Krzysztof Różnicki: średniak z papierami na gwiazdę

To, że Krzysztof Różnicki bije rekord za rekordem w kategoriach juniorskich, nikogo specjalnie nie dziwi, bo zawodnik Cartusii Kartuzy należy do najbardziej obiecujących średniodystansowców w Polsce. Ale kiedy w wieku 17 lat został mistrzem Polski seniorów na 800 metrów, wzbudził prawdziwą sensację. Skąd wziął się ten utalentowany biegacz, jak wielki drzemie w nim potencjał i dokąd zamierza dotrzeć?

Krzysztof Różnicki: średniak z papierami na gwiazdę Jacek Heliasz
fot. Jacek Heliasz

„Ostatnia prosta, Różnicki atakuje, Borkowski atakuje, Rozmys atakuje. NIE-SA-MO-WITA SPRAWA!!! Czyżby ten siedemnastolatek? Ostatnie metry, TAAAAK!!! Siedemnastolatek mistrzem Polski! Minuta, czterdzieści siedem, siedemdziesiąt trzy. No wygrał z tymi dwoma lisami!!!” – entuzjazmował się Przemysław Babiarz, relacjonujący finisz 800 metrów podczas ubiegłorocznych mistrzostw Polski.

„Nie wiem, co powiedzieć. Walczak, wielki walczak z tego Różnickiego. Nie mogę uwierzyć w to, co widziałem. To jest wielka sprawa” – dodawał zauroczony Sebastian Chmara, wiceprezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki.

Dzień po swoich 17. urodzinach, 30 sierpnia, Krzysztof Różnicki, rocznik 2003, sprawił wielką sensację. W kolejnych startach, już w tym roku, na hali bił kolejne rekordy Polski. Mamy kolejnego biegacza na średnich dystansach, który za chwilę może się przebić do światowej czołówki.

Pierwsze rekordy

„Po tym biegu rzeczywiście zrobiło się zamieszanie. W życiu nie udzieliłem tylu wywiadów” – uśmiecha się siedemnastolatek, który błyskawicznie został okrzyknięty rewelacją i wielką nadzieją polskich biegów.

Można powiedzieć, że to już „wielka szóstka”. Bo przecież są już wielcy i utytułowani Adam Kszczot i Marcin Lewandowski, młodzieżowi mistrzowie Michał Rozmys i Mateusz Borkowski oraz ostatnia sensacja, Patryk Dobek, biegacz na 400 metrów przez płotki, który przed miesiącem został mistrzem Europy w biegu na 800 metrów.

„Ale komentarz panów Chmary i Babiarza to jeszcze nic. Zaraz potem dostałem filmik z dopingu, jaki zgotowała mi liczna rodzina. Tam to dopiero było szaleństwo! Przed telewizorem zasiadło kilkanaście osób z mojej rodziny, a wszystko w środku pierwszej komunii chrześnicy mojego taty, który wrzeszczał tak, że skradł całe show. To fajna pamiątka” – opowiada Krzysztof Różnicki.

Krzysztof Różnicki: średniak z papierami na gwiazdę Jacek Heliasz
fot. Jacek Heliasz

Właśnie wrócił z popołudniowego treningu. Młode „średniaki” i „długasi” są na obozie kadry juniorów i młodzieżowców w Wałczu, z reprezentacyjnym trenerem Krzysztofem Królem, który jest także opiekunem Krzyśka w klubie Cartusia Kartuzy. Tu też jest w mocnej, przyszłościowej ekipie – w kadrze są już trzej rekordziści Polski juniorów: Kacper Lewalski, Jędrzej Poczwardowski i sam Krzysztof, który już w tym – 2021 roku – został najszybszym juniorem w historii biegu na 800 metrów w hali (1:48.55) i najszybszym polskim zawodnikiem w biegu na 600 metrów w kategorii U20. Dwa starty i dwa rekordy Polski. W ubiegłym pobił też rekord Polski juniorów młodszych na 800 metrów i na 1000 metrów.

