Hot-dog przebiegł maraton i pobił rekord Guinnessa [RELACJA]

Nie musisz być królem szybkości czy wytrzymałości, aby wywalczyć sobie miejsce w historii. Wystarczy tylko ścigać się, będąc ubranym w coś oryginalnego – pisze Meghan Kita, redaktorka amerykańskiego wydania Runner’s World, która postanowiła znaleźć się w Księdze rekordów Guinnessa.

bieganie rekordy Guinnessa, dziwne sportowe rekordy, bieganie w przebraniu, jak pobić rekord guinnessa fot. Matt Rainey
Meghan Kita - redaktorka amerykańskiego wydania Runner's World, która pokusiła się o ustanowienie własnego rekordu Guinnessa / fot. Matt Rainey

Cytrynowo-lemonkowy Gatorade chlupie mi w brzuchu. Gęste, zbite chmury z wczesnego poranka wypaliły się w słońcu. Złota kula rozgrzewa drogę, a mnie pozostały jeszcze ponad trzy godziny biegu na trasie 2015 Marine Corps Marathon. Temperatura już sięga 20 stopni, a mężczyźni i kobiety biegnący na pozbawionej cienia autostradzie zrzucają kolejne warstwy strojów. Ja mam na sobie przewiewny podkoszulek. Szkopuł w tym, że na niego narzuciłam gruby, poliestrowy strój hot doga.

Zaczyna się na głowie kapturem przykrywającym uszy, a kończy za kolanami, szczelnie zakrywając uda i biodra. Pod kostiumem pot spływa po moim ciele jak tłuszcz po smażonej parówce. Mój biegowy przyjaciel, Chris, podaje mi kubek wody. Biorę łyczek, a resztę wylewam sobie na głowę. Niestety, spływa jak po kaczce – prosto z kaptura, przez plecy, do ledwie odkrytych nóg.

„Cóż, przynajmniej wiemy, że hot dog jest wodoodporny” – mówię. Niezależnie od tego, jak niewygodnie mi będzie, nie mogę zrzucić kostiumu. Wszystko dlatego, że właśnie walczę o Światowy Rekord Guinnessa w kategorii „najszybszy maraton w przebraniu produktu żywnościowego typu fast food (kobieta)”.

Miałam wtedy za sobą już 16 ukończonych maratonów i byłam przekonana, że to zadanie będzie bułką z masłem. Tymczasem, im bardziej rosło moje zmęczenie, rozdrażnienie i temperatura mojego ciała, tym bardziej zdawałam sobie sprawę, że operacja Hot Dog Maraton była prawdziwym bigosem zdarzeń i wymagań. Większość ludzi uważa, że bicie rekordów Guinnessa to sprawa dla ludzi takich jak Usain Bolt – naprawdę najszybszych. Albo dla faceta z najdłuższymi paznokciami na świecie.

bieganie rekordy Guinnessa, dziwne sportowe rekordy, bieganie w przebraniu, jak pobić rekord guinnessa fot. Matt Rainey
Meghan Kita musiała sfotografować się przy każdym znaczniku kolejnej mili. To był wymóg Guinnessa / fot. Matt Rainey

Ale ja – dziennikarka magazynu Runner’s World – wiedziałam, że Guinness przechowuje też kilka zwariowanych biegowych rekordów. Jeden z nich wyznaczyła profesjonalna biegaczka Camille Herron. Przebiegła maraton przebrana w strój superbohatera. Stała się jednak sławna nie tylko dlatego, że pokonała trasę w kostiumie Spiderwoman, ale też ze względu na czas, w którym to zrobiła – 2 godziny 48 minut.

Pozostawało pytanie: jak szybko musiałabym biec, żeby ustanowić rekord biegu w kostiumie?

Nie potrafiłabym przebiec maratonu poniżej trzech godziny, bo moja życiówka wynosi 3:35. Jednak na stronie Światowych Rekordów Guinessa znalazłam kilkanaście wyników, które były w moim zasięgu. Na przykład najszybszy maraton przebiegnięty w kostiumie organu (3:52:02), w przebraniu butelki (3:57:57) albo karty do gry (4:05:30). Nie posiadałam przebrania organu, butelki czy karty, ale miałam w domu wart 20 dolarów kostium hot doga. No a wyglądało na to, że jak do tej pory nikt nie ustanowił rekordu hotdogowego (o innych szalonych biegowych rekordach piszemy w artykule Biegowe rekordy Guinnessa, czyli patent na mistrzostwo świata).

