Jak Kornelia Lesiewicz 400 metrów pokochała

Gdy pierwszy raz w życiu przebiegła 400 metrów, bolało ją całe ciało i powiedziała sobie: „Nigdy więcej!”. Trzy lata później pobiła na tym dystansie kilka rekordów Polski, jest mistrzynią Europy i wicemistrzynią świata juniorek, a jako najmłodszy w historii „Aniołek Matusińskiego” medalistką mistrzostw Europy i świata. Była już też z nimi na olimpiadzie w Tokio. No i przeczytała „Lalkę”, bo Kornelia Lesiewicz dopiero w sierpniu skończyła 18 lat i za rok czeka ją matura.

Jak Kornelia Lesiewicz 400 metrów pokochała Kamil Majdański
fot. Kamil Majdański

Kornelia Lesiewicz to pierwszy „Aniołek” urodzony w XXI wieku, dokładnie 14 sierpnia 2003 roku. Od młodziutkiej przecież Natalii Kaczmarek jest więc młodsza o… 5 lat, od Igi Baumgart-Witan o prawie piętnaście. Nic więc dziwnego, że już na pierwszym wspólnym zgrupowaniu kadry wyciągnęła Małgosię Hołub-Kowalik przed kamerkę.

„Trzy dni ją namawiałam, a potem siedem razy nagrywałyśmy nasz filmik z tańcem, w którym na koniec Gosia wskakuje mi na ręce” – opowiada Kornelia Lesiewicz.

Tym samym „Nela”, jak wszyscy się do niej zwracają, wciągnęła wszędobylskie i zawsze roześmiane biegaczki ze sztafety 4 x 400 metrów tam, gdzie ich jeszcze nie było: na najmłodszą platformę mediów społecznościowych – TikToka. Potem jeszcze z inicjatywy Natalii tańczyły poloneza i w bardziej dyskotekowych rytmach w trakcie World Athletics Relays, czyli nieoficjalnych mistrzostwach świata w sztafetach, rozgrywanych na Stadionie Śląskim w Chorzowie.

Małgosia Hołub-Kowalik, która w obliczu kontuzji w pierwszej części sezonu Justyny Święty-Ersetic, Igi Baumgart-Witan i Ani Kiełbasińskiej stwierdziła, że w takim razie ona będzie „matkowała” całej młodzieży aspirującej do sztafety, przed kamerami żartowała, że Kornelii jeszcze trzeba pilnować, bo jest przecież „nieletnia”.

„Jeszcze rok temu marzyłam, żeby się kiedyś zbliżyć do sztafety i poznać dziewczyny, które obserwowałam tylko na Instagramie i podziwiałam w telewizji, ale kiedy się to stało i zaczęłyśmy się spotykać na bieżni na memoriałach Szewińskiej czy Kusocińskiego, a ja dołączyłam do zespołu znacznie szybciej niż przypuszczałam, okazało się, że mamy ze sobą świetny kontakt i chyba mnie polubiły” – opowiada biegaczka AZS AWF Gorzów, zaznaczając, że Justyna Święty-Ersetic mówiła, że musi się wkupić wielką paką chipsów.

Jak Kornelia Lesiewicz 400 metrów pokochała Kamil Majdański
fot. Kamil Majdański

„Ale chyba zapomniała o swoich żartach, bo obyło się bez nich. No, ale po sezonie z przyjemnością się wywiąże” – dodaje Kornelia, która przypuszcza, że ma w tym zespole opinię tej, która najwięcej mówi, panikuje i nagrywa na telefonie.

Tato do zadań wszelakich

Chwalęcice. Dom pod lasem, świetnym na wybiegania, i „stojedenastka” odjeżdżająca spod kościoła, czyli jedyna linia łącząca tę wioskę z położonym zaledwie cztery kilometry dalej Gorzowem. Stąd Kornelia czasem jeździ do szkoły – jest w trzeciej klasie ogólniaka, a dokładniej I LO im. Tadeusza Kościuszki. Ale rzadko, bo na co dzień „kierowcą”, opiekunem, menedżerem i człowiekiem do zadań wszelakich 17-letniej biegaczki jest jej tato Andrzej Lesiewicz.

