Adrian zdecydował, że definitywnie kończy z fajkami, 9 września 2016 roku, w dniu swoich 30. urodzin. Datę wybrał nieprzypadkowo – w swoje 30. urodziny jego ojciec, również nałogowy palacz, dowiedział się, że ma raka płuc i raka kości, który grozi amputacją nogi.
„Ja paliłem już 15 lat, czyli połowę swojego życia, i wiedziałem, że albo skończę jak mój tata, albo coś z tym wreszcie zrobię” – wspomina.
Ale nie troska o własne zdrowie była decydująca. „Bardziej motywowała mnie złość na samego siebie, że nie ja rządzę swoim życiem, tylko ten nałóg, że choć próbowałem tysiące razy, nigdy nie udało mi się bez papierosów wytrzymać nawet doby – opowiada. – Wiedziałem jednak, że nie uda mi się to i tym razem, jeśli nie znajdę jakieś zajęcia, którym zagospodaruję sobie czas i zajmę głowę”.
Usiadł do komputera i zaczął szukać inspiracji. Surfując po sieci, trafił na Księgę Rekordów Guinnessa, a w niej na informacje o Iron Cowboyu, człowieku, który zrobił 50 Ironmanów w 50 dni. Sprawdził, czym jest ten Ironman i już wiedział, że to jest to. Tyle że on zrobi 100 Ironmanów w 100 dni!
„Zawsze byłem aktywny, jeździłem na rowerze, kopałem piłkę z chłopakami albo grałem w siatkę jak każdy, ale nigdy niczego nie trenowałem – mówi Adrian. – Z perspektywy czasu myślę, że wtedy podświadomie wiedziałem, że potrzebuję czegoś, co zastąpi mi papierosy przez lata. Gdybym wybrał start w maratonie, już po kilku miesiącach byłoby pewnie po wszystkim”.