Nic dziwnego, bo to bardzo dziwaczny strój. Trudno powstrzymać uśmiech na twarzy, gdy spojrzy się na żółty zawijas filcowej musztardy i obciachowy kaptur. To zwariowane ubranko było już ze mną od dawna. Pierwszy raz wystąpiłam w nim publicznie w 2013 roku, kiedy to z okazji halloween urządziliśmy ze znajomymi przyjęcie kostiumowe. Tematem przewodnim imprezy miały być miejsca, ludzie, przedmioty i wydarzenia związane ze stanem Pensylwania.

Jeden z moich kolegów przebrał się za Dzwon Wolności, inny za Bena Franklina, a ja przebrałam się za maskotkę tamtejszej sieci fast fodów – króla hot dogów Yocco’s.

bieganie rekordy Guinnessa, dziwne sportowe rekordy, bieganie w przebraniu, jak pobić rekord guinnessa fot. Matt Rainey
Meghan Kita podczas ustanawiania rekordu Guinnessa / fot. Matt Rainey

Produkty fast food

Moje przebranie tak bardzo spodobało się znajomym, że gdy w następny weekend szłam dopingować maratończyków w Nowym Jorku, ubrałam się tak samo. Zrobiłam sobie nawet transparent: „Hot dogi! Wyglądacie naprawdę rześko!”. No i uczestnicy byli zachwyceni. Widziałam, jak na ich zmęczonych twarzach pojawia się uśmiech, jak nabierają siły. Pomyślałam sobie wtedy: „Muszę ukończyć bieg w tym przedziwnym stroju”. No i stało się. Kolejnego lata wybrałam się na dwumilowy bieg kostiumowy w Hamburgu w Pensylwanii.

Zawody polegały na tym, że przebierańcy musieli zjeść burgera, przebiec milę, a potem znów zjeść burgera i przebiec kolejną milę. Organizatorzy rozdawali też nagrody za przebranie i pomyślałam, że mam spore szanse jako hamburgerożerny hot dog. Bieg skończył się dla mnie szczęśliwie w tym sensie, że wygrałam go w kategorii kobiet. Niestety, nagrody za kostium nie dostałam, ale wtedy właśnie dotarło do mnie, że w przebraniu hot doga dałoby się przebiec znacznie dłuższy dystans niż ten, z którym się właśnie zmierzyłam (zobacz też: 9 nietypowych biegów. Zawody na bieganie i jedzenie).

Siadłam przed komputerem i założyłam sobie konto na stronie Guinnessa. Potem weszłam w zakładkę dla chcących ustanowić nowy rekord, a następnie w polu, w którym trzeba było jakoś zatytułować swój zamiar, wpisałam: „Najszybszy maraton w przebraniu hot doga (kobieta)”. Wpisałam wszystkie konieczne dane osobiste i szczegóły biegu, na którym podejmę próbę ustanowienia tego rekordu. Wybrałam Maraton Marynarki Wojennej, ponieważ spodziewałam się tam wsparcia licznych kibiców i prawdopodobnie dobrej pogody.

bieganie rekordy Guinnessa, dziwne sportowe rekordy, bieganie w przebraniu, jak pobić rekord guinnessa fot. Matt Rainey
Meghan Kita podczas ustanawiania rekordu Guinnessa / fot. Matt Rainey

Kilka tygodni później Guinness odpowiedział. Napisali, że szykują dla mnie bardziej ogólną kategorię, która zawierałaby kostiumy „produktów spożywczych, które przygotowywane są szybko i sprzedawane na miejscu. Hamburgery, hot dogi, kebaby, pizze i tym podobne”.

Zarząd Światowej Księgi Rekordów Guinnessa uznał też, że będę mogła uznać próbę za zwycięską, jeśli przebiegnę maraton w moim stroju w czasie poniżej 4 h 30 min. Takie wymogi tworzą dla wszystkich nowych kategorii w oparciu o podobne osiągnięcia widniejące w ich księdze oraz własne wyczucie, jak trudne będzie wyzwanie. Tak więc samo dobiegnięcie do mety byłoby w tym przypadku niewystarczające: musiałam złamać wyznaczony czas.

