Czytelniczka RW: Po bieganiu jestem lepsza dla ludzi

Ewelina to biegaczka, która wie, dlaczego trenuje. Trochę dla sportu, trochę dla ambicji, ale przede wszystkim dla... miłości. Nie kocha biegania, ale kocha dlatego, że biega. Czy to tylko taka szarada, czy ta teoria ma sens? Zapytaliśmy o to biegaczkę taką jak my.

Ewelina pomaga biegając Piotr Rybakowski, arch. prywatne
„Biegam dla siebie i dla innych ludzi, bo po bieganiu jestem dla nich lepsza" - mówi Ewelina (fot. Piotr Rybakowski)

Dlaczego właśnie ona? Dlaczego opisujemy właśnie Ewelinę? Bo ujęło nas jej podejście do biegania. I nie dlatego, że jest ambitna, że lubi kręcić życiówki, że dużo trenuje i udało jej się zdobyć koronę półmaratonów. Ale dlatego, że bieganie zrosło się z jej życiem na stałe. W bardzo zdrowy i dobry sposób. W sposób niemalże romantyczny…

Związana jest z trzema miastami: Łodzią, Poznaniem i Oświęcimiem. W każdym z nich kogoś do biegania ma. W tym ostatnim organizuje nawet biegi, a w tym drugim trenuje z grupą Hernik Team. Męża też poznała w kontekście biegowym. Co rusz nakłania do biegania nowe osoby – namawia je też, aby brały udział w biegach charytatywnych. W Oświęcimiu 200 osób pobiegło z jej inicjatywy, by zdobyć pieniądze dla chłopca potrzebującego nowych płuc.

„To jest mój pomysł na bieganie zorganizowane. Bo skoro można pobiec i jeszcze przy okazji komuś pomóc, to dlaczego nie?”

Ten dwustuosobowy bieg niemalże zwyciężył w konkursie na Biegowe Wydarzenie Roku, a Ewelina została ambasadorką Festiwalu Biegowego. Nie o tytuły, zwycięstwa i życiówki jednak chodzi. Chodzi o życie i miłość, jak można wyczytać z hasła na jej publicznym profilu na Facebooku.

Poznaj historie osób, którym pomogły przebiegnięte przez biegaczy kilometry: Bieganie i pomaganie. Efekty biegów charytatywnych 

„Zastanawiałam się, jak mogłabym opisać tę moją działalność biegową. Doszłam do wniosku, że za mało we mnie specjalisty, by zajmować się doradzaniem i treningiem. Uznałam, że będę pisać o sobie, o tym jak jest. A jest tak, że kocham, bo biegam”.

Bieganie pomagało jej kochać, gdy zaczynała swą przygodę z tym sportem. Na raka umierał wtedy jej ukochany wujek. Na czas choroby Ewelina przeprowadziła się do niego. Była przy nim dwa lata i by te najtrudniejsze chwile znieść, by je dźwignąć, biegała – tak właśnie zaczęła swoją przygodę z tym sportem.

Ewelina pomaga biegając Piotr Rybakowski, arch. prywatne
Wolontariat to jedna z form, w których spełniała się od lat. Najbardziej bezinteresowny rodzaj pomagania. (fot. arch. prywatne)

„Pół godziny dziennie. To był mój czas na odreagowanie, na odświeżenie głowy, na załadowanie akumulatorów. Na to, by do kochanego wujka znów się uśmiechnąć, jakby nie działo się nic…” – opowiada Ewelina. Wujka przyszło pożegnać, ale sport został.

Czy bieganie charytatywne to przyjemność czy przymus dobroczynności? List Czytelnika RW

„Dzięki bieganiu jestem bardziej otwarta na ludzi, radośniejsza, spełniona, zadowolona. Dlatego właśnie kocham, bo biegam. Bo kilometry spędzone w trasie zamieniają mnie w lepszego człowieka. Dzięki niemu mam więcej serca dla ludzi" – mówi. To dobra refleksja. Wszyscy tak chyba czujemy, tylko rzadko kto z nas to wyraża.

Gdy się coś robi, to trzeba to robić dla ludzi. Ewelina jeszcze zanim zaczęła biegać, znajdowała czas do podzielenia się z tymi, którzy go najbardziej potrzebują.

Ewelina pomaga biegając Piotr Rybakowski, arch. prywatne
(fot. arch. prywatne)

2013

Ewelina lubi podróżować, ale też próbować tego, co nowe. Dlatego nurkowała na Malcie.

Ewelina pomaga biegając Piotr Rybakowski, arch. prywatne
(fot. arch. prywatne)

2016

Biegu Kobiet w Poznaniu to podwójna frajda. Bo z babkami, a do tego z życiówką.

REKLAMA
}