Kuba Wiśniewski: Czy mistrz Polski może trenować sam?
Radosław Dudycz: Jest to możliwe, choć na mojej drodze spotykałem i nadal spotykam osoby, które darzę zaufaniem i z którymi konsultuję swoje treningi. Współpracowałem z doświadczonymi szkoleniowcami – najpierw z Januszem Rolbieckim, potem z Wojciechem Ratkowskim, wreszcie z Krzysztofem Szałachem. Słucham rad doświadczonych zawodników, co jakiś czas rozmawiam z Janem Hurukiem, który w latach 90. ścigał się w czołówce największych światowych maratonów (4. miejsce – MŚ Tokio 1991, 7. miejsce – IO Barcelona 1992).
Ciągle doskonalę swoją wiedzę. Przyznam się, że w ciągu ostatnich lat zbierałem wiadomości: a to z książek fachowych, a to z internetu, głównie z artykułów anglojęzycznych. Jestem trenerem II klasy w lekkiej atletyce. Ukończyłem studia doktoranckie na gdańskiej AWFiS. Obrona pracy jeszcze przede mną, piszę w niej o obciążeniach treningowych w biegu maratońskim.
K.W.: Czyli o sobie?
R.D.: Po 11 ukończonych maratonach i 17 latach biegania wiem już, jak należy trenować i jakich błędów nie popełniać.
K.W.: Jakich?
R.D.: Maratończykiem jest się 24 godziny na dobę. Nie można myśleć, że wystarczy zrobić trening. Trzeba zwrócić uwagę na wypoczynek, dietę, suplementację i odnowę biologiczną. U mnie w pewnym okresie zabrakło treningu sprawnościowego, niewystarczająco dbałem o dietę. Niektóre ważne biegi źle rozgrywałem taktycznie. Teraz wszystko mam poukładane: trening, wspomaganie, relaks i dietę.