Wąskie gardło startowe skutecznie psuje wyniki końcowe wszystkim tym, którzy nie mieli dość bezczelności, aby ustawić się blisko linii startu. W krańcowych wypadkach różnica między czasem netto a czasem brutto dochodzi do kilku minut i jeszcze pół biedy, gdy oba czasy podane są w końcowym komunikacie. Częściej jest tylko brutto i zawodnik właściwie nie wie, jak mu poszło.
Z moich przeżyć osobistych niemile wspominam tłok na starcie maratonu chicagowskiego, bardzo dawno temu, kiedy jeszcze nie było chipów, ale już do dobrego tonu należało ustawianie się według spodziewanego czasu. Ustawiłem się grzecznie gdzieś tak w okolicach siódmego tysiąca zawodników i po strzale znalazłem się na linii startu dopiero następnego dnia. Tak mi się przynajmniej wydawało.
Oczywiście, słabsi nie powinni pętać się pod nogami lepszym, ale też organizatorzy powinni coś wymyślić, żeby i ci słabsi mogli się potem chwalić przed znajomymi osiągniętym rezultatem, bo tłumaczenia "ale trzeba odliczyć jeszcze dojście do startu" nie robią na słuchaczach dobrego wrażenia.
Bramy przydają się za to na mecie. Mają tę zaletę, że jogger niedowidzący (siebie mam na myśli) zauważa już tak gdzieś 300 metrów przed metą, że koniec męczarni bliski i jest tym radośnie zaskoczony, bo oznaczeń kilometrowych dotychczas nie zauważał. Albo nie zauważał, bo pot mu zalewał oczy, albo nie zauważał, bo ich nie było, albo wiatr je poprzewracał, albo nie wiadomo dlaczego wymalowane były akurat na przeciwnym skraju drogi, a nie na tym, którym biegli wszyscy, bo akurat zakręt był w tę stronę i każdy kombinował, jakby tu go wziąć po najmniejszym łuku.
Jeśli o przeszkadzaniu na starcie mowa, to na absolutnie szatański pomysł wpadł tego lata jakiś dowcipniś przed pewnym biegiem, w którym organizatorzy ustawili już wszystkich na linii startu, a następnie oddali głos reprezentantowi władz miasta. Sympatyczny ten człowiek nie oszczędzał się, mówił, mówił, skończył wreszcie, wszyscy zamarli w oczekiwaniu na strzał startera i wtedy dowcipniś strzelił z torby papierowej (czy może raczej z balonika?).
Komentarze