krakowie, Sopocie, Warszawie i na Helu.

Zdjęcie topless

Bo choć idea zakłada małe grupy dziewczyn, które mogą spotykać się regularnie w sąsiedztwie, to raz na jakiś czas muszą przecież spotkać się wszystkie porankowiczki. „Z wielką dumą muszę powiedzieć, że mamy nawet swoje psychofanki – śmieje się Katarzyna. – To dziewczyny, które jeżdżą na wszystkie nasze zloty. To wspaniałe, że chcą, że mają energię i ochotę, że nam towarzyszą” – dodaje.

Bo oddanie sprawie, sportowi przede wszystkim, jest ważne. Dlatego właśnie, by dostać się na taki grupowy poranek, trzeba wykonać zadanie. Dziewczyny nie chcą, żeby na te spotkania trafiały przypadkowe uczestniczki, bo nawet na swoich porankach w małych grupach nie pieszczą się ze sobą. Powinny więc u nich pojawiać się te, które chcą, a nie tylko udają, że im się chce. Jest ostry trening, jest pot, jest zmęczenie, jest zadyszka. Czyli wszystko, co być powinno.

„Może dlatego, mimo że im tego nie zabraniamy, na naszych porankach nie ma facetów” – śmieje się Kaśka. Co trzeba zrobić, by dostać się na jeden ze zlotów? Zadania są różne. Jednym z nich była konieczność zebrania dziesięciu spośród wielu wlepek, które dziewczyny rozwiesiły po mieście. To był dowód, że ktoś się nastarał, a przede wszystkim nabiegał, by zebrać taką kolekcję wlepek.

Innym zadaniem była konieczność zrobienia sobie zdjęcia topless i zamieszczenia go na Facebooku, na profilu Dziewczyńskich Poranków. Oczywiście, trzeba było sfotografować plecy. Dlaczego? Po co?

Jesteśmy prawdziwe

„Chcemy zwrócić uwagę na problem raka piersi – opowiada Kaśka. – Kiedy zachorowała moja mama, razem z nią postanowiłyśmy, że musi z tego wyniknąć coś dobrego. Ona więc zachęca do badań w swoim środowisku, a ja w swoim”.

Stąd akcja Watch Your Boobs – kolejna inicjatywa Dziewczyńskich Poranków. Te dziewczyny, które wysłały zdjęcia, wzięły potem udział w zdjęciu grupowym, który zdobi fanpage Poranków. Kilkanaście pań, różnych i w tej różności pięknych, odsłania swoje plecy – nie zasłaniają ich żadne ramiączka biustonoszy. Wszystko działa więc na wyobraźnię „Kiedy robiłyśmy to zdjęcie, to trafił nam się jeden męski świadek. Wygrał los na loterii, bo widział znacznie więcej niż widać na zdjęciu” – śmieje się Kaśka.

Naoglądał się, bo dziewczyny są piękne. Dziewczyny z krwi i kości. Prawdziwe dziewczyny, a nie te z okładek i stron magazynów, w których urodę i urok modelek buduje się w programach graficznych. Dziewczyny z poranków takie nie są. Każda jest inna, każda wygląda inaczej, każda ma swoje zalety i – znacznie mniej, ale jednak zawsze – jakieś wady.

„Na tym też polegają nasze Dziewczyńskie Poranki. Po to się spotykamy, żeby przez sport i rozmowy poukładać sobie w głowach, pomóc nawzajem zaakceptować siebie. Bo przecież raz się kochamy, a raz nienawidzimy. Tak już z nami jest. Dziś dziewczynie szczególnie trudno, bo ten sztuczny wizerunek kobiety promują wszystkie media. Bieganie uczy jednak dziewczyny tego, że seksowne jest to, co jest różne, że pociągające jest wysportowane, a nie wychudzone ciało” – mówi Katarzyna.

Jesteśmy piękne!

Kaśka zaprasza więc wszystkie dziewczyny, które lubią sport, by organizowały się pod marką Dziewczyńskich Poranków. Akcja robi się znana i na zjazdach można dostać bardzo przyjemny i ciekawy pakiet startowy. Za każdym razem inny, bo chętnych do sponsorowania takiej zacnej inicjatywy nie brakuje. Śniadania też są pyszne.

„Podejmuje nas jakaś restauracja. Niestety, jaglanej dla tylu dziewczyn u siebie nie naważę, bo mam tylko dwa palniki” – żartuje. I postuluje: „Biegajcie i nie zaniedbujcie swoich cycków”. Bo może wam się wydawać, że macie kontrolę nad wszystkim, bo jesteście wysportowane, ale to złudzenie. Trzeba się jeszcze do tego badać. Z Dziewczyńskimi Porankami będziecie zdrowe, wysportowane i zadowolone. Ba, najlepiej będzie, jeśli razem, jeśli w grupie przekonacie się nawzajem, że jesteście piękne. Bo jesteście!

„A najlepiej jest to sobie udowodnić na trasach biegowych. Ciało wyćwiczone, ciało w dobrej formie, to i głowa w lepszej kondycji – mówi Katarzyna. – O to, by myśli każdej z nas były pozytywne, dbamy wszystkie razem. Jak? Po męsku. Nasza przyjaźń jest szorstka, nie cackamy się ze sobą. Ale takie właśnie jesteśmy. Nie laleczkowate, nie rozpieszczone, nie wymuskane. Prawdziwe dziewczyny. Czyli takie, o jakich marzy chyba każdy normalny facet” – kończy Wysocka.

RW 09/2015

REKLAMA
}