Mistrzem stylu Zatopek zdecydowanie nie był. W czasie biegu machał głową, wykonywał dziwne ruchy ramionami, a na jego twarzy malował się wyraz niesamowitej udręki. Wysiłek był tak widoczny, że legendarny dziennikarz sportowy Red Smith opisał go jako „mężczyznę z pętlą na szyi”.
Zatopek odpowiedział, że „nie jest wystarczająco utalentowany, żeby równocześnie biec i uśmiechać się”. Odczytano to jako grzeczny żart skromnego geniusza, którego każdy grymas umęczonej twarzy niósł tam, gdzie inni nigdy nie dotarli. W momencie swojego największego triumfu był jednak tak zrelaksowany, jak nigdy wcześniej.
Podczas ostatnich 8 kilometrów olimpijskiego maratonu w Helsinkach, 27 czerwca 1952 roku, Emil Zatopek pozdrawiał widzów i żartował z policjantami ochraniającymi trasę. „Po prostu biegłem, a gdy dotarłem na stadion, 80 tysięcy ludzi skandowało: »Zatopek!, Zatopek!«, a ja zdobyłem trzeci złoty medal” – wspominał po latach.
Okrzyki towarzyszyły mu aż do linii mety, na której zakończył najwspanialszy bieg długodystansowy igrzysk. Jego przewaga nad pozostałymi biegaczami była tak duża, że zanim kolejny zawodnik – Reinaldo Gorno z Argentyny – przybiegł do mety, impreza na cześć zwycięzcy zdążyła się już rozkręcić. Autografy zostały rozdane, dłonie uściskane, a Zatopek odbywał rundę honorową na ramionach jamajskiej sztafety 4x400 m.
W ten niedzielny wieczór stadion olimpijski w Helsinkach był świadkiem czegoś niesamowitego i niepowtarzalnego. Po zdobyciu jako pierwszy człowiek w historii złotych medali na dystansach 5 km i 10 km Zatopek osiągnął jeszcze więcej – niewyobrażalne trzecie złoto w maratonie (pierwszym w życiu!).
Ten doniosły moment nie był jednak wynikiem jego talentu, tylko raczej niezłomności ducha i niezliczonych godzin wykańczających treningów. Zatopek urodził się pięć lat po I wojnie światowej w miejscowości Koprivnice – ponurym przemysłowym miasteczku na północnym wschodzie byłej Czechosłowacji.
Od razu po szkole, mając 16 lat, zaczął pracować w fabryce na taśmie produkcyjnej. Potem jednak uśmiechnęło się do niego szczęście. Wymyślono, że sposobem na podniesienie motywacji pracowników będzie przydzielenie każdemu zakładowi trenera sportowego. Zatopek uważał, że jest „za mało sprawny, żeby biegać” i protestował, ale i tak został wystawiony do biegu na 1,5 km. Ukończył go na drugim miejscu. Od razu poczuł niechęć do „bycia drugim” i tak obudziła się w nim nieodparta chęć wygrywania.
Wielkie oczekiwania
Do 20 lipca 1952 roku siła ta napędzała go do przygotowań, których efektem miały być wiekopomne zmiany w księgach rekordów. Zatopek przygotowywał się do obrony tytułu mistrza olimpijskiego w biegu na 10 km, który zdobył cztery lata wcześniej na igrzyskach w Londynie, i oczekiwania związane z tym startem były ogromne. Na trasie biegu wyprzedził wtedy o całe okrążenie wszystkich poza dwoma biegaczami, a drugi na mecie Alain Mimoun miał aż 45 sekund straty do zwycięzcy.
Komentarze