Oprócz nich pod okiem Krzysztofa Króla i Zbigniewa Rolbieckiego w Wałczu trenują jeszcze: Adam Kołodziej, Wiktor Szynaka, Mikołaj Piwoński i Miłosz Wesołowski.

800 m upartych Kaszubów

26 numerów, koło setki mieszkańców. Tyle mają Migi, po kaszubsku Mëdżi, rodzinna wioseczka Krzysztofa Różnickiego; właściwie nawet nie wioska, tylko kolonia. Gdyby ktoś od razu nie skojarzył, to pod… Sierakowicami. A jakby ktoś jeszcze miał wątpliwości, to 25 kilometrów od Kartuz – 15-tysięcznego miasteczka w województwie pomorskim. Tak, tak, Migi to sam środek Kaszub, gdzie w okolicy rodzą się świetni biegacze i biegaczki, zwłaszcza na 800 metrów. Na przykład wspomniany Patryk Dobek z Kościerzyny czy urodzona w Kartuzach, a mieszkająca w Mściszewicach Angelika Cichocka.

„Widzieliśmy na zgrupowaniach, jak długo i dzielnie walczyła o pokonanie kontuzji i powrót do wielkiej formy” – opowiada Krzysztof Król, trener Cartusii Kartuzy i GKS-u Żukowo. „I się jej udało, bo to dzielna i uparta Kaszubka. Mnie kiedyś ktoś zapytał, czy mam czarne podniebienie, bo podobno takie mają Kaszubi. Nic o tym nie wiem, ale z pewnością jest w nas, Kaszubach, mocny charakter” – dodaje trener.

Krzysztof Różnicki: średniak z papierami na gwiazdę Jacek Heliasz
fot. Jacek Heliasz

Obaj Krzysztofowie, trener i jego najlepszy jak dotąd zawodnik, twierdzą, że są wyjątkowo uparci. Mają wspólne cele i chcą konsekwentnie iść, a właściwie biec w tym kierunku. Na razie w tym roku to mistrzostwa Europy juniorów w Tallinie (pierwsze w życiu Krzysztofa miały być przełożone z ubiegłego roku ME juniorów młodszych, ale ostatecznie je odwołano) i start na mistrzostwach świata juniorów w Kenii (jeśli się odbędą), a w perspektywie z pewnością igrzyska olimpijskie w Paryżu. W 2024 roku Krzysztof Różnicki będzie miał dopiero 20 lat.

Trener i zawodnik są zgodni: na Tokio jest jeszcze za wcześnie, choć po wyczynach Krzysztofa na seniorskich mistrzostwach wiele osób namawiało ich do powalczenia o ten start. „Były pytania od trenerów i sugestie dziennikarzy, żeby już próbować zakwalifikować się i pojechać na igrzyska w tym roku. Ale wraz z trenerem uważamy, że to byłaby droga w jedną stronę: mogłaby doprowadzić mnie do kontuzji albo kompletnego zajechania, by zrobić minimum, a to na mój rozwój sportowy nie wpłynęłoby dobrze” – mówi rozsądnie 17-latek.

Piłka przegrała

Mały Krzysiek Różnicki nie interesował się bieganiem. Od małego wprawdzie biegał, ale… za piłką. Najpierw w GKS Sierakowice, a potem w klubie o dumnej nazwie FC Gowidlino. Gdy nie było meczu i miał wolne, wuefistka z podstawówki zabierała go na zawody lekkoatletyczne i biegi przełajowe. Był wprawdzie zawodnikiem Lęborskiego Klubu Biegacza im. Braci Petk, ale w nim… nie trenował. Za to startował.

