Powrót do biegania po ciąży: Zabiegana mama
Marta Woźna: Moim celem nie są życiówki, ale utrzymanie regularności, pogodzenie pracy, domu i opieki nad dzieckiem.
Moje bieganie zaczęło się w szkole średniej, jako środek na poprawienie kondycji. A potrzebowałam jej, żeby lepiej grać w siatkówkę, koszykówkę i unihokeja – dyscypliny, które uprawiałam. Liceum się skończyło, zostało samo bieganie. Przełomowym momentem był dla mnie półmaraton w 2012 roku w Tarnowie Podgórnym. Nigdy wcześniej nie przebiegłam więcej niż 20 km.
Przygotowywałam się pół roku, stosując metodę Gallowaya. Dystans pokonałam bez problemu w okolicach 2 godzin, choć panował 30-stopniowy upał. Później, już po ciąży, często wracałam do tego momentu. Mówiłam sobie w chwilach kryzysu: „Pokonałaś ponad 21 km, więc wyjście z dzieckiem na 3 km to bułka z masłem”. W czasie ciąży musiałam zrezygnować z biegania.
Bieganie to oderwanie się od monotonii, której nie da się z dzieckiem uniknąć. Mowa o pieluchach, praniu, przygotowywaniu posiłków – dzień po dniu. Nie chciałam być tylko mamą. Chciałam zrobić coś dla siebie i zadbać o swoje ciało.
Przez pierwsze 3 miesiące próbowałam wychodzić, ale czułam mdłości w czasie treningu i wiedziałam, że to nie ma sensu. Przerzuciłam się za to na ćwiczenia dla ciężarnych. Po urodzeniu dziecka ciągnęło mnie, żeby jak najszybciej wrócić. Potrzebowałam ruchu. Na pierwszy trening wyszłam 8 tygodni po porodzie. Ale mocno się zawiodłam: to nie było to, co wcześniej. Czułam się cała zwiotczała i słaba. Odpuściłam bieganie, ale zaczęłam robić ćwiczenia wzmacniające, m.in. na brzuch. Kolejną próbę podjęłam 3 miesiące po porodzie. Wtedy zaskoczyło.
Co drugi dzień wychodziłam na lekkie marszobiegi, maksymalnie po 6 km. Chciałam czas mojego treningu spędzać z dzieckiem. Dlatego po 5 miesiącach zdecydowaliśmy się na kupno przyczepki do biegania i na rower. Udało nam się ustalić taki rytm dnia, w który bieganie idealnie się wpasowało. Mój maluszek wcześnie wstaje, a potem tak około godziny 9-10 lubi sobie zrobić drzemkę. Wykorzystałam to i wychodziłam z nim około 9. On się dotleniał i przysypiał, a ja mogłam spokojnie zrobić trening. Korzystamy na tym oboje.
Ja mam więcej energii i cierpliwości, czuję, że po bieganiu lepiej się nim zajmuję. Maluch po naszych spacerach jest zdrowszy i ma lepszy humor. Bardzo przyzwyczaił się do naszego rytuału. Myślę, że jak zacznie mówić, powie: „Mamo, już dziewiąta, kiedy idziemy na trening?”.
Oczywiście nie zawsze jest różowo. Trzeba pogodzić się z tym, że to dziecko obejmuje stanowisko trenera osobistego. Wiele razy tak było, że już wszystko przygotowane, my ubrani, gotowi do wyjścia, a mały ma focha i nigdzie nie idziemy. Albo nagle zaczyna kaszleć, albo daje o sobie znać ząbkowanie. Z dzieckiem tak już po prostu jest i trzeba się z tym pogodzić. W maju planujemy pierwszy wspólny półmaraton – o ile maluch nie zmieni zdania.
Tego się nauczyłam
- Wzmocniłam ciało po ciąży. Zaczęłam od ćwiczeń wzmacniających. Dzięki nim łatwiej wrócić do biegania. Możesz poprosić lekarza o zestaw dla młodych mam. Ja korzystałam z programów na YouTube.
- Dałam sobie czas. Ciało zmienia się po ciąży i trzeba to zaakceptować. Nie hartowałam się po nocach, by wyglądać w 2 miesiące jak gwiazda filmowa. Dla mnie ważniejsze było dobre samopoczucie i siły do opieki nad dzieckiem. Do formy dochodziłam stopniowo. Dodatkowe kilogramy straciłam błyskawicznie. Pozostałymi zmianami zajęła się sama natura, a ja ją wspierałam regularną dawką ruchu.
Mój sposób na formę po ciąży
- Planuj z dzieckiem. Nie musisz od razu kupować specjalnego wózka. Zrobisz marszobiegi lub szybszy marsz z wózkiem, który masz. Proste ćwiczenia na wspólnym spacerze lub podczas zabawy w domu – to możliwe. Wpasuj trening w rytm dnia swojego dziecka.
- Znajdź czas dla siebie. Wykorzystaj urlop macierzyński do wzmocnienia ciała i odbudowania nawyków aktywności. Wykorzystaj czas przed powrotem do pracy także dla siebie.
- Czerp korzyści. Nie szukaj wymówek – znajdź aktywność, która najbardziej Ci odpowiada lub którą możesz wykonywać razem z dzieckiem. Dziecko nie jest przeszkodą, a wręcz dodatkową motywacją. Po treningu będziesz odprężona, poprawi Ci się humor. Trudno zrezygnować z takiej darmowej terapii. 30 minut co drugi dzień wystarczy, by to poczuć.
- Pozbądź się wyrzutów. Nie miej wyrzutów sumienia, że myślisz o sobie. Jesteś aktywną mamą. Musisz choć na chwilę wyjść ze swojej roli.