Postępy, jakie Natalia Kaczmarek robi w ciągu ostatnich dwóch lat, zadziwiają lekkoatletycznych ekspertów. Oczywiście, nie zawsze wszystko układa się dla niej idealnie, ale kiedy tak się dzieje, to czas w trakcie jej biegów jakby zwalniał. Pytanie, kiedy zwolni na tyle, by zatrzymać się na 49,27 s?
Runner's World: Co czułaś, kiedy zobaczyłaś czwórkę z przodu w swoim wyniku?
Natalia Kaczmarek: Oczywiście radość, ale i ogromne zaskoczenie. Przed startem w mityngu Diamentowej Ligi w Chorzowie miałam w sobie trochę niepewności, która została po mistrzostwach świata w Eugene – nie poszły mi zgodnie z planem, głównie z powodów zdrowotnych. Jednocześnie właśnie dlatego też podeszłam do tego biegu bardzo luźno, z nastawieniem, że niczego nie muszę. I może właśnie ten luz sprawił, że udało mi się złamać granicę 50 sekund. Gdybym wiedziała co, oprócz formy, sprawiło, że tak szybko pobiegłam, to robiłabym to zawsze. Wcześniej przecież też chciałam biegać szybko, czułam się bardzo dobrze i chociaż biegi były szybkie, to jednak nie aż tak.
RW: Czy ten luz jest tak istotny?
NK: Tak, w sprintach, a przecież 400 metrów to sprint, zbytnie napięcie na pewno przeszkadza w uzyskiwaniu najlepszych wyników. Zwracamy na to szczególną uwagę z trenerem również na treningach, by nauczyć się biegać na luzie również na dużym zmęczeniu.
RW: Jak przygotowujesz się do swoich startów?
NK: Lubię lekkie śniadania na słodko: naleśniki albo gofry. Kiedy do wyboru jest tylko jajecznica z boczkiem, nie jestem za szczęśliwa. Ważna jest rozgrzewka. Ja liczę ją do tzw. call roomu, gdzie przychodzimy przed samym startem i gdzie sprawdzają nam numery startowe, buty itd. W Chorzowie call room był np. 25 minut przed startem. I tak planuję rozgrzewkę, by zdążyć na niej zrobić wszystko.
Zwykle moja rozgrzewka trwa około godziny, półtorej: na początek trochę truchtu, aby podnieść temperaturę ciała, potem robię rozciąganie dynamiczne, skipy – najpierw w marszu, potem w biegu – później zakładam kolce i zwiększam dynamikę ćwiczeń, parę startów z bloków, a przed samym call roomem mocniejsze przetarcie, czyli 120-150 m w mocnym rytmie startowym.
Potem skupiam się na sobie, by po prostu dobrze się czuć. Nie mam jakichś rytuałów, które muszę przeprowadzić, by szybko biec. Czasem tylko na imprezach międzynarodowych maluję paznokcie na biało-czerwono.