„Mój dzień wygląda tak, że tato zawozi mnie do szkoły na ósmą lub siódmą piętnaście, później mam trening, który trwa do dwóch, a czasem, jak są tempówki, do trzech godzin. Potem tato przywozi mnie do domu, jem obiad, szykuję się i jeżdżę na zajęcia dodatkowe: angielski, polski, matematykę do rozszerzonej matury lub jedziemy do fizjoterapeuty. Wracam do domu około 20-21 i często siadam do nauki” – wylicza Kornelia, którą rodzice wspierają jak mogą w pasji i karierze sportowej, ale nauki nie odpuszczają, bo zawsze była dla nich na pierwszym miejscu.

Zawodniczka za rok zamierza pójść na studia. Miały być prawnicze, bo zawsze ją to interesowało i wsłuchiwała się w opowieści mamy Joanny – z zawodu prokuratora – ale ponieważ ma sto myśli na minutę, więc ostatnio zaczęła się zastanawiać nad psychologią.

„Pomyślałam, że jestem gadułą, bardzo lubię rozmawiać z ludźmi, więc może jednak pójdę w tę stronę” – zastanawia się biegaczka, która może niebawem nieco odciąży swojego „kierowcę”, bo chodzi też już na kurs nauki jazdy.

Jak Kornelia Lesiewicz 400 metrów pokochała Kamil Majdański
fot. Kamil Majdański

Chyba wiadomo, skąd u Kornelii to zamiłowanie do sportu i tego dystansu. Jej tato grał wyczynowo w piłkę nożną i jest absolwentem gorzowskiej AWF, mama i ciocia – siostra mamy – kiedyś trenowały lekką atletykę i specjalizowały się w biegu na… 400 metrów. Rodzice są więc jej wsparciem i wielkimi kibicami.

Mama żadnego startu nie może obejrzeć na siedząco, czy to na stadionie, czy przed telewizorem – chodzi tam i z powrotem z trzęsącymi się rękami. Tato czuwa nad wszystkim, by odciążyć i wspomóc Kornelię. Nad logistyką, papierami i umowami, nad dietą i suplementacją. Pilnuje nawet, by Kornelia nie pisała jakichś głupot w internecie i by nie jadła słodyczy.

„Ale to nie jest żaden rodzicielski terror, tylko rozsądna i wielka pomoc, którą mogę otrzymać w każdej chwili. Tato mnie przekonał, że jeśli postawiłam na sport i widzę, jakie to przynosi postępy i sukcesy, to muszę robić wszystko, by nie zaprzepaścić tego czasu i spełniać swoje marzenia” – wyjaśnia Kornelia.

Śmiejąc się, opowiada, że Andrzej Lesiewicz przez miesiąc dobijał się do Damiana Wiatrowskiego, bo uznał, że jego córka potrzebuje jednego z najlepszych dietetyków w Polsce, który współpracował m.in. z czterystumetrowcem Jakubem Krzewiną, w czasie gdy był w sztafecie, która pobiła rekord świata. I tato Kornelii dopiął swego: Wiatrowski zajmuje się suplementacją i dietą Neli. Tato tłumaczy córce, że na sukcesy sportowców składa się praca całego sztabu, wielu współpracujących z nimi ludzi i to muszą być najwyższej klasy fachowcy.

Rekord u Szewińskiej

Wszystko zaczęło się na Biegach Słowiańskich. To gorzowskie przełaje, z nazwą pochodzącą od Parku Słowiańskiego, w którym są organizowane. Kornelia nie przygotowywała się nigdy do tych zawodów, a i tak co roku od pierwszej klasy szkoły podstawowej zawsze je wygrywała.

Jak Kornelia Lesiewicz 400 metrów pokochała Kamil Majdański
fot. Kamil Majdański

Jej talent jako pierwszy zauważył młody trener z klubu AZS AWF Gorzów Sebastian Papuga. Był rok 2016. Nela była w szóstej klasie, miała niespełna 13 lat i zajęła trzecie miejsce w przełajach na szczeblu wojewódzkim w Lubuskiem. Kornelia nie jest pewna, ale to były prawdopodobnie zawody w Nowej Soli. Jej obecny trener przyszedł kilka dni później do szkoły i zaprosił dziewczynę na treningi. Nie przymierzał jej do żadnych konkurencji, tylko uznał od początku, że jeśli tak dobrze biega przełaje, to może wyrosnąć na świetną biegaczkę na 800 metrów. Ale treningi do tych dystansów zaczyna się od biegania 600 metrów i krótszych dystansów.

