Kornelia Lesiewicz to pierwszy „Aniołek” urodzony w XXI wieku, dokładnie 14 sierpnia 2003 roku. Od młodziutkiej przecież Natalii Kaczmarek jest więc młodsza o… 5 lat, od Igi Baumgart-Witan o prawie piętnaście. Nic więc dziwnego, że już na pierwszym wspólnym zgrupowaniu kadry wyciągnęła Małgosię Hołub-Kowalik przed kamerkę.
„Trzy dni ją namawiałam, a potem siedem razy nagrywałyśmy nasz filmik z tańcem, w którym na koniec Gosia wskakuje mi na ręce” – opowiada Kornelia Lesiewicz.
Tym samym „Nela”, jak wszyscy się do niej zwracają, wciągnęła wszędobylskie i zawsze roześmiane biegaczki ze sztafety 4 x 400 metrów tam, gdzie ich jeszcze nie było: na najmłodszą platformę mediów społecznościowych – TikToka. Potem jeszcze z inicjatywy Natalii tańczyły poloneza i w bardziej dyskotekowych rytmach w trakcie World Athletics Relays, czyli nieoficjalnych mistrzostwach świata w sztafetach, rozgrywanych na Stadionie Śląskim w Chorzowie.
Małgosia Hołub-Kowalik, która w obliczu kontuzji w pierwszej części sezonu Justyny Święty-Ersetic, Igi Baumgart-Witan i Ani Kiełbasińskiej stwierdziła, że w takim razie ona będzie „matkowała” całej młodzieży aspirującej do sztafety, przed kamerami żartowała, że Kornelii jeszcze trzeba pilnować, bo jest przecież „nieletnia”.
„Jeszcze rok temu marzyłam, żeby się kiedyś zbliżyć do sztafety i poznać dziewczyny, które obserwowałam tylko na Instagramie i podziwiałam w telewizji, ale kiedy się to stało i zaczęłyśmy się spotykać na bieżni na memoriałach Szewińskiej czy Kusocińskiego, a ja dołączyłam do zespołu znacznie szybciej niż przypuszczałam, okazało się, że mamy ze sobą świetny kontakt i chyba mnie polubiły” – opowiada biegaczka AZS AWF Gorzów, zaznaczając, że Justyna Święty-Ersetic mówiła, że musi się wkupić wielką paką chipsów.