Otrzymałam także od Guinnessa 33 strony bardzo dokładnych instrukcji, jak udokumentować moje starania. Wtedy uzmysłowiłam sobie, że to będzie znacznie bardziej skomplikowane niż samo przebiegnięcie 42 kilometrów w głupim kostiumie. W tym momencie metę biegu przysłaniała mi góra papierkowej roboty. Musiałam na przykład zdecydować, jak udowodnię, że udało mi się osiągnąć zamierzony cel.

Według instrukcji powinnam mieć dowody na to, że przebiegłam całą trasę w kostiumie. Na kartach 33-stronicowej Biblii Guinnessa znajdowały się następujące rozwiązania: nakręcić na wideo cały bieg, biec z dwoma niezależnymi świadkami albo zrobić sobie zdjęcie przy każdym znaczniku kolejnej przebiegniętej mili.

Selfie na każdej mili

Kamera GoPro zamontowana na głowie odpadała, bo i tak miałam cierpieć poważne niewygody. Jeśli chodzi o świadków, to jedynymi osobami, które znałam, a które jednocześnie mogłyby mi towarzyszyć, byli koledzy z magazynu. Guinness uznał jednak, że oni nie byliby „niezależni”.

bieganie rekordy Guinnessa, dziwne sportowe rekordy, bieganie w przebraniu, jak pobić rekord guinnessa fot. Matt Rainey
Meghan Kita podczas ustanawiania rekordu Guinnessa / fot. Matt Rainey

Wyglądało na to, że nie pozostaje mi nic innego, jak kupić kijek do selfie i strzelać sobie fotkę na każdej mili. Ale wtedy niespodziewanie pojawił się mój zbawca. Chris Garges, lokalna gwiazda maratonów, zgodził się zostać członkiem mojego zespołu. Obiecał biec dostatecznie wolno (jego życiówka to 2:47) i robić mi zdjęcia na każdej mili. 

Co do treningów przed biegiem, to rozważałam kilka przebieżek w moim kostiumie, ale wystraszyłam się potencjalnej reakcji przechodniów. Wszyscy wiemy, że powinno się trenować w tym, w czym mamy zamiar biec na zawodach. Ale ja za bardzo bałam się bezkompromisowych krzykaczy, natrętnych gapiów i normalnych ludzi, którzy sięgną po telefon, by poinformować odpowiednie władze, że na wolności znajduje się osoba szalona.

Gihan Amarasiriwardena ze Sri Lanki, który ustanowił rekord, biegnąc półmaraton ubrany w garnitur (1:24:21), nie miał takiego problemu. Mógł trenować na ulicach, ponieważ ludzie byli przekonani, że to po prostu kolejny facet z biura, który spóźnił się na metro. No i te treningi podpowiedziały mu, że w czasie zawodów będzie musiał założyć spinkę do krawata, by nie majtał mu się na wszystkie strony. Ja swoje przygotowania skończyłam na przebiegnięciu dziesięciu kilometrów i podjęciu decyzji, że muszę przypiąć swój parówkowy kaptur do kostiumu, bo inaczej cały czas będzie się ześlizgiwał. Ta koncepcja zadziałała i czułam się tak gotowa do startu, jak tylko można było.

W dzień biegu wyszłam z hotelu bardzo wczesnym rankiem, ubrana w kilka warstw ciuchów do zrzucenia, a kostium hot doga spokojnie spoczywał w mojej torbie ze sprzętem. Bardzo się jednak zdziwiłam, kiedy okazało się, że jestem ubrana za grubo. W nocy dotarły do nas prądy tropikalne i nie dość, że zrobiło się gorąco, to zapowiadali jeszcze opady. I to akurat w czasie naszego biegu.

bieganie rekordy Guinnessa, dziwne sportowe rekordy, bieganie w przebraniu, jak pobić rekord guinnessa fot. Matt Rainey
Meghan Kita podczas ustanawiania rekordu Guinnessa / fot. Matt Rainey

Nie miałam zielonego pojęcia, co się stanie z moim kostiumem, jeśli się zamoczy. Wyobrażałam sobie tylko, że nasiąknie wodą jak gąbka albo rozmięknie jak bułka. Tak czy siak, miałam przechlapane.

