Zanim poznacie tegorocznych laureatów, sprawdźcie, kogo redakcja Runner's World wyróżniła w poprzednich latach:
- Herosi Runner's World 2013
- Herosi Runner's World 2014
- Herosi Runner's World 2015
- Herosi Runner's World 2016
Kategoria Zawodnik: Adam Kszczot
Bez sodówki
Wicemistrz świata w biegu na 800 metrów. Zawodnik, który od wielu lat utrzymuje się w czołówce biegaczy świata. Przy jego sukcesach kusiłoby, żeby mieć w domu ściankę chwały. Nic bardziej mylnego: medale ma pochowane.
To aż oburzające! Jest przystojny, utalentowany, odniósł sukces sportowy, ma piękną żonę i dziecko. Jedno mogłoby mu to wszystko odebrać – woda sodowa. Ale Adam Kszczot jest zbyt mądry, by dać jej uderzyć do głowy. Bardzo skutecznie kontroluje pyszne myśli, a inwestuje w pokorę. Dba o to, by nawet po zdobyciu wicemistrzostwa świata zachować zdrowy rozsądek i myśleć o tym, co przed nim, a nie chełpić się przeszłością. Skąd to wiemy? Zapytaliśmy, gdzie trzyma medale.
„W tekturowym pudełku w szafie – odpowiada. – Dlaczego tam? Bo to już przeszłość, a liczy się teraźniejszość i to, co będzie. Człowiek jest leniwy i lubi spocząć na laurach. Gdy już odniesie sukces, to traci impet. Ja o tym wiem i dlatego koncentruję się na tym, co przede mną. Już po dwóch dniach od ważnych zawodów myślę o przygotowaniach do następnych. To konieczność w moim zawodzie”.
W tejże szafie zamknął też medal z tego roku – srebro wywalczone na mistrzostwach świata w Londynie. Wyjmuje go tylko gdy idzie w odwiedziny i proszą, by go przyniósł. Albo jak ktoś przyjdzie do niego. Ciężko go też namówić na wartościowanie. Ale gdy już musi, to odpowiada, że największe znaczenie ma dla niego medal z 2007 roku: brąz z pierwszej międzynarodowej imprezy – mistrzostw Europy juniorów.
„Wtedy zdałem sobie sprawę, że z tego mojego biegania coś może być, że mam szansę konkurować o najwyższe trofea” – wyjaśnia.
No i udowadnia, że tak jest od tamtej pory. Nie zawodzi i ciągle dostarcza nam emocji. Choć przyznaje, że sukces trudniej powtórzyć niż go odnieść. Ale jak się ma taką głowę do startów, to nie powinno być problemu. Uznajemy go więc za najlepszego zawodnika 2017 roku, bo mamy niemal pewność, że w 2018 też nas nie zawiedzie.