„Tak sobie trenowałam luźno trzy razy w tygodniu i nagle przyszedł bieg na 400 metrów. Przebiegłam go, wszystko mnie bolało i uznałam, że to najtrudniejsza konkurencja na świecie, więc to był mój pierwszy i ostatni raz w życiu. Ale czas 58 sekund był zdaniem trenera wyjątkowy w mojej kategorii wiekowej. I tak się to zaczęło, a ja wkrótce zakochałam się w tym dystansie i, jak mi się wydaje do dziś, z wzajemnością” – wyznaje Kornelia Lesiewicz.

Nagle wszystko nabrało przyspieszenia. Kornelia pojechała na finał czwartków lekkoatletycznych, czyli właściwie mistrzostwa Polski dzieci, i od razu pobiła rekord kraju w kategorii 14-latków w biegu na 300 metrów. Postępy młodziutkiej biegaczki były niesamowite. I zaczęła się złota seria. Tylko podczas pierwszych mistrzostw Polski młodzików w 2016 roku w Białej Podlaskiej zajęła piąte miejsce.

„Bardzo przeżyłam tę porażkę i postanowiłam, że teraz ma być tylko lepiej, ale nie wiedziałam, że od tego momentu wszystko będę już wygrywać” – śmieje się zawodniczka z Gorzowa.

Jak Kornelia Lesiewicz 400 metrów pokochała Kamil Majdański
fot. Kamil Majdański

I od 2017 roku co roku wygrywała wszystkie mistrzostwa Polski na 300, a potem na 400 metrów, w hali i na stadionie: młodzików, juniorów młodszych, w końcu juniorów. Biła też kolejne rekordy Polski w różnych kategoriach wiekowych, i to kilka razy dzień po dniu, poprawiając wyniki w eliminacjach i finałach.

„No i mam jeszcze trochę czasu do formalnego wejścia w świat seniorów. Jeszcze rok będę juniorką, a potem kolejne trzy lata »młodzieżówką«” – mówi Nela.

Przed rokiem, w sierpniu 2020, na II Memoriale Ireny Szewińskiej, co było bardzo symboliczne, i tuż po 17. urodzinach Kornelia Lesiewicz pobiła 46-letni rekord Polski juniorek młodszych należący od 1974 roku do Genowefy Błaszak. Pobiegła pół sekundy szybciej – w czasie 52,86 s.

Sezon marzeń

 „Spełniły się wszystkie moje marzenia. Teraz marzę o igrzyskach w Paryżu” – mówiła w wywiadach jeszcze w styczniu 2021 roku. Chyba przedwcześnie. Albo chodziło o „marzenia na rok 2020”, bo w 2021 roku… pobiła kolejne rekordy i w hali została wicemistrzynią Polski seniorów (za Justyną Święty-Ersetic), a potem brązową medalistką halowych mistrzostw Europy w sztafecie. Na początku sezonu letniego – pod nieobecność kontuzjowanych Igi, Justyny i Ani Kiełbasińskiej – za to już po raz drugi w drużynie „Aniołków” pod dowództwem Małgorzaty Hołub-Kowalik, została wicemistrzynią świata w zawodach World Athletics Relays na Stadionie Śląskim w Chorzowie.

Ale ten sezon marzeń trwał. W lipcu siedemnastolatka wyśrubowała rekord życiowy do 52,02 s, stając się najszybszą juniorką tego roku w Europie, co potwierdziła w Tallinie, zostając mistrzynią Europy juniorów U-20 na 400 metrów. W pierwszym swoim starcie na imprezie tej rangi! Swoją życiówkę poprawiła o pięć setnych sekundy już półtora miesiąca później w Nairobi, gdzie została podwójną wicemistrzynią świata juniorów - w biegu indywidualnym na 400 metrów oraz sztafecie mieszanej 4 x 400 metrów.

Jak Kornelia Lesiewicz 400 metrów pokochała Kamil Majdański
fot. Kamil Majdański

„To wszystko nabrało bardzo dużego przyspieszenia. Toczyło i wydarzało błyskawicznie. Niektórzy na początku byli przekonani, że się pojawiłam przypadkiem, ale ja już wiem, jak ciężką pracę wykonuję i co mnie jeszcze czeka” – zapewnia Kornelia.