Ja i Usain Bolt

W końcu wyścig się zaczął. Wybiegliśmy z Chrisem w poranną mgłę. On trzymał w dłoni mój aparat, a na szali losu spoczywała moja przyszłość jako szczęśliwej posiadaczki własnego rekordu Guinnessa. Przez pierwsze mile biegłam tak ściśnięta w tłumie, że ludzie ledwo zauważali, że biegnę w kostiumie. Rozmawiałam sobie z Chrisem, a po każdej mili przystawaliśmy na około dziesięć sekund, żeby on mógł zrobić mi zdjęcie.

Wszystko szło sprawnie i nie martwiłam się o czas. Między milą piątą a dziesiątą zaczęło trochę mżyć, ale akurat wbiegliśmy w parkowe rejony trasy. Jak na razie wszystko przebiegało według planu. Kiedy wybiegliśmy z parku, tłum biegaczy rozciągnął się i nie sposób już było mnie nie zauważyć. Wtedy zaczął się szał. Kibice dzwonili krowimi dzwonkami i krzyczeli: „Dajesz, hot dog!”.

Wytykali mnie palcami ojcowie, wskazywały matki, a dzieci dopytywały, czy naprawdę jestem hot dogiem. Cieszyłam się jak idiotka i odkrzykiwałam, że jest super – do czasu, gdy jeden z kibiców zawołał do mnie: „Dajesz, dajesz, chłopaku!”. I to nie był ostatni raz, kiedy ktoś tego dnia pomylił mnie z facetem.

Wkrótce przebiegliśmy przez matę mierzącą czas zawodników w połowie biegu. Zerknęłam na zegarek i zobaczyłam, że minęły dopiero dwie godziny. Mieliśmy spory zapas. Ale po trzydziestym kilometrze przestałam się tym pocieszać. Przestałam też rozmawiać z Chrisem, uśmiechać się i machać do kibiców zagrzewających mnie do biegu, których było coraz więcej. Gatorade, który wypiłam, niespecjalnie przyjmował się w żołądku.

bieganie rekordy Guinnessa, dziwne sportowe rekordy, bieganie w przebraniu, jak pobić rekord guinnessa fot. Matt Rainey
Meghan Kita podczas ustanawiania rekordu Guinnessa / fot. Matt Rainey

Nieustannie zastanawiałam się, jak trudno byłoby sprać z tego kostiumu wymiociny. Z przyjaznego i sympatycznego hot doga zamieniłam się w zrzędliwego burka. Cały ten czas prowadziłam ze sobą wewnętrzny dialog pełen przekleństw. I właśnie wtedy wyszło słońce. Jeśli do tej pory czułam się jak parówka podgrzewana w piekarniku na stacji benzynowej, to teraz miałam wrażenie, że ktoś zdjął mnie z tych żelaznych rolek, nadział na patyk i zawiesił nad ogniskiem.

Chris strzelił mi fotkę ze znakiem 26. mili i wbiegłam na ostatnie wzniesienie. W tym momencie dołączył do mnie mężczyzna, który przyćmił moją gwiazdę. Był ubrany w koszulkę z orłem, kompresyjne opaski na łydki we wzór amerykańskiej flagi, gwiaździsty kapelusz i dyskotekowe okulary.

Pamiętam, że mówił do mnie coś zachęcającego. Miałam ochotę powiedzieć mu, żeby się zamknął, bo przecież odbierał mi splendor najbardziej idiotycznego przebrania, ale nie miałam sił na kłótnie. Przebiegłam linię mety, zerknęłam na zegarek. Hot dog złamał cztery godziny – 3:57:49.

Przed powrotem z Waszyngtonu spędziłam jeszcze kilka dni na kompletowaniu dokumentów. Musiałam otrzymać oświadczenie podpisane przez organizatora biegu, taki sam dokument od Chrisa, oficjalną tabelę z wynikami oraz certyfikat trasy od USA Track and Field. Te wszystkie dokumenty razem z 26 zdjęciami z trasy załadowałam na stronę internetową i czekałam. Czekałam z fatalistycznym przekonaniem, że ktoś pobije mój z trudem wywalczony rekord. Ale kilka tygodni później, gdy spokojnie odpoczywałam w domu, przyszedł mejl potwierdzający mój wyczyn. Mój okrzyk radości przeraził kota.

