Paweł Januszewski
Były sprinter. Jego koronną dyscypliną był bieg na 400 m przez płotki. W latach 1994-2004 zdobył 10 medali mistrzostw Polski (6 złotych i 4 srebrne). Największym jego sukcesem jest złoty medal na mistrzostwach Europy w Budapeszcie 1998, gdzie poprawił rekord Polski wynikiem 48,17 s. Prezes fundacji Wychowanie przez Sport. Współtwórca akcji i programu w radiowej Trójce „BiegamBoLubię”. Ambasador programu „PKO Biegajmy Razem”.
Zew natury.
Pamiętam, jak na obozach sportowych spotykałem biegaczy długodystansowych i mówili, że dziś zrobili takie tam lekkie wybieganie, 20 kilometrów. Nie mogłem pojąć, jak są w stanie tak długo wytrzymać! Po zakończeniu kariery sprinterskiej czułem niechęć do ciągłego utrzymywania się w formie, do pilnowania się, ale trwało to może 3 miesiące. Potem zew natury zwyciężył i znów zacząłem biegać, ale już dystanse nieznane dotychczas sprinterowi.
Pierwszy długi dystans?
Moją pierwszą startową „dychą” był Bieg Niepodległości. Mam sentyment do tego biegu i każdego roku chętnie biorę w nim udział. Tylko raz nie wystartowałem, bo miałem nogę w gipsie – co ciekawe, nie przez bieganie, ale przez grę w piłkę. Już 14 lat biegam dla przyjemności, bo po prostu lubię. I nie mówię tak tylko dlatego, że wspólnie z Krzysztofem Łoniewskim prowadzimy program i akcję w radiowej Trójce „BiegamBoLubię”.
Maratonów nie lubię!
Biegłem maraton warszawski, walczyłem, dotrwałem siłą charakteru. Pod koniec wiele osób wyprzedzało mnie, mając dziką satysfakcję, kiedy kojarzyli, kim jestem. Nie wspominam tego miło i nie mogę powiedzieć, że lubię ten dystans. Może wychodzi tu moja natura sprintera. Za drugim razem trenowałem 4 miesiące, zwiększyłem liczbę kilometrów i pobiegłem w 4:30, czerpiąc już z biegu większą przyjemność.
Ulubiony teren?
Nie używam słowa „trenuję”, ja wychodzę pobiegać. Bardzo świadomie wybrałem miejsce, gdzie mieszkam, czyli przy Mazowieckim Parku Krajobrazowym. Mam dwa psiaki i z nimi ruszam na ścieżki do lasu. Lubię ten moment samotności.
Najlepszy motywator?
Ustalony termin startu. Działa.
Sprzęt na treningu?
Zegarek, ale bez muzyki w uszach.
Bieg marzeń?
Półmaraton w... Barcelonie.
Co mnie napędza?
Jeżdżę po Polsce, promuję bieganie w ramach akcji „PKO Biegajmy Razem”, sam walczę ze słabościami na dystansach powyżej 10 km, ale to, że przyczyniam się do rozwoju tej dyscypliny, sprawia mi ogromną satysfakcję.
RW 03/2018