Grzeczne dziewczynki? (felieton z cyklu Okiem biegaczki)

Krajobraz biegowy w Polsce się zmienia. I nie chodzi tylko o to, że mamy coraz więcej leśnych ścieżek, ładnie zagospodarowanych wałów nad rzekami czy tras w parkach. Chodzi też o to, że mamy coraz mniej grzecznych dziewczynek.

felieton Emilii Iwanickiej-Pałki z cyklu Prisma
rys. Prisma

Ta myśl dopadła mnie na trasie jednego z wiosennych półmaratonów. Tym razem nie biegłam, była więc okazja do spojrzenia z boku, do refleksji innej natury. I uderzyło mnie, że biegające kobiety coraz rzadziej wyglądają, jakby na starcie czuły się troszkę nie u siebie i odrobinę przez przypadek. Dziewczyny, prezentujecie się fenomenalnie! A lista powodów (i dowodów) jest spora.

Na początek wygląd. Już w drodze na start wspomnianego biegu zauważyłam szatynkę w stroju sportowym, która miała tak pomalowane usta, że nie sposób było nie zatrzymać na niej wzroku. Szminka była mocna, ale nie za mocna, barwna, ale nie robiła z kobiety papugi. Energia i radość w zawadiackim, ale nietandetnym kolorze.

Szminka, tusz do rzęs, a nawet manicure! Biegające kobiety zdecydowanie nabierają pewności siebie i na imprezach sportowych widać to wyraźnie. Warto czasami spojrzeć na bieganie z boku, żeby zdać sobie sprawę, że „girl power” naprawdę istnieje!

A propos wyglądu, muszę także wspomnieć o strojach sportowych. W ostatnich latach zmieniło się nie tylko to, że buty biegowe przestały być białe, a projektanci damskich koszulek odważyli się zauważyć, że kobiety mają talię. W tej chwili przebierać można nie tylko w technologiach i krojach. Oglądając biegaczki na trasie, poczułam się jak na pokazie mody. Ponieważ firmy produkujące odzież sportową rosną jak grzyby po deszczu, niektóre z nich próbują czymś się odróżnić. A to stawiając na fantazyjną kolorystykę, a to na bardzo zmysłowe kroje, a to wreszcie np. na słowiańskie wzornictwo. Nic tylko testować i wybierać.

W efekcie widziana z boku rzeka biegaczek i biegaczy przestała przypominać wysypane z pudełka kostki cukru. Teraz to bardziej wymieszane ze sobą emenemsy! Jest kolorowo, z pomysłem i naprawdę stylowo. Do tego czasami też prowokacyjnie, że wspomnę choćby legginsy imitujące pończochy ze szwem i podwiązkami.

Ale to, co najbardziej rzuciło mi się w oczy podczas wspomnianej imprezy, to chyba jednak postępująca zmiana podejścia kobiet do biegania. Znamienny w tym kontekście był dialog, który usłyszałam tuż za metą. On: „No i brawo, kochanie! Godzina pięćdziesiąt, równe tempo, super!”. Ona: „No równe, równe, ale trzeba było jednak trochę ognia dołożyć i byłaby życiówka! Za późno odważyłam się na przyciśnięcie…”.

I takich dziewczyn było znacznie więcej: z konkretnym celem, zdeterminowanych, świadomych. Jedne chciały bić swoje rekordy, inne po raz pierwszy ukończyć taki dystans albo po prostu dobrze się bawić. Jedne na starcie w ciszy szukały skupienia, inne szukały energii wśród otaczających je biegaczy. Tak czy inaczej, wyglądały naprawdę wspaniale. Dziewczyny, wyglądacie wspaniale!

Przy całym zachwycie sytuacją, otoczeniem i kobiecą energią, ubodła mnie nieco jedna tylko rzecz. Był to moment, w którym spiker podał oficjalne statystyki dotyczące startujących. A z nich wynikało, że zawodniczki stanowią około jednej trzeciej całej biegowej grupy. To oczywiście lepiej niż jeszcze kilka lat temu, ale ciągle mamy za czym gonić. I warto za tym gonić, bo kobiety w pogoni to widok naprawdę wyjątkowy.

RW 05/2017

Zobacz również:
REKLAMA
}