Piotr Maślak: Dzięki bieganiu zgubiłem drugą brodę

Głos Piotra Maślaka towarzyszy niejednemu z nas w porannej drodze do pracy. Dziennikarz po audycji w TOK FM idzie pobiegać. Zaczął trenować, bo kolega z pracy kazał mu zgubić drugą brodę. Opowiada o zderzeniu z maratońską ścianą i o mały włos z łosiem na treningu.

Piotr Maślak, gwiazda TOK FM Jacek Heliasz
fot. Jacek Heliasz

W ósmej klasie podstawówki nauczyciel wuefu zapytał, kto chce wystartować w opolskim Biegu Niepodległości. Z naszej szkoły zgłosiłem się tylko ja. O dziwo, przybiegłem 11, mimo że startowali zawodnicy ze szkół sportowych. Zirytowało mnie, że nikt nie chciał uwierzyć w mój wynik. Sugerowali, że musiałem oszukiwać.

A ja wtedy, owszem, bardzo ostro biegałem, ale tylko w ramach wyczerpujących treningów piłki ręcznej, w którą grałem. Pomyślałem wtedy: „E tam, kiepskie to bieganie. Wszyscy się napinają, skaczą sobie do oczu i zarzucają machloje”.

Dwie brody

Po latach, gdy już mieszkałem w Warszawie, minąłem sąsiada, którego nie poznałem – tak schudł. Wracał z biegania, przyznał, że zrzucił 20 kg. Sam miałem o kilka za dużo. Pracowałem wtedy w TVP 2 na wizji i reżyser programu z subtelnością czołgu zwrócił mi uwagę: „Masz dwie brody. Zrób coś z tym”.

Kilometry na zagwozdkę

Zacząłem treningi i... przez pierwsze kilometry zastanawiałem się, po co się tak męczę. Dałem sobie 2-3 tygodnie. Po dwóch bieg stał się czymś tak naturalnym, że mogłem już myśleć o innych rzeczach, układać sobie w głowie sprawy. Po prostu zaczął sprawiać mi frajdę. Waga szybko spadała, a ja czułem się lepiej. Odkryłem nawet, że jeśli mam problem, muszę coś napisać i nie mogę przez coś przebrnąć, wystarczy trochę pobiegać i rozwiązanie samo przychodzi do głowy.

Trening i ścianka

Poniedziałek: kończę poranny program w radiu przed siódmą. Po nim robię w Łazienkach Królewskich godzinną przebieżkę. Wtorek: trening siłowy – podbiegi pod Agrykolę, około godziny. Czwartek lub piątek: od 2 do 5 km przebieżki, potem interwały, czyli 1200 m szybkiego biegu, potem kilometr przebieżki. I tak 8 razy. W weekend długie wybieganie od 12 do 30 km, ale to zależy od imprezy, do której się szykuję.

Bo zawsze mam w planach jakiś start – to mnie motywuje. Na koncie mam 3 maratony, 3 półmaratony i kilka dyszek. Najtrudniejszy moment? „Ściana” na pierwszym maratonie w 2013. Na 38. km zrozumiałem, co to znaczy ból, walka o każdy krok. Biegłem, ale zastanawiałem się, po jaką cholerę ja to robię. Oczywiście użyłem wtedy dużo wulgarniejszych słów.

Ja i duże zwierzę

Mieszkam blisko Nadbużańskiego Parku Krajobrazowego. Zwykle biegam po lesie. Nagle poczułem dziwne wibrowanie ziemi. Coś dużego mknęło po mojej prawej stronie. Nagle 5 m przede mną wybiegł na drogę potężny łoś. Zatrzymał się, bo był zapewne tak samo zdziwiony, jak ja. Jak mi już po tym zdarzeniu wyjaśnił leśnik, zrobiłem najgłupszą rzecz: zamiast dać mu przejść, huknąłem głośno „Łuu!”. Mógł zaatakować, ale uciekł w krzaki. Potem spotykałem go na ścieżce i nie był już tak zaskoczony. Przechodził dumnie, a ja biegłem dalej.

Piotr Maślak 39 lat, dziennikarz TVP Info. W TOK FM budzi ludzi programem „Pierwsze śniadanie w TOK-u”.

RW 12/2014

Zobacz również:
REKLAMA
}