Dla autora, niczym dla Forresta Gumpa, zawody z 1975 roku stają się pretekstem do barwnej opowieści o historii maratonu, rywalizacji, anegdot ze zmagań gwiazd, takich jak Tom Fleming, Jerome Drayton czy Steve Prefontaine. A wszystko to ukazane zostało w kontekście ważnych wydarzeń z dziejów Ameryki.
Był rok 1975. Rozpoczynał się Maraton Bostoński. Wśród 20 tysięcy zawodników Billy z Bostonu wydawał się niepozornym chłopakiem, ubranym w nieco za duże buty, ogrodowe rękawice i znoszony strój. Nie wyglądał na mistrza, sprawiał wrażenie jakby znalazł się tam przypadkiem. Wygrał. Został najpopularniejszym maratończykiem na świecie.
Trzydzieści siedem lat po pamiętnym wyścigu, powraca do tego wydarzenia tworząc niesamowitą opowieść o bieganiu. Podąża do mitycznego świata z dzieciństwa, gdzie biegał za motylami, czasów studenckich, w których biegał z przyjacielem dla relaksu i wreszcie w kierunku przygotowań do wyścigu, kiedy biegał, by pobijać własne rekordy.
"Maratończyk. Moja 42-kilometrowa droga od anonimowego biegacza do szczytów sławy" to coś więcej niż historia zwycięstw, to historia życia. Z jednej strony jesteśmy świadkami zmagań sportowych, z drugiej wojny w Wietnamie i tragicznej śmierci 11 członków olimpijskiej reprezentacji Izraela. Towarzyszymy bohaterowi podczas pracy w kostnicy szpitalnej, próby tworzenia związków zawodowych, a w międzyczasie szukania własnego przeznaczenia.
Historia Rodgersa jest świetną książką, pozwalającą poznać maratończyka od strony nieoświetlonej przez blask fleszy. Sportowiec zaprasza w niezwykle ciepłą, sentymentalną podróż, która przyczyniła się profesjonalizacji biegów miejskich i w wyniku której został okrzyknięty symbolem "boomu na bieganie". Bill powiedział kiedyś, że w bieganiu liczy się inspiracja, nie przypuszczał, że to właśnie on stanie się inspiracją dla nowego pokolenia biegaczy.
RW