„Ale każda z biegaczek ciężko pracuje i mimo że pojawiają się coraz młodsze dziewczyny biegające 400 metrów i aspirujące do sztafety, to zawodniczki, które od dekady tworzą tę sztafetę i jej sukcesy, sprawiając, że jest ona znana nie tylko polskim kibicom, z powodzeniem jeszcze bronią swojego miejsca” – 17-letnia biegaczka mówiła to jeszcze przed igrzyskami w Tokio, gdzie „Aniołki” – znów – zabrały nas do nieba i w składzie Anna Kiełbasińska, Justyna Święty-Ersetic, Małgorzata Hołub-Kowalik i Iga Baumgart-Witan zdobyły dwa medale w sztafetach 4 x 400 metrów: srebrny i złoty.

Z medalami wróciło wówczas pięć polskich biegaczek, trzy pozostały w rezerwie. W tym Kornelia, której nie było dane wystartować nawet w eliminacjach. Kibicowała jednak polskim sportowcom i koleżankom ze sztafety. Na swoim koncie instagramowym, który prowadzi pod hasłem „tylkobiegam”, skomentowała swój pobyt w Tokio: „Wszystko przychodziło mi tak łatwo. Pan pomógł mi zrozumieć, że aby spełnić te największe sportowe marzenia, trzeba dać z siebie więcej niż kiedykolwiek! Przeżyłam piękną przygodę, podziwiałam niesamowitych sportowców i zrozumiałam, po co trenuję!”.

Only See Great

Kornelia jest na początku sportowej drogi, ale już ma liczne grono kibiców, wśród których wyróżniają się… maratończycy i inni biegacze amatorzy. Także z jej ogólniaka.

„Wspaniale trafiłam. Nie dość, że to bardzo dobra szkoła i wysoki poziom nauczania, to okazało się, że nauczyciele bardzo wspierają pozaszkolne, kulturalne i sportowe pasje swoich podopiecznych, a na dodatek wielu z nich… biega. I to maratony!” – cieszy się Kornelia Lesiewicz, której na przykład profesor od historii, maratończyk Tomasz Bobin, zawsze ogląda jej starty i w szkole wypytuje o zawody i formę.

Jak Kornelia Lesiewicz 400 metrów pokochała Kamil Majdański
fot. Kamil Majdański

Kibiców przybywa utalentowanej biegaczce także w mediach społecznościowych i w samym Gorzowie. „To jest dla mnie niesamowite, że ktoś chce sobie ze mną zrobić zdjęcie i jestem już rozpoznawana na ulicach. Albo ludzie, którzy amatorsko biegają, pytają mnie w mediach społecznościowych, jak trenować czy z jakich suplementów korzystać. Staram się odpowiadać jak umiem, choć to w sporcie wyczynowym dosyć indywidualne rzeczy. Natomiast nie nawiązuję znajomości przez internet i jak ktoś przesadza, to ze mną nie pogada” – śmieje się biegaczka.

Ale jej talent dostrzegają nie tylko kibice. Puma, która wystartowała w tym roku z kampanią Only See Great, uznała Kornelię za lokalną ambasadorkę akcji, której założeniem jest prezentacja sportowców utalentowanych, ale też zachęcających do optymizmu i wiary w siebie po trudnych pandemicznych doświadczeniach. Wśród ambasadorów tej kampanii, opartej na słowach Jay-Z, który powiedział: „I only see great. We should always strive to make something great, something that will last” („Widzę tylko perfekcję. Powinniśmy zawsze dążyć do stworzenia czegoś wielkiego, czegoś, co przetrwa”), znaleźli się m.in. rekordziści świata: Karsten Warholm, Armand Duplantis i Usain Bolt. Doborowe towarzystwo.

Kornelii ze sportowców imponują na przykład Ania Kiełbasińska – z jej harmonią, spokojem i wiarą w udany powrót na bieżnię po ciężkich przejściach – i tylko o 3 lata starsza od niej Femke Bol, fenomenalna holenderska biegaczka na 400 metrów przez płotki. Miały już okazję wymienić parę słów.

„Fajnie, że są takie dziewczyny: skromne, sympatyczne, bardzo pracowite i utalentowane. Też chciałabym zawsze kierować się pozytywnymi wartościami w karierze sportowej i w życiu. Mówią o mnie, że mam serce dla każdego, a mi się wydaje, że po prostu staram się być życzliwym i dobrym człowiekiem, bo wierzę, że karma wraca” – przyznaje Kornelia.

