Karol Dzieciątko: Charytatywnie dookoła świata

Rzym, Szwecja, Wenecja, Piekło, Niebo, Koniec Świata… Ten chłopak był już chyba wszędzie – i to bez opuszczania Polski! W akcji „Biegiem przez świat” chodziło jednak o coś więcej niż tylko dobrą zabawę: podczas 1066 km biegu Karol zebrał blisko 14 tysięcy złotych na pomoc dla chorej na mukowiscydozę Asi.

Karol Dzieciątko: Charytatywnie dookoła świata arch. prywatne
fot. arch. prywatne

Ten młody chłopak ze wsi Turna przebiegł Polskę na wszystkie możliwe sposoby. Pierwsza jego akcja polegała na przemierzeniu jej ze wschodu na zachód. W czasie drugiej biegł z Zakopanego na Hel. Gdy w czasie trzeciej obiegł kraj dookoła, mogło się wydawać, że już nic lepszego nie wymyśli. A tu proszę, pomysł się znalazł.

„Uwielbiam podróżować, jeżdżę po Europie autostopem. W związku z tym przeglądałem któregoś dnia z koleżanką atlas. Wpadły mi w oko nazwy polskich miejscowości związane z różnymi miejscami na świecie. No i tak zrodził się pomysł akcji »Biegiem przez świat«” – mówi Karol Dzieciątko. Ten 26-latek, który na co dzień pracuje w firmie autokarowej i studiuje na AWF, wynotował wszystkie śmieszno-dziwnie brzmiące nazwy, a potem ułożył z nich trasę, którą dałoby się przebiec w niecały miesiąc.

Gdy była już poskładana, przyszedł czas na gromadzenie funduszy (za wszystko płacił sam, z własnej kieszeni – razem 3 tysiące złotych). Sam dobierał też ekipę techniczną. Znalazły się dwie osoby: Natalia Dzieciątko, siostra, i Karol Półkoszek, przyjaciel. Na dzień startu wyznaczyli datę 20 lipca, a finał zaprogramowali na 12 sierpnia. Udało się. „Najgorszy był początek, bo kilka dni przed startem zwichnąłem kostkę. Zastanawiałem się nawet, czy nie zacząć na rowerze. Ale kiedy na starcie pojawiła się eskorta w postaci sympatycznego klubu piłkarskiego, nie mogłem odpuścić” – śmieje się Karol.

Cudowna była za to końcówka, bo do Szwecji zjechała się cała rodzina – także Asia, dla której Karol w czasie biegu zbierał pieniądze. Dziewczyna choruje na mukowiscydozę i każdy grosz się liczy.

Karol zebrał 14 tysięcy. Zbierał w Rzymie, zbierał na Końcu Świata, zbierał w Ameryce, Florencji, Moskwie, ale i na Syberii, w Piekle oraz Niebie. Przy okazji świetnie się bawił, przemierzając codziennie dystans maratonu. W sumie wyszło 1066 kilometrów. „No sporo, ale dałem radę” – przyznaje.

„Zabawne jest jednak to, że w swoim życiu nie przebiegłem jeszcze nigdy oficjalnego maratonu” – śmieje się. Śmiać się lubi, ale chyba jeszcze bardziej woli podróżować. Uwielbia poczucie wolności, które takie biegowe przygody dają. Tę energię, którą obdarowują go życzliwi ludzie na różnych punktach trasy. „Po biegu zrobiło mi się tak smutno, że nie byłem w stanie przeglądać zdjęć” – wspomina.

„Ale już mam plany na następne akcje. Może tym razem pobiegnę w świat” – mówi. A my kiwamy głową na „tak”, bo przecież już tylko świat mu pozostał: Polskę ma caluśką przerobioną. 

Czytaj też: Pseudobiegaczki zarażają bieganiem inne kobiety

Start

Karola Dzieciątko nie pociąga samo bieganie. Dlatego rzadko startuje w biegach ulicznych. Jego wzywa przygoda. Wolność, którą czuje na szlaku. Której szybko zaczyna mu brakować.

Karol Dzieciątko: Charytatywnie dookoła świata arch. prywatne
fot. arch. prywatne

130 km

Tak zwany PićStop. Codzienne etapy rozkładał na 7-10-kilometrowe odcinki. Na postojach pił i jadł.

Karol Dzieciątko: Charytatywnie dookoła świata arch. prywatne
fot. arch. prywatne

950 km

Zdarzyło się nawet, że miał eskortę motocyklową. Wszędzie na trasie ludzie okazywali mu serdeczne wsparcie.

REKLAMA
}