Potem jednak doszedłem do wniosku, że to ciekawe wyzwanie. Przygotowywałem się przez 5 miesięcy do tego wyczynu, chociaż wcześniej nie biegałem. W czasie treningów robiłem długie wybiegania z dwiema piłkami. Kiedy przekroczyłem barierę 30 km ciągłego biegu i kozłowania, zrozumiałem, że w pewnym momencie dalej ciągnie już tylko głowa.
Ponad 20 km zrobiłem w 1:40 – to był dobry prognostyk przed maratonem w Poznaniu, gdzie podjąłem próbę bicia rekordu. W stolicy Wielkopolski przez 15 km padał deszcz, musiałem kozłować po kałużach. Na 20. i 36. km złapały mnie potężne skurcze. Za drugim razem powiało karetką, ale dałem radę.
Zobacz także: Co siedzi w głowie biegacza? [LIST CZYTELNICZKI]
W ciągu 10 lat uprawiania sportu to były najgorsze 4 godziny w moim życiu. Trasę maratonu pokonałem w 4:20. To rekord Polski w tej konkurencji i drugi wynik na świecie. Posiadaczem rekordu globu jest Jerry Knox z czasem 4:10:44. Zabrakło 9 minut...
Jak na tak krótki okres przygotowań, efekt bardzo cieszy. Organizm jest jednak dość mocno poturbowany i mięśnie proszą o „przerwanie nadawania programu na ten sezon”. Wypadałoby złamać 4:10 i pewnie podejmę to wyzwanie na wiosnę. Tak dla zasady!
RW 11/2016