Zespół, jaki zabrał ze sobą do Tokio trener Andrzej Piotrowski, okazał się mieszanką idealną. Do kilku doświadczonych zawodniczek, które pamiętały jeszcze ducha i styl pracy słynnego polskiego Wunderteamu z lat 50., dołączyły dwa 18-letnie wielkie talenty: Irena Kirszenstein i Ewa Kłobukowska. A jeszcze kilka lat wcześniej obie młode lekkoatletki nawet nie marzyły o wyjeździe na igrzyska.
Irena Kirszenstein zajmowała się wtedy raczej zajęciami kółka aktorskiego w Pałacu Młodzieży i nie za bardzo interesowała się sportem. Imponowała jej co prawda "Czarna Gazela" Wilma Rudolph, amerykańska królowa sprintów z Rzymu, ale sama nie myślała, że będzie trenować lekką atletykę.
O przyszłej karierze obu zawodniczek miał zadecydować przypadek. Talent 15-letniej, długonogiej, mierzącej 176 cm wzrostu Irenki odkryła jej nauczycielka od wuefu Liliana Buholtz-Onufrowicz. "Kiedy zrobiła eliminacje do szkolnej drużyny na długim korytarzu, nie mogła uwierzyć własnym oczom. Kirszenstein bez żadnego przygotowania pobiegła 60 metrów w czasie 8,1 s. Nauczycielka myślała, że jej się stoper zepsuł. Pobiegłam jeszcze raz i było podobnie" – śmieje się dzisiaj Irena Kirszenstein-Szewińska. Później przyszły treningi pod okiem Jana Kopyto z Polonii Warszawa, a następnie, od 1962 roku, praca z Andrzejem Piotrowskim.
Bardzo podobnie i w tym samym czasie do sportu trafiła Ewa Kłobukowska, namówiona do lekkiej atletyki przez prof. Reginę Morawską. Ewa miała już 16 lat i chciała być księgową lub bankierem, kiedy w 1962 roku zaczęła treningi biegowe.
Obie dziewczyny łatwo biły kolejne rekordy młodziczek i juniorek, jednak jeszcze w sezonie olimpijskim nie były pewne udziału w igrzyskach. Na początku czerwca 1964 roku Kirszenstein naderwała na treningu mięsień dwugłowy. Przez miesiąc miała przerwę i cieszyła się, że zdała maturę oraz wydział Ekonomii Uniwersytetu Warszawskiego, bo tak rok byłby stracony...
Także wzorowa uczennica Kłobukowska długo nie mogła dojść do wysokiej formy po zerwaniu mięśnia podudzia w 1963 roku. Na szczęście igrzyska odbywały się dopiero w październiku. W czerwcu obie dziewczyny wzięły udział w I Mistrzostwach Europy Juniorów na stadionie X-lecia w Warszawie.
Kirszenstein wygrała tam skok w dal, sztafetę, a w biegu na 200 metrów pobiła blisko 30-letni rekord Polski Stanisławy Walasiewiczówny. Kłobukowska była bezkonkurencyjna na 100 metrów. Od tego momentu było wiadomo, że nie może ich zabraknąć w Tokio.