Być może trzeba do listy dodać pierwsze w dziejach podium dla nie-Nepalczyka w biegu na Mount Evereście – Piotr biegł tam 29 maja, już po wydrukowaniu tego numeru, „klasyczny maraton”, dystans dla niego za krótki, bo najczęściej rozkręca się po pięćdziesiątym, a jeszcze bardziej po setnym kilometrze. Ale za to start jest na 5362 m n.p.m., a on przecież sprawdza granice wytrzymałości.
Patagonia Chile. Północ z 6 na 7 kwietnia, 0 stopni Celsjusza. 66 straceńców rusza na stumilową, ekstremalną trasę biegu Ultra Fiord Patagonia. Fiordy wchodzące w ocean, góry, jeziora, bagniska, lodowiec. To idealnie wpisuje się w projekt, który wymyślił sobie przed rokiem po wbiegnięciu na Elbrus. „Hercog Mountain Challenge”, czyli starty w najbardziej ekstremalnych biegach świata.
Koniec kwietnia 2017 roku. 9532 km od Patagonii. Kudowa-Zdrój, miasteczko u podnóża Gór Stołowych. Położone 380 metrów nad poziomem morza, ale Piotr właśnie „zszedł”, a właściwie „wyszedł” z 3 tysięcy metrów i przysiadł naprzeciwko telewizora. Na wysokości spędza na razie tylko noce. Na środku salonu połączonego z kuchnią rozbił namiot. Z łazienki prowadzi rura wtłaczająca azot z tlenem, imitując wysokogórskie warunki. Takie Himalaje w domu. Aklimatyzacja przed wyjazdem na maraton rozgrywany najwyżej na świecie.