I właśnie po takich zawodach, gdy bez treningu, jako 14-latek, zajął 7. miejsce w biegu na 600 metrów na Mistrzostwach Polski Młodzików 2017 w Białej Podlaskiej, razem z tatą pomyśleli, że może warto spróbować sił w tym bieganiu. W styczniu 2018 roku Przemysław Różnicki zadzwonił więc do Krzysztofa Króla, nauczyciela wuefu i trenera z Kartuz.

Krzysztof Różnicki: średniak z papierami na gwiazdę Jacek Heliasz
fot. Jacek Heliasz

„Zgodziłem się zająć tym chłopakiem, ale postawiłem jeden warunek: koniec z piłką nożną. Przyjechał do mnie fajny, utalentowany chłopak, ale jeszcze nie było po nim widać ogromu talentu: biegał 600 m w 1:27 z kawałkiem. Zabraliśmy się do pracy i po 8 miesiącach pobił rekord Polski młodzików: 1:22.02” – opowiada trener Król. 

„Pamiętam ten pierwszy trening. Na salę przywiozła mnie mama, trochę potruchtaliśmy, a potem były ćwiczenia, głównie z piłkami lekarskimi ” – opowiada Krzysiek, który niewiele, a właściwie nic nie wiedział wtedy o lekkiej atletyce. Szybko się to zmieniło: teraz jest wielbicielem królowej sportu, nawet bieg na 5000 metrów uważa za pasjonujący.

Ale w jego konkurencji, na średnich dystansach, trudno być oryginalnym: jego idolami i inspiracją są Adam Kszczot i Marcin Lewandowski. Krzysztof, który jest zadziornym walczakiem na bieżni, ma w sobie wiele pokory i skromności: mówi o mistrzach per „pan Adam i pan Marcin”.

„Jeszcze nie miałem okazji rywalizować z nimi na bieżni” – tłumaczy zawodnik. Nie było też okazji na rozmowę z mistrzami: na razie tylko się mijali. Na mistrzostwach Polski 30 sierpnia 2020 roku, gdzie w finale biegu na 800 m Różnicki pokonał utytułowanych już w Europie Michała Rozmysa i Mateusza Borkowskiego (z nimi Krzysztof już jest na ty; bywają na obozach w tych samych miejscach i doszło do dwóch pojedynków na bieżni), nasi arcymistrzowie nie startowali.

Król mówi: spokojnie

Pewnie już niebawem dojdzie do emocjonujących spotkań „dwóch Króli” na trybunach stadionów lekkoatletycznych. To zbieżność nazwisk, ale Zbigniew Król, twórca sukcesów wielu biegaczy, w tym np. Małgorzaty Rydz i Adama Kszczota, jest trenerem „nowej gwiazdy” 800 metrów: sensacyjnego mistrza Europy z hali Patryka Dobka. Z Krzysztofem Królem łączy ich także to, że obaj jako zawodnicy biegali na 3000 metrów z przeszkodami. Tak więc wiedzą, jak pokonywać trudności na drodze ku biegowo-sportowym celom.

Krzysztof Różnicki: średniak z papierami na gwiazdę Mariusz Mazurczak
fot. Mariusz Mazurczak

Krzysztof Król, trzydziestopięciolatek, nagradzany już ogólnopolskim tytułem „Pasjonat Sportowej Polski” wręczanym przez Irenę Szewińską, zaraz po studiach miał ambicje na wychowywanie mistrzów, ale – jak mówi – przesadzał i był zbyt niecierpliwy, bo chciał to zrobić w normalnych klasach, a to nie on, tylko uczniowie, młodzi ludzie muszą chcieć rzucić komórki i inne przyjemności w kąt i zabrać się do ciężkiej pracy na treningach.

Dopiero gdy trafił do klas sportowych i dotarł do młodych ludzi, którzy naprawdę chcieli osiągnąć sukces, poczuł, że to ma sens. Teraz pracuje w szkole jako wuefista i trener.

