*Małgorzata Kotowicz- biegaczka, maratonka, elektroradiolog w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego oraz wykładowca Wyższej Szkoły Nauk o Zdrowiu w Bydgoszczy
---
Bieganie kocha modę! Odpowiedni design i styl, no i oczywiście gadżety, bo bez tego ani rusz. Najnowszy model koszulki, legginsy, zegarek i buty, które ceną niemalże doganiają niezły rower. To jednak nie wszystko – liczy się również prezencja i motywacyjne hasła. Nie zapominajmy też o diecie, najlepiej tej na czasie. Tysiące gotowych przykładów można pobrać online albo zamówić „dietkę” od weekendowego dietetyka. I na koniec najważniejsze: plan treningowy. Ten także możesz znaleźć w internecie (za darmo) albo skorzystać z programu, który rozpisze Ci kolejny weekendowy specjalista.
Teraz jeszcze do pełni szczęścia wystarczy dobry feed na Instagramie, odpowiednia treść na Facebooku i... gotowi, do startu, START! Zdjęcie przed biegiem, w trakcie i zaraz po, bo każdy nasz krok musi zostać udokumentowany. „Jesteś bohaterem”, „ Możesz wszystko”, „Kto, jak nie ty”, „Dałam radę, chcę więcej” – można tak pisać bez końca. Każdy przecież kocha motywować! Pokaż, na co Cię stać, żeby inni mieli szansę wyrazić podziw dla Twoich dokonań.
I co, przepis na sukces gotowy? Ale zaraz, chyba czegoś tu zabrakło – PRAWDY. Największym kłamstwem dzisiejszego świata jest to, że możesz osiągnąć wszystko, i to łatwo. Bo czy najnowszy model butów pobiegnie za Ciebie, zegarek da nową życiówkę, a zdjęcie z medalem na mecie zapewni sławę i sukces? NIE. Jasne, że nowy outfit biegowy przyczynia się do większej motywacji, ale jest to bodziec mało trwały.
Co się stało z czasami, kiedy biegałaś/biegałeś w zwykłych adidasach, w starych dresach i podkoszulku? Kiedy telefon zostawał w domu, a Ty po prostu biegłaś/biegłeś przed siebie tylko i wyłącznie po to, żeby zobaczyć, ile dasz radę wytrzymać, a nagrodą była jedynie szczęśliwa morda zmordowanego psa. Tak, czasy się zmieniają, ale czy zawsze warto podążać za modą?