Kilian Jornet uwielbia zaskakiwać: pobił już rekordy w najszybszym podejściu i zejściu na Mount Everest, wygrał jedne z największych ultramaratonów na świecie - w tym Hardrock Endurance Run z ręką na temblaku w 2017 roku - i przeprowadził się z żoną Emelie Forsberg ze słonecznej Katalonii w góry Norwegii.
Tym razem równie legendarny, co niezmordowany biegacz rzucił wyzwanie swojemu partnerowi narciarskiemu i światowej klasy base jumperowi, 44-letniemu Tomowi Erikowi Heimenowi z Norwegii, zapraszając go do wyścigu w górę i w dół jednej z najbardziej kultowych gór wspinaczkowych na świecie - Romsdalshorn. Obaj mieli wspiąć się na liczący 1550 m n.p.m. szczyt i powrócić do podnóża góry około 410 metrów poniżej - Jornet na własnych nogach, a Heimen w powietrzu.
Każdy wybrał inną trasę, ale ich ścieżki krzyżowały się po drodze. Jornet wszedł na północną ścianę i zszedł wąwozem Halla po drugiej stronie góry, podczas gdy Heimen wszedł wspomnianym wąwozem na szczyt i poleciał na dół wzdłuż północnej ściany.
„Nie sposób było przewidzić, kto będzie szybszy - powiedział Jornet o tym wyzwaniu. - Wiedziałem, że mogę wspinać się znacznie szybciej, ale wracać musiałem w ten sam sposób, co zajmuje tyle samo czasu, co podejście. Wiedziałem też, że Tom Erik jest w dobrej formie fizycznej, więc będzie szybko się wspinał, no i oczywiście błyskawicznie wróci na dół”.
Komentarze