„Całe moje życie prywatne i zawodowe związane jest ze sportem i lekkoatletyką. Kiedyś grałem w piłkę ręczną, a potem biegałem, głównie na 3000 metrów z przeszkodami. Po studiach na AWF wróciłem do Kartuz i uczę wychowania fizycznego w szkole, do której sam chodziłem. Jestem też trenerem piłki ręcznej i lekkoatletyki w Cartusii Kartuzy i GKS Żukowo oraz trenerem juniorów kadry narodowej PZLA w biegach na średnie i długie dystanse. Mam w grupie ośmiu mocnych chłopaków, którzy są szkoleni pod imprezy typu mistrzostwa Europy i świata” – opowiada Krzysztof Król.

Wychował już kilkudziesięciu medalistów mistrzostw Polski i uczestników imprez międzynarodowych, ale chłopaka, który tak jak Różnicki otwierałby listy rankingowe w Europie w kategoriach młodzieżowych, jeszcze nie miał. Prowadzi go więc spokojnie, żeby wciąż szedł w górę, a kibice mieli pożytek i dumę z takiego biegacza przez wiele lat.

„A to nie jest proste, bo już po pierwszych takich sukcesach pojawia się presja, zamieszanie i wielkie oczekiwania – mówi Krzysztof Król. – Krzysztof, który jest też moim podopiecznym w klubie, to największy talent, który mi się trafił w ponad 10-letniej karierze trenerskiej. Cieszymy się z jego rekordów Polski, ale nigdy za rekordami nie goniłem i nawet jak mam tak uzdolnionego chłopaka, to zdecydowanie nie o to nam chodzi”.

„Krzysztof to pełen pokory, fajny chłopak, który ma przed sobą wielką przyszłość, tylko wszystko powinno iść swoim torem: fizycznie i mentalnie. Jak ominą go kontuzje i inne zawirowania, to będziemy mieli z niego pociechę” – obiecuje trener.

Krzysztof jest systematyczny, poświęcił się bieganiu i są tego wyniki. Mamy obrany kierunek, którego się trzymamy, i działamy. Zdarzają się oczywiście kłopoty, kontuzje, zmiana szkoły na bardziej przyjazną dla sportowca, ale pokonujemy je i biegniemy do przodu. Będzie dobrze.

Filozofia idola

Krzysztof wie, że teraz jest dobry czas dla lekkiej atletyki – nawet na mistrzostwach Polski liczba kibiców, doping i zainteresowanie mediów może oszołomić młodych sportowców. To już nie tak jak drzewiej bywało, że na trybunach zasiadali tylko koledzy i rodzina.

„Moda na zdrowy tryb życia i na bieganie sprawiła, że ludzie naprawdę zaczęli się wciągać w lekką atletykę i znów stała się bardzo popularna. Na pewno pomaga nam też to, że Polska już dobrych parę lat temu stała się potęgą lekkoatletyczną” – opowiada utalentowany biegacz.

„Dopiero zaczynam swoją drogę, ale wiem, że bieganie będzie mi towarzyszyło w życiu. Wprawdzie trening lekkoatletyczny to wyczyn sportowy, a ja trenuję siedem dni w tygodniu, ale po prostu lubię biegać, szczególnie jak jedziemy na zgrupowanie, na przykład do Jakuszyc, i zaliczamy tam 18-kilometrowe treningi w pięknych górskich okolicach” – tłumaczy Krzysztof, którego „wybiegania”, czyli trucht po lesie, jak wylicza jego trener, przebiegają w tempie 4:20-4:30 minuty na kilometr. Nic dziwnego, że w tamtym roku pobił rekord Polski juniorów na 1000 metrów. Przebiegł je w 2:22,66.

