"To była walka na śmierć i życie" - wspominał Kusociński bieg, który mógł przejść do historii polskiej lekkiej atletyki. Nie przeszedł jednak, bo wydarzył się podczas trzeciorzędnych zawodów na stadionie Orła Grochów.
Pod koniec października 1928 roku spotkali się tam dwaj zawodnicy, których talent i umiejętności predestynowały do wygrywania olimpiad. Opromieniony sławą międzynarodowej gwiazdy Stanisław Petkiewicz i jego jedyny godny rywal w Polsce - Janusz Kusociński. "Kusy" właśnie rozpoczął służbę wojskową, a do tego był to koniec sezonu, chciał się więc umówić z konkurentem, że pobiegną razem bez forsowania tempa. Ale tamten z wyższością odmówił.
"Petkiewicz wie, że od dwóch tygodni nie trenuję, że będąc w wojsku odbywam uciążliwe ćwiczenia, a więc jestem nieco przemęczony" - zapisał wściekły Kusociński.
W tym momencie mało istotny bieg na 3000 m, przy pustawych trybunach, stał się dla nich sprawą najważniejszą w świecie. Pomimo wyczerpania sezonem, obaj narzucili mordercze tempo. Przez siedem okrążeń na stadionie Orła co chwila jeden z nich wychodził na prowadzenie, podkręcając szybkość, po czym drugi kontratakował. Biegli bez oglądania się na taktykę i zmęczenie.
"Na ostatnich dwustu metrach Petkiewicz rozpoczął przepiękny finisz i przychodzi pierwszy w czasie 8:54,2 - wspominał Kusociński, którego porażka bardzo dotknęła. - Bieg na Grochowie stał się punktem zwrotnym w stosunku Petkiewicza do mnie i odwrotnie. Teraz już ani on, ani ja nie ukrywaliśmy wzajemnej niechęci".
Wkrótce ich rywalizacją zaczęła się ekscytować cała Polska.
Przeciwieństwa nie przyciągają się
Trudno było w środowisku biegaczy znaleźć dwóch bardziej różniących się ludzi niż Kusociński i Petkiewicz. Popularny "Kusy" przyszedł na świat 15 stycznia 1907 roku w Warszawie w rodzinie niskiej rangi urzędnika kolejowego.
Nigdy nie lubił się uczyć, wybierając grę w palanta lub piłkę nożną. Ponadto jego buntowniczy charakter powodował, iż nie podporządkowywał się jakiejkolwiek dyscyplinie. Zakończył więc edukację na szkole ogrodniczej, nie zdając nawet matury. Dodatkowo chorobliwa nieśmiałość bardzo utrudniała mu nawiązywanie relacji z innymi ludźmi. Lubił samotność, nie cierpiał zaś wielkich imprez, dziennikarzy i wielbicieli.