„Ostatnia prosta, Różnicki atakuje, Borkowski atakuje, Rozmys atakuje. NIE-SA-MO-WITA SPRAWA!!! Czyżby ten siedemnastolatek? Ostatnie metry, TAAAAK!!! Siedemnastolatek mistrzem Polski! Minuta, czterdzieści siedem, siedemdziesiąt trzy. No wygrał z tymi dwoma lisami!!!” – entuzjazmował się Przemysław Babiarz, relacjonujący finisz 800 metrów podczas ubiegłorocznych mistrzostw Polski.
„Nie wiem, co powiedzieć. Walczak, wielki walczak z tego Różnickiego. Nie mogę uwierzyć w to, co widziałem. To jest wielka sprawa” – dodawał zauroczony Sebastian Chmara, wiceprezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki.
Dzień po swoich 17. urodzinach, 30 sierpnia, Krzysztof Różnicki, rocznik 2003, sprawił wielką sensację. W kolejnych startach, już w tym roku, na hali bił kolejne rekordy Polski. Mamy kolejnego biegacza na średnich dystansach, który za chwilę może się przebić do światowej czołówki.
Pierwsze rekordy
„Po tym biegu rzeczywiście zrobiło się zamieszanie. W życiu nie udzieliłem tylu wywiadów” – uśmiecha się siedemnastolatek, który błyskawicznie został okrzyknięty rewelacją i wielką nadzieją polskich biegów.
Można powiedzieć, że to już „wielka szóstka”. Bo przecież są już wielcy i utytułowani Adam Kszczot i Marcin Lewandowski, młodzieżowi mistrzowie Michał Rozmys i Mateusz Borkowski oraz ostatnia sensacja, Patryk Dobek, biegacz na 400 metrów przez płotki, który przed miesiącem został mistrzem Europy w biegu na 800 metrów.
„Ale komentarz panów Chmary i Babiarza to jeszcze nic. Zaraz potem dostałem filmik z dopingu, jaki zgotowała mi liczna rodzina. Tam to dopiero było szaleństwo! Przed telewizorem zasiadło kilkanaście osób z mojej rodziny, a wszystko w środku pierwszej komunii chrześnicy mojego taty, który wrzeszczał tak, że skradł całe show. To fajna pamiątka” – opowiada Krzysztof Różnicki.