Ludzie nie wierzą. Nie mieści im się w głowie, że można biec przez 24 godziny. „Patrycja, ja wstaję, ty biegniesz. Ja jem śniadanie, ty biegniesz. Ja idę do pracy, ty biegniesz. Ja wracam, ty biegniesz. Ja kładę się spać, ty biegniesz. Jak to możliwe?” – zapytała Patrycję Bereznowską jedna z koleżanek.
My też ją o to zapytaliśmy. Po to, żeby dała nam konkretne rady. Jak zostać mistrzynią ultra? A jeśli już nie pójść w mistrze, to po prostu jak ten dystans wytrzymać...
Żywe srebro
Patrycja Bereznowska to złote dziecko biegów ultra. Kobieta, która w swoim pierwszym biegu 24-godzinnym zajęła drugie miejsce, wygrywając z czołowymi zawodniczkami tej dyscypliny. Dziewczyna, która ma na swoim koncie kilkukrotnie poprawiany rekord świata, mistrzostwo świata, mistrzostwo Polski, zwycięstwo w Spartathlonie, a także zwycięstwa drużynowe. To biegaczka, której przygoda z bieganiem zaczęła się już we wczesnym dzieciństwie.
„Wszędzie latałam. Do szkoły, do domu, do stajni, gdzie opiekowałam się końmi. Po powrocie z zajęć zakładałam trampki i biegłam z psem na kilkukilometrowy trening. Po prostu, przed siebie. Tylko wtedy tak o tej aktywności nie myślałam. Nie nazywałam tego treningiem. Musiałam się wylatać i już” – wspomina. I to jej pierwsza rada dla tych, którzy chcą biegać ultra. Być żywym srebrem – oczywiście od dziecka.