bieganie rekordy Guinnessa, dziwne sportowe rekordy, bieganie w przebraniu, jak pobić rekord guinnessa fot. Matt Rainey
Towarzysz Meghan Kita na ostatniej prostej skradł jej show / fot. Matt Rainey

Zaczęłam marzyć, jak zmieni się teraz moje życie, kiedy dołączyłam do grona rozpoznawalnych na całym świecie posiadaczy rekordów Guinnessa. Znalazłam się w jednym szeregu z Usainem Boltem, Paulą Radcliffe, najwyższym człowiekiem na świecie i facetem z najdłuższymi paznokciami. Mogłam rzucić kostium w kąt i już nigdy więcej nie zakładać go na siebie…

Choć z drugiej strony, w ten sposób zniweczyłabym swoje szanse na zdobycie tytuły kobiety, która przebiegła najszybciej półmaraton przebrana za produkt spożywczy typu fast food. Dlaczego zatrzymywać się na jednym rekordzie, skoro można pobić ich tak wiele?

Zwariowane rekordy maratońskie

Przebiegnięcie 42 kilometrów w kostiumie hot doga to niejedyne szaleństwa, na które zdobyli się biegacze. Oto inne maratońskie wyczyny godne księgi rekordów Guinnessa.

Najszybszy maraton...

  • z plecakiem (18 kg) - Shogo Mochizuki, 3:06:16

  • w masce gazowej - Andy McMahon, 3:28:38

  • biegnąc tyłem - Xu Zhenjun, 3:43:39

  • w przebraniu orzecha - David Smith, 3:49:48

  • o kulach (na jednej nodze) - Larry Chloupek II, 5:37:43

Biegowe rekordy w liczbach

  • 2 wyścigi, na których pojawiają się sędziowie Guinnessa. Przebiegnij maraton w Londynie (kwiecień) albo w Toronto (październik), a Twój rekord zostanie od razu zarejestrowany i zweryfikowany. Bez żadnych dodatkowych formalności.

  • 34 rekordy zostały pobite na maratonie londyńskim w 2015 roku.

  • 45 maratończyków podeszło do próby bicia rekordów w 2015 roku.

  • 660 aplikacji związanych z rekordami wypełnili biegacze w 2015 roku.

  • 86 biegowych rekordów zostało ustanowionych w 2015 roku.

„Warto zaznaczyć, że to bardzo dobry wynik w porównaniu do pozostałych, niebiegowych kategorii – mówi Kirsten Ott z działu public relations Światowej Księgi Rekordów Guinnessa. – Biegacze potrafią się zdyscyplinować”.

bieganie rekordy Guinnessa, dziwne sportowe rekordy, bieganie w przebraniu, jak pobić rekord guinnessa fot. Matt Rainey
Certyfikat Guinnessa w rękach naszej redaktorki. Ciągle jeszcze w stroju hot doga / fot. Matt Rainey

Nazwisko w druku

Nie wszyscy trafiają do papierowej księgi rekordów. Obecnie na całym świecie zarejestrowanych jest 45 tysięcy rekordów Guinnessa. Każdego roku dodawanych jest kilka tysięcy nowych. Należy jednak nadmienić, że tylko jedna strona „Księgi rekordów Guinnessa” poświęcona jest wyzwaniom biegowym. Pośród szczęśliwie wydrukowanych biegaczy są więc Dennis Kimetto, rekordzista świata w maratonie z wynikiem 2:02:57, i David Smith, który przebiegł maraton w czasie 3:38:15, ale przebrany za pierdzącą poduszkę (stan na 2016 rok).

Kto wybiera rekordzistów do papierowego wydania?

„To zależy od rozeznania naszych wydawców w Londynie, a ono zależy od zestawień tematów, które przygotowują do tej konkretnej edycji oraz od tego, co aktualnie jest w modzie” – mówi Kimberly Partrick, szefowa Światowych Rekordów Guinnessa w Ameryce Północnej.

Podczas gdy Guinness niektóre z rekordów umieszcza w swojej księdze co roku, na przykład najwyższego człowieka na Ziemi, to 80% stanowią rekordy, które nigdy wcześniej się w niej nie pojawiły. Tak długo więc, jak tytuł pozostaje w Twoich rękach, możesz mieć nadzieję, że zobaczysz swoje nazwisko w druku.

RW 10/2016

REKLAMA
}