„Czerpię z tego różne pozytywne rzeczy: wychodzę do lasu, wyciszam się, odpoczywam od wielu spraw, od komputera. No i mogę się naprawdę mocno zmęczyć, co też bardzo lubię. A emocje i adrenalina na startach to też fajne uczucie” – mówi zawodnik z Kartuz, który z zagranicznych sportowców najbardziej ceni Kenijczyka Eliuda Kipchoge, mistrza olimpijskiego i rekordzistę świata w maratonie, a także „filozofa biegowego”, który mawia, że „dobry trening zawsze zostaje z tobą” i zapewnia: „Nigdy nie opuściłbym treningu. To moja lekcja dla każdego biegacza, który chce stać się lepszy. Wierz swojemu trenerowi, nigdy nie próbuj iść na ustępstwa w czasie treningu. Po prostu biegnij”.

Krzysztof czuje, że bieganie będzie jego sposobem na życie. Na razie z pewnością nie odciągną go od niego młodzieńcze uniesienia – ze swoją dziewczyną widuje się co najmniej 3 razy w tygodniu na wspólnych treningach. Weronika Mikołajewska biega dłuższe dystanse w GKS Żukowo. Krzysztof nie zapomni też, że na samym początku biegowej przygody jego tato „miał fazę odchudzania” i wychodzili razem pobiegać do lasu, a nawet wzięli udział w amatorskich zawodach o Grand Prix Lęborka.

Bieganie nielegalne

Krzysztof pamięta dokładnie cały swój zwycięski bieg z ostatnich lekkoatletycznych mistrzostw Polski. „Może nie każdą z tych 107 sekund, ale dużą część zapamiętałem, jak się rozgrywała. Sam nie dowierzałem w zwycięstwo, ale z tyłu głowy miałem, że mogę coś ugrać, bo dwa tygodnie wcześniej zmierzyliśmy się w biegu na 600 metrów na mityngu i z Michałem udało się wygrać, a z Mateuszem przegrałem tylko o dwie setne sekundy. Wiedziałem więc, że jesteśmy na podobnym poziomie i jeśli uda się rozegrać nasz game plan, to może być ciekawie" - wspomina młody zawodnik.

"Wychodząc na ostatnią prostą, czułem, że jestem mocny i chociaż nagle trochę pomieszałem, potknąłem się i prawie przewróciłem, to udało mi się wrócić do pionu. Naprawdę to bardzo fajne przeżycie być mistrzem Polski w biegu na 800 metrów” – opowiada Różnicki, który z ubiegłorocznego sezonu pamięta jeszcze bieg na około 1500 metrów w swoich rodzinnych Migach.

Dokładnie rok temu wyszedł „potrenować 100-metrowe rytmy” pod lasem. Trwał pierwszy mocny lockdown, nieletni nie mogli wychodzić z domu, radiowóz zaczął nawracać, więc Krzysztof zamiast 100 metrów przebiegł prawie 2000 metrów, pędząc do domu, by uniknąć mandatu. Mama się dołożyła i kupił bieżnię stacjonarną – pomogło, bo od tamtej pory pobił kilka rekordów Polski juniorów i parę razy został mistrzem Polski.

Krzysztof Różnicki - bio

specjalizacja: 800 metrów

Urodzony 29 sierpnia 2003 roku, zaczął trenować 3 lata temu, mając 14 lat. Od tego czasu pobił rekordy Polski młodzików, juniorów młodszych i juniorów w biegach na 600 i 800 m na stadionie i w hali. W 2018 r. był mistrzem Polski młodzików, a w latach 2019 i 2020 juniorów. Jest także mistrzem Polski seniorów z 2020 r.

Rekordy życiowe:

  • 600 m (stadion) – 1:18,06 (22 sierpnia 2020, Oleśnica)
  • 600 m (hala) – 1:18,38 (16 stycznia 2021, Toruń), rekord Polski juniorów
  • 800 m (stadion) – 1:47,27 (3 lipca 2020, Sopot), rekord Polski juniorów młodszych
  • 800 m (hala) – 1:48,55 (31 stycznia 2021, Spała)

Warto przeczytać:

RW 05-06/2021

REKLAMA
}