Jak Kornelia Lesiewicz 400 metrów pokochała Kamil Majdański
fot. Kamil Majdański

Oczywiście instagramowa Kornelia „tylkobiegam” Lesiewicz, odkąd pokochała 400 metrów, od razu zaczęła obserwować „Aniołki Matusińskiego”. „Ja nie tylko kocham biegać 400 metrów, ale też uwielbiam oglądać dziewczyny ze sztafety w akcji. Czuje wtedy taką radość i emocje, jakbym sama z nimi biegła. To jest miłość do tego dystansu: wydaje mi się, że odwzajemniona” – wyznaje Kornelia Lesiewicz.

Sposób na życie

Mimo że Kornelia robi piorunujące postępy, to jeszcze nie trenuje jak dziewczyny ze srebrnej sztafety. Jeszcze nie zarzuca na barki takich ciężarów na siłowni i nigdy nie była na wysokogórskim obozie. Jej trener zapewnia, że Kornelii to nie szkodzi, bo rozwija się spokojnie i naturalnie.

„Wiem, że to indywidualna sprawa, i na razie chyba takie środki treningowe jeszcze nie są mi potrzebne. Poza tym dziewczyny mają ogromny staż treningowy i wszystko jeszcze przede mną” – tłumaczy.

Na razie powoli wszystkie dawne pasje sportowe, ale też towarzyskie czy kulturalne - łyżwy, narty, rolki, rowery oraz książki i filmy – schodzą na drugi plan. Te rolkarsko-rowerowe hobby są dla biegaczki niebezpieczne i niewskazane, a na te prywatne brakuje teraz czasu. Choć Kornelia przeczytała w tym roku „Zbrodnię i karę” oraz „Lalkę”, i to od deski do deski, a nie w opracowaniach, bo to ważne lektury, a za rok matura. Ale pewnie wolałaby jakiś mocny kryminał. Tylko wygląda na to, że „Cięcie” Veit Etzold, gdzie na początku zamaskowany mężczyzna podcina gardło młodej, ładnej dziewczynie, albo trylogię „Grzech” „Ofiara” i „Pokuta” Maxa Czornyja, które ostatnio czytała, podbiera chyba z biblioteczki mamy prokuratorki. Za to muzyki jej nie brakuje, bo towarzyszy startom i rozbieganiom. Chyba jako jedyna biegaczka zapodaje sobie przed startem latynoskie i hiszpańskie rytmy. 

Jak Kornelia Lesiewicz 400 metrów pokochała Kamil Majdański
fot. Kamil Majdański

„Za to widzę, że bieganie, które też było moją pasją, staje się już moją pracą. Ale taką wymarzoną, którą się kocha i ani jednego dnia nie czuje, że się pracuje. A właściwie to chyba nie praca, tylko mój sposób na życie. Tak, bieganie to świetny sposób na życie” – kończy Kornelia.

Kornelia Lesiewicz - bio

Urodzona 14 sierpnia 2003 roku, od 6 lat trenuje pod okiem Sebastiana Papugi w barwach AZS AWF Gorzów. Pobiła rekordy Polski młodzików, juniorów młodszych i juniorów w biegach na 300 i 400 metrów na stadionie i w hali. W latach 2017-2020 była mistrzynią Polski młodzików, juniorek młodszych i juniorek, w marcu 2021 r. zdobyła brązowy medal halowych mistrzostw Europy seniorów w sztafecie, w lipcu została mistrzynią Europy juniorów w Tallinie, a w sierpniu wicemistrzynią świata juniorów w Nairobi. Była na igrzyskach olimpijskich w Tokio, ale nie wystartowała w sztafecie 4 x 400 m.

Rekordy życiowe:

  • 300 m (hala) – 37,33 s, rekord Polski juniorów (6 lutego 2021 r., Toruń);

  • 300 m (stadion) - 37,96 s (16 sierpnia 2020 r., Słubice);

  • 400 m (hala) – 52,56 s (21 lutego 2021 r., Toruń);

  • 400 m (stadion) – 51,97 s (21 sierpnia 2021 r., Nairobi).

Warto przeczytać:

RW 09-10/2021

REKLAMA
}